Pierwsza z nich odnosi się do arcybiskupa metropolity krakowskiego Karola Wojtyły, który po wyborze na papieża żałował, że kiedy był jeszcze w Krakowie, nie zdążył napisać listu pasterskiego o ekologii. Oczywiście, jako papież wielokrotnie wypowiadał się na ten temat, w różnych okazjach, ale może znów, wobec wielkich spraw świata, jakimi się zajmował, brakło czasu na napisanie takiego dokumentu wielkiej rangi. Szkoda, bo był zafascynowany pięknem Natury i miał wiele do powiedzenia w tej sprawie.
Druga refleksja wiąże się ze świętym Franciszkiem z Asyżu, który umiał dostrzec i docenić na początku XIII wieku - a więc w epoce średniowiecza, którym współcześni nam ignoranci posługują się jako symbolem zacofania - że ziemia i przyroda są wspaniałym darem, który należy dostrzec i korzystać z niego z dziękczynieniem, bo bez niego trudno byłoby nam żyć.
Warto przeczytać całą Franciszkową ,,Pieśń słoneczną, albo pochwałę stworzeń", by sobie uświadomić, jak w tamtej epoce potrafiono docenić to, w co wyposażyła człowieka natura, o której wówczas wypowiadano się z najwyższym szacunkiem, miłością i dziękczynieniem.
Trzecia refleksja dotyczy sytuacji, w jakiej znalazła się ziemia, będąca przecież wspólnym domem całej ludzkości, jaką papież Franciszek zastał w XXI wieku, chlubiącym się spektakularnymi osiągnięciami nauki i techniki, ale nastawionym na zniewolenie natury, na jej bezwzględną eksploatację, sięgającą granic jej wytrzymałości.
Jeżeli przez wieki człowiek potrafił żyć w harmonii z naturą, to dziś uwierzył w to, że może się bez niej obejść i stworzyć własny, nowy świat, który zbuduje według własnego pomysłu. Roztropni ludzie XXI wieku zaczynają nareszcie mieć świadomość, że niszcząc naturę, niszczą samych siebie i że droga prowadząca przez niekontrolowaną eksploatację natury musi doprowadzić świat do katastrofy.
Miejmy nadzieję, że głos papieża Franciszka obudzi przynajmniej niektórych do szanowania dóbr, które Stwórca przekazał człowiekowi dla jego dobra, po to, by panował nad nimi, ale ich nie niszczył.