https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mruczek jak dobry lekarz, pomoże?

Halina Gajda
Koty udomowiono już około 9500 lat temu. Od tamtej pory ludzie świetnie poznali ich naturę. Agnieszka Wędrychowicz z Korczyny pracuje z tymi futrzakami, wspólnie pomagają seniorom.

Bazyl wygląd ma nieco zbójecki. Biega od okna do okna, głośno i dosadnie domagając się, by go wypuścić. Tymczasem Bond, jak to agent, skrada się pod ścianą i patrzy na obcych w domu spode łba. W oczach ma wypisane: zaraz się dowiem, po co tutaj tak naprawdę przyszłaś. Wskakuje na stół, łapą sprawdzając zawartość stojącej szklanki. Przekupuję go saszetką z rybnym pasztetem. Chyba nawet zaczyna mruczeć...

Jego właścicielka, Agnieszka Wędrychowicz, wiceprezes fundacji „Husky team”, behawiorysta zwierzęcy, przekonuje, że kontakt z kotami wpływa na ludzi nie tylko kojąco, ale nawet leczniczo. Przebywanie z tymi futrzakami w celach zdrowotnych ma nawet swą nazwę, to tzw. felinoterapia. Wykorzystuje się ją w leczeniu osób starszych, niepełnosprawnych i niedołężnych, a także obciążonych psychicznie dzieci.

Bazyl, najlepsze panaceum na udręczoną duszę

- Felinoterapia nie ma nic wspólnego z okładaniem się kotem, a już broń Boże, skórką z kota, jak już kiedyś słyszałam od ludzi - mówi ze śmiertelną powagą Agnieszka Wędrychowicz. - Kot może być tak samo terapeutą, jak pies czy koń - dodaje. O kotach może opowiadać długo. Mruczące futro okazuje się oryginalnym panaceum na depresję, demencję starczą, autyzm.

- Podkreślam: kot, choćby najlepszy w terapii, nie zastąpi lekarza, szpitala ani operacji, ale na pewno pomoże w poprawie nastroju, czasem otworzy jakieś zamknięte głęboko w głowie drzwi - tłumaczy pani Agnieszka. - Doskonale widać to szczególnie po tych, którzy ze względu na wiek stracili kontakt z otoczeniem. Często nadpobudliwi, usłyszawszy mruczenie czy poczuwszy miłe w dotyku futro, uspokajają się - przekonuje.

Przedstawia historię pani Wandy, pensjonariuszki jednego z domów pomocy, żyjącej od lat w zupełnie oderwanym od rzeczywistości świecie. - Delikatnie położyliśmy jej na brzuchu Betty. Kotka chyba wyczuła, że spoczywa na niej wielka odpowiedzialność - wspomina nasza rozmówczyni. - Była nadzwyczaj spokojna. Prawie się nie ruszała. Podsunęliśmy ją pod dłoń kobiety. Początkowo była nieruchoma, ale po chwili zaczęła wodzić palcami po sierści. I jestem pewna, że ten lekki jakby grymas na twarzy naprawdę był uśmiechem - mówi cicho.

Dodaje, że tak samo jest z dziećmi autystycznymi, dla których kontakt z psem, z którego radość wychodzi wszystkimi łapami i ogonem, może być jednak stresującym doznaniem. Cichy, mruczący kot sprawdzi się znacznie lepiej.

Mruczenie dobre nawet na obniżenie ciśnienia?

Gdy rozmawiamy, cała kocia czwórka - Bazyl, Betty, Bonita i Bond - buszują po pomieszczeniu. Nie mają teraz nastroju do pracy. Po kociemu brykają. - Zajęcia z kotami są zgoła inne niż z psami. Kotu nie można niczego nakazać, bo tak naprawdę to on jest panem sytuacji, niemniej jednak można go w pewnym sensie nauczyć i przygotować do terapeutycznych kontaktów - tłumaczy. - Zajęcia nie sprowadzają się jedynie do głaskania i tarmoszenia za futro - mówi dalej.

