Mur oporowy wzdłuż Kamienicy przy ul. Rybackiej pęka na oczach mieszkańców. A ci od dwóch miesięcy proszą o zabezpieczenie konstrukcji, ale nim zlecono jej przegląd techniczny, do tej pory trwały przepychanki między urzędami, który za to odpowiada.
- Niewielkie zapadlisko przy murze i pęknięcia na nim zauważyliśmy dwa miesiące temu - przypomina Kazimierz Fedko, mieszkaniec ul. Rybackiej.
Od tego czasu ze strachem obserwuje, jak pęknięcia się powiększają. Dziś w betonie są dziury na wylot, a ziemia zapadła się o kolejny metr.
Strach o firmę i domy
Niebezpieczny odcinek znajduje się na terenie prywatnym. Grzegorz Opaliński wynajmuje go pod swój zakład Opal Autoserwis.
- W pobliżu muru trzymałem samochody, ale musiałem je przeparkować, bo boję się, że któregoś dnia znajdą się w rzece - mówi. Zwraca uwagę, że choć w ostatnim czasie nie było silnych opadów, to leniwie płynąca Kamienica wyrządziła dalsze szkody w konstrukcji.
- Jeśli mur nie zostanie zabezpieczony, to pęknie podczas większej ulewy - obawia się Stanisław Słaby, przewodniczący os. Przetakówka.
Już w marcu był w tej sprawie w Wydziale Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Nowego Sącza. Na sesji Rady Miasta mówił też o tym radny Grzegorz Fecko. - Mieszkańcy panicznie boją się, że gdy mur pęknie, rzeka zaleje ich posesje - mówi Fecko. Nie kryje irytacji, że po jego interwencji nie zabezpieczono muru.
Tracą czas na biurokrację
Jak mówi Fecko, urzędy tylko przerzucają się pismami, próbując dojść, który z nich ponosi odpowiedzialność za ten odcinek rzeki.
Miasto uznało, że za utrzymanie muru odpowiada Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. RZGW z kolei odpowiedzialność zrzuca na Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych.
- Mur stanowi przedłużenie wału przeciwpowodziowego Dunajca. Ma wpływ na jego funkcjonowanie, dlatego zajmujemy się sprawą - przyznaje Wiesław Przyborowski, kierownik Inspektoratu Rejonowego ZMiUW w Nowym Sączu.
Zaznacza, że obiekt jest kontrolowany dwa razy w roku. Ostatni przegląd techniczny muru odbył się w październiku ub.r. W kwietniu, po interwencji radnego Fecki, Przyborowski osobiście był na wizji lokalnej.
- Mur rzeczywiście nie był w idealnym stanie, ale aż tak wielkich zniszczeń, jak opisuje radny, wówczas nie widziałem. Nie twierdzę jednak, że ich nie ma - dodaje Przyborowski.
Wykaże to jutrzejszy przegląd techniczny. Od poniedziałku inspektorat prowadzi kontrole 18 km wałów rzecznych, za które odpowiada.
- Najpewniej zlecimy ekspertyzę. Po niej będziemy mieli wytyczne, co z murem należy zrobić: czy postawić nowy, czy zabezpieczyć ten stuletni - mówi Przyborowski.
Jak się dowiedzieliśmy, sporządzenie ekspertyzy może potrwać nawet pół roku. Później potrzeba kolejnych miesięcy na zdobycie pieniędzy na budowę. Inspektorat musi wnioskować o nie do wojewody małopolskiego.
- Urzędnicy tracą czas na biurokrację, a my tu żyjemy w realnym zagrożeniu, że nasze domy zaleje woda - skarży się Kazimierz Fedko.