https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na tle Europy Polska ma mało fotoradarów. A jak wypada Małopolska?

Piotr Rąpalski
Opracowanie:
To może oburzyć kierowców, których fotoradary straszą na drogach, ale okazuje się, że liczba fotoradarów w Polsce w przeliczeniu na tys. kilometrów kwadratowych jest niewielka. Wśród 30 europejskich krajów zajmujemy dopiero 22. miejsce.

FLESZ - Co zrobić, kiedy zaginęło dziecko?

od 16 lat

W Belgii na 1000 km2 przypada 30 fotoradarów, w Polsce… niecałe dwa. Choć w naszym kraju planowany jest montaż kolejnych urządzeń do pomiaru prędkości, to i tak daleko nam jeszcze do większości państw europejskich. Problem stanowi nie tylko liczba urządzeń, ale również warunki organizacyjne i prawne, potrzebne do skutecznego ich funkcjonowania.

Polska od lat zaliczana jest do krajów, w których notuje się najwyższe liczby ofiar śmiertelnych wypadków. Z ostatniego raportu NIK wynika, że w przeliczeniu na milion mieszkańców wynosi ona ok. 76, a w całej Unii Europejskiej 49. Projekt rozbudowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym nadzorowany przez GITD to jedno z narzędzi, które mają to zmienić. Kolejnym jego etapem jest m.in. montaż nowych fotoradarów i rejestratorów wjazdu na czerwonym świetle. 

Dodatkowo, z raportów NIK oraz Instytutu Transportu Samochodowego dotyczących skuteczności istniejących już fotoradarów wynika, że 21% z nich nie działa poprawnie. Dlatego eksperci rankomat.pl przeanalizowali, jak polskie fotoradary wypadają na tle Europy.

Gdzie w Europie zainstalowano najwięcej fotoradarów?

Polska, pod względem liczby urządzeń monitorujących prędkość pojazdów na drodze, nie wypada zbyt dobrze na tle innych państw europejskich. Na liście 30 państw zajmujemy dopiero 12. pozycję. Z danych SCDB.info wynika, że najwięcej fotoradarów zainstalowano do tej pory w Rosji, Włoszech i w Wielkiej Brytanii.

Niesłusznym byłoby jednak stwierdzenie, że nasi rosyjscy sąsiedzi są najczęściej monitorowani na drodze. Wprawdzie w tym kraju jest 21 razy więcej radarów niż na przykład w Polsce, ale pod uwagę należy wziąć ogromną powierzchnię Rosji (ponad 17 mln. km2). 

Po przeliczeniu liczby urządzeń na 1000 km2 okazuje się, że w naszym kraju stosunkowo częściej może dojść do zarejestrowania przekroczenia prędkości na drodze niż w Rosji. W porównaniu do innych państw europejskich spadamy jednak na bardzo niską, bo 22. pozycję w rankingu. 

W Polsce, na 1000 km2 przypadają niecałe dwa urządzenia monitorujące, podczas gdy np. w Belgii jest ich 30. Niemcy posiadają 6-krotnie więcej radarów, a i nawet Białoruś jest pod tym względem zdecydowanie lepsza. 

Gdzie w Polsce zostaną zamontowane nowe fotoradary?

W przyszłości zamierzamy jednak nadrobić straty. W kolejnym etapie realizowanego projektu rozbudowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym założono zakup 358 nowych urządzeń rejestrujących. Obecnie, w nowych lokalizacjach instalowanych jest 26 fotoradarów.

Dlaczego nadzorem objęte są proste odcinki drogi i skrzyżowania?

Fotoradary i urządzenia monitorujące zachowanie kierowców podczas przejazdów przez skrzyżowania montowane są w takich miejscach w Polsce, w których najczęściej dochodzi do niebezpiecznych zdarzeń drogowych. W 2020 roku na prostych odcinkach drogi i na skrzyżowaniach dochodziło 5-krotnie częściej do wypadku niż np. na zakręcie, łuku drogi czy na wzniesieniu.

Wytypowanie nowych lokalizacji poprzedzone jest oczywiście nie tylko analizą liczby wypadków, ale również stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Oddelegowane do tego instytucje weryfikują m.in. obecność potencjalnych źródeł zagrożeń oraz czynników zwiększających prawdopodobieństwo wystąpienia wypadku. Pod uwagę brana jest np. obecność takich obiektów jak ścieżki rowerowe, przejścia dla pieszych czy też miejsca użyteczności publicznej generujące największy ruch (zazwyczaj w promieniu 500 m od miejsca koncentracji zdarzeń).

Argumentem do ustawienia w danym miejscu stacjonarnego urządzenia rejestrującego jest także geometria przebiegu drogi pod kątem jej wpływu na prawidłowość pomiaru oraz bezpieczeństwo ruchu drogowego. Jednak nie można całkowicie wyeliminować pomyłek w tej kwestii.

21% fotoradarów nie spełnia dostatecznie swojej roli

Pod koniec 2019 roku Instytut Transportu Samochodowego przeprowadził analizę stanu bezpieczeństwa drogowego na potrzeby instalacji nowych urządzeń rejestrujących i ocenił skuteczność 247 działających fotoradarów. Metoda oceny skupiała się na dwóch zestawach parametrów. Pierwszy uwzględnia liczbę zdarzeń drogowych w obszarze oddziaływania fotoradaru, drugi natomiast intensywność wypadków i prędkość pojazdów. Jako miarę wybrano wskaźnik intensywności wypadków.

Podczas analizy liczby zdarzeń pod uwagę brano tylko takie miejsca, w których przez co najmniej 5 miesięcy fotoradar był uruchomiony oraz co najmniej 5 miesięcy fotoradar nie funkcjonował. Warunki te spełniło 10 lokalizacji. Okazuje się, że tylko 6 z nich funkcjonowało skutecznie.

Warto jednak podkreślić, że nie zawsze adaptacja kierowców do nowych fotoradarów jest natychmiastowa. Wnioski z przeprowadzonej analizy mogły się zmienić podczas dalszej obserwacji wypadków dla wymienionych punktów.
Dla każdej z 247 lokalizacji określono również przynależność do jednej z czterech grup, oceniając skuteczność fotoradaru ze względu na intensywność wypadków i prędkość pojazdów. Analiza wykazała, że tylko 79% wszystkich badanych fotoradarów działała poprawnie. Pozostałe wymagały przeprowadzenia dodatkowych badań lub nawet korekty lokalizacji.

Również NIK informowała w swoim raporcie o niedociągnięciach w realizacji Projektu Rozbudowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Jej zdaniem, już na etapie planowania nie stworzono odpowiednich warunków organizacyjnych i prawnych do skutecznego funkcjonowania odcinkowych pomiarów prędkości. Z jej badań wynikało, że jedynie 18 z 29 odcinkowych pomiarów prędkości rozmieszczono właściwie. Dopuszczono również do przedawnienia karalności ponad połowy wykroczeń zarejestrowanych na tych urządzeniach. 

Czy kary za przekroczenie prędkości będą lepiej egzekwowane?

O konieczności wprowadzenia zmian prawnych mających na celu poprawę bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego poinformował 17 stycznia 2020 r. wiceminister infrastruktury Rafał Weber. 

- Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwo Infrastruktury pracują obecnie nad zmianami przepisów, które mają skuteczniej egzekwować zapłatę mandatów karnych z fotoradarów. Mówi się także o podwyższeniu wysokości kar za przekroczenie prędkości oraz wprowadzeniu możliwości powiązania ceny ubezpieczenia OC z punktami karnymi za niektóre wykroczenia – komentuje Stefania Stuglik, ekspert rankomat.pl, portalu, który opracował tę analizę.

Wideo

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jaki w tym sens?

"Zapominasz o jednaj fundamentalnej kwestii - kierowca ma się poruszać z bezpieczną prędkością, ale dla każdego z nich będzie to inna prędkość, ale nie większa od tej maksymalnej jak w tym miejscu obowiązuje."

Nic podobnego. Dla OBU Z NICH wyznaczona im "bezpieczna prędkość" to ta, którą wskazuje znak. Gdyby znak wskazywał prędkość ZBYT WYSOKĄ dla "niedoświadczonego kierowcy zdezelowanego malucha" to znaczy, że wprowadzałby go w błąd. A zatem, że taki znak jest tam nie tylko niepotrzebny, skoro kierowca malucha i tak sam musi ocenić, jak szybko moze jechać -- ale wręcz szkodliwy, skoro fałszywie (według ciebie) podpowiada prędkość większą, niż bezpieczna w przypadku tego malucha.

Czytać, zdaje się, umiesz -- ze zrozumieniem zaś (zarówno tekstu czytanego, jak i przepisów), już u ciebie znacznie gorzej.

m
mdk
31 maja, 14:59, Jaki w tym sens?:

"Czy kary za przekroczenie prędkości będą lepiej egzekwowane?"

A jaki sens ma rygorystyczne egzekwowanie owych "kar za przekroczenie prędkości"? Czemu niby owo "przekroczenie prędkości" ma być postrzegane jako zbrodnia jakaś?

Ograniczenie prędkości gdzieś-tam wyznaczone ma (rzekomo) wyznaczać bezpieczną prędkość -- UWAGA -- "dla wszystkich w każdych warunkach". Tak więc zarówno dla starego Fiata 126p na łysiejących oponkach, jadącego w deszczu -- a prowadzonego przez kierowcę "prosto po kursie" -- jak i dla najnowszego Mercedesa "prosto z salonu" na nowiutkich Michelinkach jadącego przy pięknej pogodzie, a prowadzonego przez kierowcę z długoletnim doświadczeniem. Ale znak ograniczenia prędkości w obu przypadkach, obu tym kierowcom wskazuje tę samą "prędkość bezpieczną".

2 czerwca, 08:59, mdk:

Tylko zakompleksiona osoba może twierdzić, że lepsza fura uprawnia do łamania przepisów, a gorsza nakazuje przestrzeganie przepisów. Oczywistym jest, że Twoim przykładzie właściciel Fiata ma dostosować prędkość do warunków drogowych i stany technicznego auta. A jeśli stan auta jest nieprawidłowy, to nie wyjeżdżam takim autem na drogę publiczną. A jeśli jest to obojętne jest czy jedę starym Fitem czy nowym Mercedesem. Obu kierowców obowiązują te same przepisy. Ale Ty uważasz się za kogoś lepszego i "możesz więcej", bo masz więcej kasy niż właściciel Fiata. Klasyczny przykład nowobogackiego podejścia do świata i innych ludzi.

A jeśli chcesz naprawdę poznać na czym polega rygorystyczne egzekwowanie owych "kar za przekroczenie prędkości", to przekrocz niemiecką lub słowacką granicę i rób to samo co w Polsce. Dopiero wtedy zrozumiesz co to tak naprawdę znaczy.

2 czerwca, 13:24, Jaki w tym sens?:

To nie ma nic wspólnego z żadnymi "kompleksami"; przeczytaj raz jeszcze to, co napisałem -- tylko tym razem ZE ZROZUMIENIEM.

Przeczytałem ponownie. Proszę wyjaśnij mi zatem można interpretować to co napisałeś:

"Ograniczenie prędkości gdzieś-tam wyznaczone ma (rzekomo) wyznaczać bezpieczną prędkość -- UWAGA -- "dla wszystkich w każdych warunkach". Tak więc zarówno dla starego Fiata 126p na łysiejących oponkach, jadącego w deszczu -- a prowadzonego przez kierowcę "prosto po kursie" -- jak i dla najnowszego Mercedesa "prosto z salonu" na nowiutkich Michelinkach jadącego przy pięknej pogodzie, a prowadzonego przez kierowcę z długoletnim doświadczeniem. Ale znak ograniczenia prędkości w obu przypadkach, obu tym kierowcom wskazuje tę samą "prędkość bezpieczną".

Posiadanie przez wieloletniego kierowcę nowego, sprawnego auta, nie jest żadną "przepustką" do szybszej jazdy niż ta określona przepisami i wynikająca z aktualnie panujących warunków drogowych. Natomiast niedoświadczony kierowca Fiata w takich warunkach jak opisałeś, ma dostosować swoją prędkość do stany opon i warunków drogowych - czyli ma jechać wolniej niż maksymalna prędkość.

Zapominasz o jednaj fundamentalnej kwestii - kierowca ma się poruszać z bezpieczną prędkością, ale dla każdego z nich będzie to inna prędkość, ale nie większa od tej maksymalnej jak w tym miejscu obowiązuje. Ten przykładowy kierowca Mercedesa pojedzie przy ograniczeniu do 70 km/h, w tych warunkach te 70 km/h, natomiast kierowca Fiata przy tym samym ograniczeniu, ale innych warunkach drogowych i stanie technicznym auta, pojedzie w tym samym miejscu np. tylko 35-40 km/h. Natomiast zarówno przykładowy kierowca Fiata jadąc np. 70 km/h i kierowca Mercedesa jadąc 100 km/h postępują źle i łamią przepisy. Ograniczenie prędkości oznacza maksymalną dopuszczoną prędkość dla wszystkich użytkowników w każdych warunkach. Maksymalna dopuszczona wartość oznacza, że w gorszych warunkach, lub przy gorszym aucie ta prędkość musi być niższa. Ta maksymalna prędkość jest dla właśnie tego przykładowego kierowcy Mercedesa i tych przykładowych warunkach. Czy to tak trudno zrozumieć?

J
Jaki w tym sens?
31 maja, 14:59, Jaki w tym sens?:

"Czy kary za przekroczenie prędkości będą lepiej egzekwowane?"

A jaki sens ma rygorystyczne egzekwowanie owych "kar za przekroczenie prędkości"? Czemu niby owo "przekroczenie prędkości" ma być postrzegane jako zbrodnia jakaś?

Ograniczenie prędkości gdzieś-tam wyznaczone ma (rzekomo) wyznaczać bezpieczną prędkość -- UWAGA -- "dla wszystkich w każdych warunkach". Tak więc zarówno dla starego Fiata 126p na łysiejących oponkach, jadącego w deszczu -- a prowadzonego przez kierowcę "prosto po kursie" -- jak i dla najnowszego Mercedesa "prosto z salonu" na nowiutkich Michelinkach jadącego przy pięknej pogodzie, a prowadzonego przez kierowcę z długoletnim doświadczeniem. Ale znak ograniczenia prędkości w obu przypadkach, obu tym kierowcom wskazuje tę samą "prędkość bezpieczną".

2 czerwca, 08:59, mdk:

Tylko zakompleksiona osoba może twierdzić, że lepsza fura uprawnia do łamania przepisów, a gorsza nakazuje przestrzeganie przepisów. Oczywistym jest, że Twoim przykładzie właściciel Fiata ma dostosować prędkość do warunków drogowych i stany technicznego auta. A jeśli stan auta jest nieprawidłowy, to nie wyjeżdżam takim autem na drogę publiczną. A jeśli jest to obojętne jest czy jedę starym Fitem czy nowym Mercedesem. Obu kierowców obowiązują te same przepisy. Ale Ty uważasz się za kogoś lepszego i "możesz więcej", bo masz więcej kasy niż właściciel Fiata. Klasyczny przykład nowobogackiego podejścia do świata i innych ludzi.

A jeśli chcesz naprawdę poznać na czym polega rygorystyczne egzekwowanie owych "kar za przekroczenie prędkości", to przekrocz niemiecką lub słowacką granicę i rób to samo co w Polsce. Dopiero wtedy zrozumiesz co to tak naprawdę znaczy.

To nie ma nic wspólnego z żadnymi "kompleksami"; przeczytaj raz jeszcze to, co napisałem -- tylko tym razem ZE ZROZUMIENIEM.

m
mdk
31 maja, 14:59, Jaki w tym sens?:

"Czy kary za przekroczenie prędkości będą lepiej egzekwowane?"

