Myśliwi tropią dronem sarenki na łąkach
Operatorem drona jest Michał Komendera, myśliwy i sekretarz Koła Łowieckiego "Szarak" z Gierałtowic w powiecie wadowickim. Od wiosny czekał na telefony od rolników, którzy informują o zamiarze skoszenia łąki, a teraz o rozpoczęciu żniw. Gdy odbierze telefon, pakuje drona i z samego rana z kolegą jadą na miejsce. Z "lotu ptaka", za pomocą kamery termowizyjnej, lokalizuje miejsce, gdzie jest młode. Dlaczego rano? Bo wtedy najlepiej widać zwierzę na ekranie kamery.
Sarny na miejsce porodu i potem wychowania potomstwa wybierają odosobnione miejsca, często jest to środek łąki lub pola z zasianym zbożem. Nikt im tam nie zakłóca spokoju.
Młoda sarenka, czyli fachowo koźlę przez około dwa tygodnie jest zupełnie nieporadna. Koźlę zaraz po urodzeniu jest opuszczane przez matkę. Jeżeli na świat przyszło więcej niż jedno, mogą one przebywać w ukryciu nawet oddalone od siebie o kilkaset metrów. Matka zawsze jednak czuwa w pobliżu. Przychodzi karmić młode dwa razy dziennie. To sposób na ochronę potomstwa. Młode nie mają zapachu i są nie do wytropienie przez drapieżniki, a oddalenie od siebie rodzeństwa, zwiększa ich szanse na przeżycie. Gdy jednak drapieżnik zauważy młode, matka wyskoczy ze swojej kryjówki i uciekając odciąga niebezpieczeństwo.
Niestety nie działa to na maszyny rolnicze. Małe koźle nie ma szans przed ostrzem kosiarki.
- I wtedy wchodzę w akcję ja, z dornem. Po odkryciu koźlątka, informuję kolegę, gdzie ono jest. Nawiguję go za pomocą krótkofalówki - opowiada Michał Komendera.
Gdy już myśliwy trafi na maleństwo, przez rękawiczki - by nie zostawiać swojego zapachu - wkładane jest do pudła z otworami wentylacyjnymi. Po skoszeniu pola sarenka jest wypuszczana w pobliżu miejsca, skąd została zabrana. Matka zwykle zaraz po tym pokazuje się z pobliżu i oboje znikają w trawach.
Myśliwi z Gierałtowic akcję zapożyczyli od organizacji i myśliwych z terenu Niemiec, gdzie takie działania są prowadzone od kilku lat z bardzo dobrymi wynikami.
W tym sezonie udało się już w ten sposób uratować 56 koźląt, myśliwi z Gierałtowic przeczesali setki hektarów łąk, od niewielkich gospodarstw - ok. 50 arowych po olbrzymie, nawet 100 hektarowe, należące do jednej z tamtejszych spółdzielni. Myśliwi mają coraz więcej telefonów. - Chcielibyśmy, żeby nasza inicjatywa stała się coraz powszechniejsza - mówi Michał Komendera.
Myśliwi z Gierałtowic apelują do rolników
Proszę, by ci, którzy łąki wykaszają raz do roku i nie potrzebują siana, robili to od lipca. Wtedy dadzą szansę młodym sarnom, zającom, bażantom na spokojne dorastanie w pierwszych dniach i tygodniach ich życia. Podrostki w razie potrzeby same już uciekną przed kosą.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Wielka woda niosła strach i zniszczenia. Pamiętne powodzie w 1997, 2001 i 2010 roku
- Bali, Hawaje, Zanzibar? Nie to kąpielisko w Małopolsce! Godzina drogi od Krakowa
- Nowa ważna trasa na południe Europy na ostatniej prostej. Przebieg robi wrażenie!
- Dobra zabawa na Święcie Małopolskiej Jury. Gwiazdą wieczoru Maciej Maleńczuk
- Rusza letni sezon na basenach i kąpieliskach. Nowe atrakcje i ceny
- Premiera singla Justyny Haberki, Polskiej Miss 2023. Posłuchajcie piosenki
Podwodny las niedaleko Olkusza. Z wody wystają tylko czubki sosen