Co więc dzieje się na zajęciach? Otóż, poruszają one różne tematy, takie jak dom, rodzina, miłość. Niby banalne, ale dla tych, którzy biorą w nich udział, to wcale nie jest takie oczywiste. Autystyczne dziecko, staruszek z alzheimerem, upośledzony umysłowo nastolatek - muszą po prostu nauczyć się życia.

- Czas na głaskanie oczywiście też jest, ale terapią może być choćby karmienie, zabawa wędką lub myszką. Wszystko sprowadza się do tego, że kontakt z kotem, nawet tylko sama jego obserwacja, powoduje wydzielanie się endorfin, czyli hormonów szczęścia. Zarówno u człowieka, jak i u kota - wyjaśnia pani Agnieszka.

Choć w to trudno już uwierzyć, specjalistka od felinoterapii mówi, iż kontakt z kotem wpływa na obniżenie ciśnienia! Koty mogą podobno pomóc też w uśmierzaniu bólu. - Po prostu, bolące miejsce to stan zapalny, a więc i nieco wyższa temperatura. Koty zaś lubią ciepło, więc z lubością układają się na takich miejscach - tłumaczy.

Koty pani Agnieszki, niczym etatowi pracownicy, mają wiele przewilejów, w tym opiekę zdrowotną! Są pod stałą opieką weterynarza, są zaszczepione, odrobaczone, mają swoje książeczki zdrowia...

Kot, zanim zostanie terapeutą, musi przejść roczny kurs, ale tak naprawdę do nauki angażowane są już młodsze zwierzaki. Choć w nich bezpośrednio nie uczestniczą, to niejako na zapleczu wdrażają się do swojej roli. Dopiero po rocznym kocie można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, jaki ma charakter, czy chętnie lgnie do człowieka, czy pozwala się głaskać. Żmudne zajęcia muszą być systematyczne, bo inaczej kot po prostu zapomni, czego się nauczył.

- Zasady treningu są proste - kot musi kojarzyć kontakt z człowiekiem jako coś przyjemnego - tłumaczy mi pani Agnieszka. - Podczas przygotowań do pracy kot już od pierwszych dni życia musi codziennie mieć kontakt z przynajmniej czterema różnymi osobami, wózkiem inwalidzkim i kulami. Musi również przyzwyczaić się do przebywania w różnych pomieszczeniach - opisuje.

Zajęcia terapeutyczne mają inny niż w przypadku psów przebieg. Grupa uczestników nie powinna być większa niż pięć osób. Wbrew pozorom nawet kota-terapeutę można głaskaniem wyprowadzić z równowagi. - Za to zabawy łowieckie - poruszanie wędką dla kota, rzucanie piłeczką, zabawa piórkiem - są doskonałą formą aktywności dla osób starszych - tłumaczy behawiorystka.

Prowadzone od lat siedemdziesiątych badania dowodzą, że nawet krótkie obcowanie ze zwierzętami ma pozytywny wpływ na zdrowie i psychikę człowieka.

Przebywanie z kotem prowokuje ruch i aktywność, a niejednokrotnie przynosi po prostu radość życia. - Z drugiej strony, taki wszędobylski kot wcześniej czy później znajdzie się w obszarze zainteresowania nawet największych milczków i odludków, stanie się tematem rozmów i troski większości pacjentów, którzy niejednokrotnie wspominają swoje zwierzęta z przeszłości - zapewnia.

Terapeutą może być w zasadzie każdy kot, bez względu na rasę, pod warunkiem, że ma do tego predyspozycje. Owszem, są takie, które są niejako dedykowane kontaktom z człowiekiem. Literatura fachowa podaje bowiem, że takimi są ragdoll, kot perski, kot leśny norweski, Maine Coon.

Dr Daria Sawaryn z Centrum Zooterapii Wyższej Szkoły Informatyki i zarządzania w Rzeszowie, z felinoterapią ma do czynienia na co dzień. Jak mówi, doskonale sprawdza się ona m.in. u dzieci z zespołem Downa, które na zasadzie powielania zachowań uczą się opieki i dbania o własne potrzeby. Podobnie jest z autystykami. Koty doskonale sprawdzają się także w opiece paliatywnej. Zdarza się, że wręcz czuwają przy chorym do jego śmierci.

Gazeta Gorlicka

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska