Zasiadający w specjalnej komisji ds. igrzysk radni PO, PiS oraz ci związani z prezydentem miasta, oszczędzili wczoraj Rafała Dyląga, dyrektora biura Komitetu Konkursowego Kraków 2022. Na posiedzeniu nie pytali o szczegóły jego spotkania z dziennikarzem portalu lovekrakow.pl na stacji benzynowej, które dotyczyło pozytywnego pisania o igrzyskach za pieniądze. Przypomnijmy, że w efekcie tej dziennikarskiej prowokacji ze stanowiska przewodniczącej komitetu zrezygnowała Jagna Marczułajtis-Walczak.
Reporter "Dziennika" zapytał Rafała Dyląga, czy nie ma sobie nic do zarzucenia i czy też nie powinien wycofać się z komitetu dla dobra olimpijskiego projektu. Dyrektor odmówił jednak odpowiedzi. - Niektórzy głośno mówią, że nie chodzi o to, by zorganizować igrzyska, lecz o rozgrabienie pieniędzy, by krewni i znajomi królika zarobili - twierdzi z kolei poseł PiS Andrzej Duda.
Wbrew powszechnym oczekiwaniom, podczas wczorajszych obrad komisji ds. igrzysk nikt nie wyliczył, na co dokładnie Kraków 2022 wydawał pieniądze. Rafał Dyląg mówił o sprawozdaniu za 2013 r., które ma być gotowe w połowie maja.
Radni mocniej zainteresowali się natomiast kwestią wydania 78 tys. zł na powszechnie krytykowane logo igrzysk. Dostarczyła je szwajcarska firma EKS, która przygotowała też krakowski wniosek aplikacyjny w staraniach o igrzyska. Przypomnijmy, że komisja złożona z ekspertów nie rozstrzygnęła konkursu na logo, w którym nagroda wynosiła 31 tys. zł.
Mimo to dużo droższy i wyśmiewany powszechnie znak graficzny, przygotowany przez EKS, zatwierdziła komisja złożona z urzędników i przedstawicieli komitetu Kraków 2022, a UMK zapłacił nie szukając tańszego kontrahenta. - Gonił nas czas.Taką kwotę wynegocjowaliśmy - tłumaczył się Marcin Kandafer, dyrektor Wydziału Informacji, Turystyki i Promocji. Przyznał, że pod umową w sprawie logo podpisał się on sam i wiceprezydent Magdalena Sroka. Tej ostatniej, z powodu choroby, zabrakło jednak na wczorajszym posiedzeniu.
Pojutrze ma zostać przedstawiony nowy przewodniczący Komietu Kraków 2022. - Tę funkcję powinna pełnić osoba, która ma szczegółową wiedzę lokalną, a zarazem doświadczenie, jak takie projekty przeprowadza się w ramach struktur międzynarodowych. Potrzebny jest ktoś, kto od razu będzie się orientował w tematyce i pracował po 18 godzin dziennie dla dobra sprawy- scharakteryzował Robert Korzeniowski. On sam nie podjąłby się tak trudnego zadania.
- MKOl to specyficzne środowisko. Trzeba znać przedstawicieli władz olimpijskich, mieć ich zaufanie i wiedzieć, z kim i o czym rozmawiać. Jagna Marczułajtis-Walczak była taką osobą. Nie bardzo widzę w regionie inną kandydaturę - mówi prof. Szymon Krasicki, który zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego komitetu.
Z dziennikarzem lovekrakow.pl o przychylnych publikacjach prasowych rozmawiał również Andrzej Walczak, mąż ówczesnej szefowej komitetu. Sprawą zajęła się prokuratura, która zbada, czy Walczak popełnił przestępstwo. Krakowscy posłowie PiS wystąpili z kolei do CBA z wnioskiem o kontrolę komitetu Kraków 2022. Szef CBA Paweł Wojtunik ocenił jednak w rozmowie z radiem RMF, że cała afera to raczej "incydent natury etycznej".