Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Joannę Niemiec, projektantkę z Gorlic czeka Paryż! Pomóżmy spełnić jej marzenie

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Joanna Niemiec jest bardzo skromną, ale niezwykle utalentowaną młodą projektantką. I nie jest to czcze gadanie, fakt, którego gorliczanka musi jakoś specjalnie dowodzić. Wystarczy spojrzeć na jej prace, suknie ślubne, w których się specjalizuje czy wieczorowe. One bronią się same. Zresztą nie bez powodu po zaledwie po trzech latach od pierwszej kolekcji ślubnej, stworzonej w małym Atelier w Gorlicach Asia wypływa na wielkie wody modowego świata. Jej suknie ukazały się w Fashion Magazine, Hot Moda, Magazyn Wesele, a w maju w kolekcji Ophelia 2019, która wyszła spod ręki Asi, na wybiegu zaprezentowały się finalistki gali Miss Małopolski 2019. Kropką nad przysłowiowym „i” był fakt, że znalazła się w gronie dziesięciu najlepszych projektantek sukni ślubnej w Polsce. Ranking opracował magazyn modowy Vogue. Tydzień później była gościem programu „Pytanie na śniadanie”. I na koniec wiadomość z ostatniej chwili. Teraz otworem stoi przed nią Paryż i Fashion Week. Ale od początku...

Lalki z bogatą garderobą

Joanna mówi, że urodziła się po to, by projektować i szyć. Gdy pytam o lalki i ich garderobę, jej twarz promienieje blaskiem, na wspomnienie dzieciństwa pojawia się uśmiech.

- Oczywiście, z magicznej szuflady ukochanej babci Janki wyciągałam guziki, nici, kolorowe tasiemki. Już wtedy kochałam koronki. W ruch szły nożyczki i plastikowa maszyna do szycia kupiona przez mamę na „ruskim rynku”. Każda lalka musiała mieć swoją niepowtarzalną kolekcję, swój styl - opowiada.

Ulubioną kreacją małej Asi były kapelusze. Robiła je z grubej tektury, a potem powlekała płótnem. W takim cacku była młodą damą. Czasem robiła też kapelusz dla mamy czy babci, tylko brat nie dawał się jej wystroić w klasyczny cylinder czy uroczy melonik. Każde wakacje były zaś czasem, gdy realizowała swoje dziecięce pasje właśnie pod okiem babci.

- Pozwalała mi na wiele, zawsze doceniała, chwaliła, czasem podpowiadała, ale zawsze zachęcała, żebym sama starała się wymyślić krawieckie rozwiązanie. No to wymyślałam. Gdy plastikowa maszyna przestała już spełniać moje oczekiwania, dostałam od babci stary Łucznik. Nie umiałam przewlekać nici przez dolną igłę, tę przy stopce. Kombinowałam. Za każdym razem wywracając maszynę „do góry nogami”, żeby sobie poradzić. Dzisiaj śmieję się z tego, ale to była nauka na własnych doświadczeniach. Nikt nigdy nawet przez godzinę nie pokazał mi, jak szyć. Do wszystkiego doszłam sama - opowiada.

Urodzona, by projektować i szyć

Oczy Asi aż błyszczą ze szczęścia, gdy mówi o Paryżu, o Coco Chanel, o hotelu Ritz o Fashion Week - najważniejszym wydarzeniu w branży modowej, które pozwala projektantom i domom mody zaprezentować swoje najnowsze kolekcje. Co roku organizowane jest w czterech wielkich miastach - stolicach - Nowym Jorku, Mediolanie, Londynie i upragnionym przez Asię Paryżu. Wie, że ma szansę spełnić swe życiowe marzenie. Wypełnia się jej powołanie, które kiedyś we śnie zapowiedziała jej zmarła babcia.

Po liceum Joanna trafiła do Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. Od razu wiedziała, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Już na pierwszym roku jej praca na pokaz Niesamowity zajęła pierwsze miejsce. - Mogliśmy projektować i szyć z wszystkiego, co nie było tkaniną i żywnością. Powstała zwiewna sukienka z włókniny, którą nakrywa się ogórki - śmieje się Asia.

Już w szkole obok kolekcji Brzozowskiego i Paprockiego na Targach Mody w Poznaniu Asia wystąpiła jako debiutantka. Mimo że jeszcze nie miała dyplomu, dostała propozycję pracy w domu mody Dior w Paryżu.

- Odmówiłam - z ambicji, że niewiele jeszcze wiem i umiem, choć mogłam uczyć się u najlepszych. Zrobiłam dyplom, wróciłam do rodzinnej Kobylanki. Zaczęłam szyć i otworzyłam wypożyczalnię sukien wieczorowych - opowiada.

W jej karierze wiele było momentów kryzysowych, kiedy nie wiadomo było, w jakim kierunku pójść i na co się zdecydować.

- Kiedyś miałam piękny sen. Spotkałam w nim babcię Jankę, która spojrzała mi w oczy, wzięła moją dłoń w obydwie ręce i włożyła w nią klucz. Powiedziała wtedy: - Musisz to robić. Pokój ze snu pełen był drzwi. Chwilę szukałam tych, do zamka których pasowałby mój klucz. Znalazłam, otworzyłam je. To była pracownia krawiecka z bogatym parkiem maszyn i tkaninami wręcz kipiącymi ze ścian. Teraz zawsze wspominam ten sen i wiem, że szycie i projektowanie jest moim przeznaczeniem - opowiada Joanna.

Jest Ferrari, ale przed trasą trzeba zatankować

Tak powstało najpierw niewielkie Atelier przy ul. Krzywej w Gorlicach, a przed rokiem takie same na krakowskim Kazimierzu. To tam zawisło 18 sukien z tegorocznej kolekcji Ophelia:

- To o tych kreacjach Asi w Vogue Polska czytamy, że: Przypominają stroje z obrazów dawnych mistrzów. Zaklęte w czasie, sprawiają, że współczesna panna młoda może poczuć się jak dwórka Marii Antoniny, bywalczyni weneckiego karnawału albo bohaterka powieści Jane Austen. W tym sezonie wyróżniają się koronkowa Ophelia z motylimi rękawkami, Estelle z dekoltem na plecach i Adrienne z frędzlami w stylu lat 20-tych. Moda na vintage, także w dniu ślubu, trwa!

- Są takie, jak ja jestem - mówi z rozbrajającą szczerością w głosie Joanna. - Moje pomysły na suknie vintage, stylizowane na modę lat 20-tych minionego wieku, czyli tzw belle epoque. Każda z nich ma imiona francuskich kobiet - mówi.

Asia tłumaczy, że jej projekty nie są podyktowane aktualnymi trendami. Wręcz przeciwnie. Jej zdaniem trendy są jak kajdany, a jej twórczość nie ma ograniczeń.

- Tworzę pod wpływem przyrody, muzyki, książki. Czasem wystarczy spotkanie z jedną osobą, by powstała cała kolekcja - dodaje.

Asia ma już obraz pełnej kolekcji sukien ślubnych na 2020 rok. Kolekcję zobaczymy już jesienią podczas targów ślubnych.

Teraz jednak całą swoją uwagę koncentruje na przygotowaniu kolekcji sukien wieczorowych, by zaprezentować je podczas Fashion Week, na który została zaproszona do Paryża.

- Mój tato mówi, że mam Ferrari, ale nie ma paliwa, by przekręcić kluczyk i odjechać - dodaje.

Nazwa znanej ekskluzywnej samochodowej marki nie jest przypadkowa. Jest jak talent tkwiący w sercu, a potem w głowie, aż w końcu w rękach Asi. Rzeczona benzyna to pieniądze, bez których gorliczanka nie podbije serc wszystkich wpatrzonych w paryski wybieg.

Żeby o projektantce z Gorlic usłyszał modowy świat, żeby oczy całej branży zostały zwrócone na Asię, a tym samym na Polskę i nasze małe miasto, potrzeba 40000 złotych. To koszty związane z podróżą, pobytem i zaprezentowaniem kolekcji 15 sukiem wieczorowych podczas Fashion Week w Paryżu.

- Trzy lata, trzy kolekcję. To naprawdę mało czasu. Bez zaplecza finansowego, bez przygotowania w zderzeniu się z rzeczywistością w naszym kraju bywa ciężko. Wiem, że sama nie jestem wstanie spełnić swojego marzenia, ale nie to jest najważniejsze. Wiem, że Paryż to szansa na spokojne życie dla ludzi, których zatrudniam i szansa na pracę dla kolejnych. Wierzę w to! - mówi z mocą.

Aby spełnić marzenie Asi i pragnienie o rozwoju małej firmy, o kolejnych miejscach pracy w regionie, uruchomiona została zbiórka Wesprzyj paryskie marzenie Asi

Fashion Week w Paryżu czeka na Asię! Pomóżmy spełnić jej marzenie!

WIDEO: Podwodny ślub? To możliwe!

Źródło: STORYFUL/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska