FLESZ - Przedsiębiorcy coraz częściej pozywają skarb państwa
Kiedyś giełda samochodowa była głównym miejscem, gdzie można było sprzedać i kupić samochód używany. Najsłynniejszą giełdą Krakowa była ta w Balicach, która przeżywała rozkwit w latach 90. ubiegłego wieku. W najlepszym okresie w niedziele zjeżdżało tam 1200 samochodów na sprzedaż, a wejściówek sprzedawano nawet ok. 20 tys.
To jednak przeszłość. Obecna giełda samochodowa na Rybitwach, prowadzona przez Ewę Krzywdzińską wraz z mężem, takiego rozmachu już nie ma. Inne czasy. Giełda stała się wielkim placem handlowym, gdzie sprzedawane są najróżniejsze rzeczy.
A jak wygląda sprzedaż samochodów? - Jest weekend z dużym mrozem, więc mamy mało aut. Zapraszamy za tydzień. Przy cieplejszej temperaturze jest ich o wiele więcej – mówi nam Ewa Krzywdzińska. Dodaje, że nie są to takie liczby, jak kiedyś, bo handel autami mocno przeniósł się do internetu.
Oto, jakie auta można kupić na krakowskiej giełdzie samochod...
20 samochodów na sprzedaż. Dominują zawodowi handlarze
Rzeczywiście, liczba aut osobowych, które były wystawione w niedzielę na sprzedaż, nie powalała. W sumie było ok. 20 różnych osobówek. Natomiast w sobotę, w dzień wystawiania aut dostawczych i ciężarowych, był tylko jeden pojazd.
Pytamy się jednego z handlarzy, czy auta w takich miejscach, jak giełda wciąż się sprzedają, zwłaszcza przy niekorzystnej temperaturze. - Proszę pana, oczywiście, że się auta sprzedają. Wczoraj trzy sprzedaliśmy i trzy kupiliśmy – mówi z zadowoleniem handlarz.

To trochę dziwne, bo jak wspomnieliśmy, w sobotę w sprzedaży było tylko jedno auto. - To chyba kiedy indziej pan był - odpowiada nam handlarz, gdy zwróciliśmy na to uwagę.
Auta na giełdzie to w tej chwili domena zawodowych handlarzy albo autokomisów. Raczej nie trafiają się już prywatne osoby, które przyjeżdżają sprzedawać swoje samochody. Biznes bywa jednak zacięty. Świadczą o tym… autostopowicze przed giełdą. Stoją na ul. Lipskiej i Rybitwy i "łapią" samochody. Bynajmniej nie szukają jednak podwózki na giełdę.
- To handlarze i przedstawiciele komisów. Chcą pierwsi "złapać" samochód na sprzedaż dla siebie, zanim dojedzie do giełdy – wyjaśnia Ewa Krzywdzińska.
Giełda wszelakich różności
Samochody to teraz tylko część handlu na giełdzie w Rybitwach. Na ogromnym obszarze handlowym sprzedaż aut to zdecydowana mniejszość. Można jeszcze kupić trochę części samochodowych, opony, pokrowce na siedzenia, itp., ale zakres towarów jest naprawdę szeroki i można kupić dosłownie wszystko.
Mamy więc ubrania, firany i zasłony, buty, skarpety, maseczki, sprzęt elektroniczny, lampy, meble, oscypki, chleb, a nawet kwiaty. Wybór jest naprawdę ogromny. Handlarzy jest sporo, podobnie, jak i klientów przebierających w ofertach. - Szukam jakichś ciepłych ubrań dla siebie i dzieci. Sklepy w niedzielę zamknięte, a tu można przyjechać bez problemu - mówi jedna z klientek.

Choć ci, którzy szukają samochodów, mają małe problemy, żeby je znaleźć na wielkim terenie, pośród dziesiątek stoisk. - Panie, gdzie te auta? - pytał się parkingowego jeden z klientów. Te na sprzedaż nie są bowiem od razu widoczne. Na giełdzie jest wiele różnych samochodów należących do handlowców z giełdy, a jak wspomnieliśmy, tych na sprzedaż było niewiele, ok. 20.
Na Rybitwach można też kupić sporo mebli. - Wygodny fotel, w różnych kolorach, z różnym pikowaniem. Proszę usiąść i zobaczyć, jaki wygodny – zachwala sprzedawca. Cena? Dość wysoka – 850 zł. Ale to cena za meble z Kalwarii Zebrzydowskiej, która od lat w świadomości Polaków uchodzi za miejsce, gdzie robi się najlepsze meble w kraju.
Budka z jedzeniem i gra w trzy kubki
Do tego stoiska z muzyką, gdzie króluje głównie disco polo oraz stoliczek do gry w trzy kubki. Choć to miejsce akurat nie cieszyło się większym zainteresowaniem.
Oczywiście w miejscu takim jak giełda, nie może zabraknąć przybytku z jedzeniem. I tu pewna uwaga. Gdy większość restauracji jest zamknięta z powodu narodowej kwarantanny, na giełdzie można zjeść posiłek na świeżym powietrzu bez problemu. Pod namiotem, gdzie wydawano posiłki, sporo osób konsumowało ciepłe potrawy.

Giełda ma swój regulamin odnośnie obostrzeń epidemiologicznych. Przy stoisku mogą przebywać maksymalnie trzy osoby, każdy ma płyny do dezynfekcji dla siebie i klienta, trzeba trzymać dystans. Jest także nagłośnienie, przez które są nadawane obostrzenia oraz reklamy. Ale akurat w niedzielę nie działało, bo była awaria.
Choć wydawało się, że w mroźną niedzielę jest całkiem spory ruch, to handlarze i pracownicy giełdy kręcili głowami. - Tydzień temu w niedzielę, to nie było gdzie samochodu zaparkować, tyle ludzi było – mówili. Niemniej z godziny na godzinę okoliczne parkingi sukcesywnie zapełniały się samochodami. Rano, koło 8-9 było jeszcze względnie pusto, ale już koło godziny 10-11 parkujące samochody można było liczyć w dziesiątkach. Na giełdę oczywiście można dojechać autobusami komunikacji miejskiej, niemniej teren jest dość odległy od centrum miasta, więc auto jest tutaj najpopularniejszym środkiem transportu.
Pogoda zrobiła jednak swoje. Silny mróz i duże opady śniegu wielu jednak odstręczyły od handlu. Zwłaszcza że sporo handlarzy przyjeżdża spoza Krakowa. Handel na świeżym powietrzu jest mocno uzależniony od temperatury. Co ma też odzwierciedlenie w tym, co się sprzedaje. W niedzielę 17 stycznia na giełdzie w Rybitwach najbardziej chodliwym towarem były... sanki.
- Kraków sprzed niemal stu lat na kolorowych zdjęciach!
- Kolejny słynny sklep wycofuje się z Polski! Jest ich coraz więcej [GALERIA]
- Budowa S7 w Krakowie pomiędzy Mistrzejowicami i Nową Hutą [WIZUALIZACJE, MAPY]
- Nowy sklep internetowy Magdy Gessler. Ceny zwalają z nóg. Flaczki za 50 złotych!
- Mieszkania w Krakowie dla milionerów. Tak można mieszkać!
- Andrzej Duda jednym telefonem załatwił otwarcie stoków
