W piątek w Gorlicach przesłuchiwany był „mózg” całego przedsięwzięcia - Grzegorz P. Mężczyzna aresztowany na wiosnę na Śląsku w ramach akcji rozbicia mafii śmieciowej miał organizować transporty i składowisko w naszym mieście. Śledczy będą przesłuchiwali go jeszcze dzisiaj.
FLESZ: Więzienie za fałszowanie przebiegu. Są zmiany w prawie
Sprawa gorlicka to tylko puzzel w śmieciowej aferze
Od piątku codziennie rano z katowickiego, a wczoraj sądeckiego więzienia do Gorlic zmierza kolejny konwój z podejrzanymi w sprawie gorlickiej rafinerii.
W piątek prokurator przesłuchiwał aresztowanego w śląskiej sprawie śmieciowej mężczyznę. Chociaż to nowa twarz w gorlickiej sprawie, Grzegorz P. miał być mózgiem całej mafii śmieciowej, która została rozbita przez śledczych na Śląsku tego roku.
To on miał też organizować cały proceder nielegalnego składowania odpadów w Gorlicach. Ponoć przez jakiś czas mieszkał nawet w naszym mieście i zdarzało się, że przebywał na terenie byłej rafinerii.
Wczoraj tuż przed godz. 9 w kolejnym konwoju do Gorlic dotarł Józef G. szef biura Finansowego Multibest, które dzierżawiło teren i pomieszczenia po byłej rafinerii.
Józef G. już w 2017 roku został zatrzymany przez gorlickich śledczych i usłyszał zarzut nielegalnego składowania odpadów, za które grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Po wpłaceniu 20 tys. zł ustalonej kaucji, zobowiązał się, że nie będzie wyjeżdżał z kraju i będzie stawiał się na każde wezwanie śledczych. Tym samym przebywał na wolności. Wszystko do czasu, gdy usłyszał zarzuty w śląskiej sprawie śmieciowej. Wtedy trafił do aresztu tymczasowego.
Są dane firm i osób, trwają przesłuchania
Z dokumentacji, którą do tej pory zgromadzili gorliccy śledczy wynika, że Multibest wykorzystywał jedynie działalność firm słupów, a współpracował z legalnie działającymi firmami, które transportowały i składowały szkodliwe substancje w Gorlicach. Prokuratura ma dane osób i firm, które decydowały o innym niż wskazany na liście przewozowym miejscu transportu, a nawet osób, które sprawowały nadzór nad rozładunkiem i wskazywały konkretne miejsce na terenie Rafinerii. Dzisiaj podać możemy, że w sprawę zamieszanych jest kilkanaście firm z terenu województwa podkarpackiego, małopolskiego, śląskiego, łódzkiego i mazowieckiego i powiązanych z nimi osób.
Żyjemy na bombie - to nie jest frazes
Chociaż po wstępnych obliczeniach mówiło się, że na terenie byłej rafinerii złożone jest 1600 ton szkodliwych substancji, teraz wiadomo już, że to ponad 5000 ton!
Szokować może też analiza przepływów środków pomiędzy firmami, jako zysku, który osiągały one z tego przestępczego procederu. Skoro w dokumentacji prokuratorskiej tylko wstępnie oszacowana kwota, którą zarobiły firmy słupy to 3 mln złotych, to można tylko kalkulować, że w przypadku mózgów całej operacji, zysk to pewnie wielokrotność tej kwoty.
Z dokumentacji prokuratorskiej wynika też jasno, że złożone odpady to zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi przez niebezpieczeństwo pożaru, a tym samym rozprzestrzenianie się trujących - duszących lub parzących substancji w powietrzu. Wiadomo też, że miały one wpływ na jakość gleby i wody.
