Jak mówi Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, nowe oznakowania trasy to efekt ubiegłorocznej wojny, jaka wybuchła po tym, jak TPN ogłosił, że chce udostępnić trasy dla narciarzy po nieubitym śniegu w rejonie Pośredniego Goryczkowego i Beskidu. Wtedy organizacje ekologiczne, jak i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie zażądały od TPN raportu oddziaływania nowych tras na obszar Natury 2000. Z uwagi na fakt, że tworzenie raportu jest nie tylko drogie, ale i czasochłonne, park zawiesił prace nad poszerzeniem obszarów dla narciarzy.
Zakopane bez boiska, bo Słowacy się przeliczyli
- Wycofaliśmy się z tego. Jest jednak dla nas oczywiste, że przestrzeń przeznaczona dla narciarzy, która jest opisana w umowie zawartej między Parkiem Narodowym a Polskimi Kolejami Linowymi, jest większa niż ta obecnie wykorzystywana przez PKL - mówi Paweł Skawiński. - Trasa obecnie ratrakowana i udostępniana dla narciarzy jest węższa niż ta wyznaczona w umowie z 2002 roku.
Dlatego Tatrzański Park Narodowy zamierza w tym sezonie - specjalnymi zielono-czarnymi tyczkami - oznaczyć rejon przeznaczony do uprawiania narciarstwa. - Innymi słowy jest to zróżnicowanie na teren utrzymywany przez maszyny i teren nieutrzymywany, ale zdefiniowany jako narciarski - dodaje Skawiński.
Jak podkreśla Szymon Ziobrowski, prawnik TPN, przy tyczkach będą znajdować się piktogramy, które będą zawierać informację - także dla obcokrajowców - że wyjazd poza tę strefę grozi mandatem. Natomiast żaden narciarz, który będzie się poruszał po trasie do zielono-czarnych tyczek, nie zostanie ukarany. Obecnie trasy narciarskie w rejonie Kasprowego Wierchu nie działają z uwagi na zbyt małą ilość śniegu. Aby działały potrzeba sporych opadów.