A jaki sens ma rygorystyczne egzekwowanie owych "kar za przekroczenie prędkości"? Czemu niby owo "przekroczenie prędkości" ma być postrzegane jako zbrodnia jakaś?

Ograniczenie prędkości gdzieś-tam wyznaczone ma (rzekomo) wyznaczać bezpieczną prędkość -- UWAGA -- "dla wszystkich w każdych warunkach". Tak więc zarówno dla starego Fiata 126p na łysiejących oponkach, jadącego w deszczu -- a prowadzonego przez kierowcę "prosto po kursie" -- jak i dla najnowszego Mercedesa "prosto z salonu" na nowiutkich Michelinkach jadącego przy pięknej pogodzie, a prowadzonego przez kierowcę z długoletnim doświadczeniem. Ale znak ograniczenia prędkości w obu przypadkach, obu tym kierowcom wskazuje tę samą "prędkość bezpieczną".

Tylko zakompleksiona osoba może twierdzić, że lepsza fura uprawnia do łamania przepisów, a gorsza nakazuje przestrzeganie przepisów. Oczywistym jest, że Twoim przykładzie właściciel Fiata ma dostosować prędkość do warunków drogowych i stany technicznego auta. A jeśli stan auta jest nieprawidłowy, to nie wyjeżdżam takim autem na drogę publiczną. A jeśli jest to obojętne jest czy jedę starym Fitem czy nowym Mercedesem. Obu kierowców obowiązują te same przepisy. Ale Ty uważasz się za kogoś lepszego i "możesz więcej", bo masz więcej kasy niż właściciel Fiata. Klasyczny przykład nowobogackiego podejścia do świata i innych ludzi.

A jeśli chcesz naprawdę poznać na czym polega rygorystyczne egzekwowanie owych "kar za przekroczenie prędkości", to przekrocz niemiecką lub słowacką granicę i rób to samo co w Polsce. Dopiero wtedy zrozumiesz co to tak naprawdę znaczy.

m
mdk
31 maja, 14:53, Ograbić wszystkich:

Jasne -- wincyj fotoradarów, wincyj parkomatów itd. Z kogo ściągać pieniądze, jak nie z tych, którzy -- poruszając się samochodem -- ujawnili się, że finansowo jeszcze jakoś "zipią"?

Opisana kwestia dotyczy tych, którzy łamią przepisy ruchu drogowego. Nie chcesz płacić mandatów - wystarczy jeździć zgodnie z obowiązującymi przepisami. A takie wypowiedzi jak ta świadczą o tym, że mandaty w Polsce są stanowczo za niskie. Przykład - te same osoby, które w Polsce jeżdżą tak jak autor tego komentarza, jak tylko przekroczą słowacką granicę jeżdżą bardzo przepisowo. Dlaczego - dlatego, że tam mandaty są wielokrotnie wyższe niż w Polsce.

J
Jaki w tym sens?

"Czy kary za przekroczenie prędkości będą lepiej egzekwowane?"

A jaki sens ma rygorystyczne egzekwowanie owych "kar za przekroczenie prędkości"? Czemu niby owo "przekroczenie prędkości" ma być postrzegane jako zbrodnia jakaś?

Ograniczenie prędkości gdzieś-tam wyznaczone ma (rzekomo) wyznaczać bezpieczną prędkość -- UWAGA -- "dla wszystkich w każdych warunkach". Tak więc zarówno dla starego Fiata 126p na łysiejących oponkach, jadącego w deszczu -- a prowadzonego przez kierowcę "prosto po kursie" -- jak i dla najnowszego Mercedesa "prosto z salonu" na nowiutkich Michelinkach jadącego przy pięknej pogodzie, a prowadzonego przez kierowcę z długoletnim doświadczeniem. Ale znak ograniczenia prędkości w obu przypadkach, obu tym kierowcom wskazuje tę samą "prędkość bezpieczną".

O
Ograbić wszystkich

Jasne -- wincyj fotoradarów, wincyj parkomatów itd. Z kogo ściągać pieniądze, jak nie z tych, którzy -- poruszając się samochodem -- ujawnili się, że finansowo jeszcze jakoś "zipią"?

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska