https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na Kotelnicy zawiesili kłódki na trasie zjazdu

Halina Kraczyńska
LUCJUSZ CYKARSKI
Jedna z najładniejszych tras w Zakopanem znowu świeci pustkami. Na wyciągu na zakopiańskiej Kotelnicy pojawiły się kłódki. Właściciele działek na trasie znów się pokłócili. - Nie będziemy drugą Białką. Wszystko zostało pogrodzone wzdłuż i wszerz - twierdzi Maciej Król, do którego należy wyciąg na Kotelnicy.

Czytaj także: Idź na wirtualny spacer po Krakowie!

Równo rok temu całą Polskę obiegła wiadomość, że górale z Zakopanego się wreszcie jednoczą. Właściciele gruntów z Gubałówki, Furmanowej i Kotelnicy, w sumie prawie dwadzieścia osób, skrzyknęli się i chcą zarejestrować spółkę, która w Paśmie Gubałowskim, konkretnie na Kotelnicy, wybuduje dużą stację narciarską. Na dowód tego, że coś na Kotelnicy drgnęło, po czterech latach przestoju ruszył istniejący tam wyciąg orczykowy.

- W tym roku chcemy załatwić sprawę wody oraz naśnieżania i równocześnie wszystkie procedury związane z budową sześcioosobowego wyciągu krzesełkowego, który połączyłby Ciągłówkę z Gubałówką. Trasa miałaby 1400 metrów - planował wtedy pełen entuzjazmu pan Maciej. - Po kilku latach zamknięcia tras na Gubałówce i Kotelnicy ludzie wreszcie zmądrzeli i tak jak w Białce też chcą tras...

W sumie spółka miała w planie wybudowanie trzech dużych wyciągów krzesełkowych.
Dziś w Macieju Królu nie ma ani śladu tego entuzjazmu sprzed roku. - Niestety, nie będziemy drugą Białką - mówi Król. - Nawet spółka się nie zawiązała, bo ci ludzie dosłownie wszystkiego się boją! Nawet o kawałek pola drżą, że im ukradnie ktoś, państwo, Polskie Koleje Linowe, może ja... Kawałka drogi nie udostępnią. Zagrodzili więc swoje pola. Po co mam się więc wysilać. Mam z czego żyć.

Pan Maciej o niepowodzenie obwinia nie tylko ludzi z Gubałówki, ale także zakopiańskie władze. - Przyjęli taki plan zagospodarowania, że tam nie ma miejsca na nowoczesną stację narciarską. Musiałbym setki tysięcy złotych wydać, żeby zmienić te niekorzystne zapisy w planie - tłumaczy. Wyciąg na Kotelnicy w tym sezonie zimowym już nie ruszy.

- Wielka szkoda, że się ludzie nie dogadali i nie pogodzili - uważa pan Władysław Palka, który ma ponad hektar ziemi w miejscu, gdzie przebiegałyby dwie trasy i gdzie byłby też usytuowany zbiornik z wodą do naśnieżania. - Różne motywy mieli. Z tego, co słyszałem, niektórzy nie chcieli, by im narciarze zaśmiecali działki. Stoi więc wyciąg i rdzewieje. Ja dalej chcę oddać swoją ziemię, bo według mnie Gubałówka bez tras umiera. Gdy była czynna trasa na Gubałówce i niedaleko niej ta na Kotelnicy, to i narciarze byli. Wszyscy tu z nich żyli.

Pan Maciej na razie nie myśli o sprzedaży wyciągu. - Niech siedzi, zobaczymy co dalej - mówi właściciel stacji. Nie chce jednak powiedzieć, czy wierzy, że ludzie zmienią podejście.

Kotelnica to historia Zakopanego
Trasa na Kotelnicy ma długość 750 metrów. Od lat działał tam wyciąg orczykowy. Był bardzo popularny wśród zakopiańczyków i turystów, głównie ze względu na przepiękne widoki na Tatry. Szusowały na Kotelnicy tłumy. Cztery lata temu została ona zamknięta. Gdy stację kupił Maciej Król, znowu ruszyła. Działała tylko jeden sezon.

Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

Konkurs dla matek i córek. Spróbuj swoich sił i zgarnij nagrody!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
t
Gubałowka,Kotelnica,Butorowy.W,Cyrhla.T.-zawieszone kłódki,Zakopane skansen za to Białka T rosnie w oczach inwestycje, zgoda buduje.
s
s
Gorale =nienawisc,prywata,dutki.
g
gizm00
Górole jak się nie potraficie dogadać między sobą, to weźcie to sprzedajcie w trzy pieruny Słowakom z Tatry Mountain Resort i oni już będą wiedzieli co z tym zrobić. Oni się nie boją, co widać na przykładzie Jasnej Chopok i Tatrzańskiej Łomnicy. Zrobiliby u nas stację. Nawet jeśli plany są niekorzystne, to dla nich wydać nawet kilkaset tysięcy złotych na to, to nie problem. Dość tego. Góry są dla nas, nie my dla nich, więc skoro Polacy nie potrafią tego wykorzystać, to niech to zrobią inny. Żenada. Obserwując to, to musze przyznać szczerze, że nie chciałbym zostać akcjonariuszem tej całej spółki, które sobie Zakopane wymyśliło, by powalczyć ze Słowakami o PKL. Za duże ryzyko humorów.
D
Drobna
i ciemnota króluje. Sąsiedzi nam uciekają do przodu (Słowacy, Czesi), a z nimi polscy turyści i "pieniądze". Na pocieszenie dodam, że to nie tylko w Zakopanem takie wsteczne myślenie dominuje, to także w Krakowie, Wadowicach, Andrychowie i Kętach. Mali ludzie, kiepskie władze, pseudo-ekolodzy, samozwańczy obrońcy wszelakich maści i treści terroryzują społeczności lokalne, dzielą na tych za i przeciw, a prawo kulawe pozwala, by jeden "baran" zablokował inwestycję. Plany zagospodarowania są archaiczne, a i tak oprotestowywane w imię własności prywatnej jednej osoby, małych interesików władzy lokalnej lub zachowania za wszelką cenę tego co jest. Zmieniać się mogą inni, my nie, bo... nie! Ekspres pojechał wiele lat temu, pospieszny uciekł nam z przed nosa. Pozostał osobowy gotowy do drogi, ale i ten długo nie będzie stał. Potem już tylko na piechotę i pod górkę - młodzi odejdą, opuszczą ojcowizny, zostanie tylko skansen, ale już bez konserwatora. Czas najwyższy na przebudzenie!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska