Obie drużyny znają się doskonale z rozgrywek ligowych. Patrząc przez pryzmat wyników w zakończonym przed paroma tygodniami sezonie 2015/2016, faworytem środowego meczu są piłkarze Garbarni, którzy dwukrotnie ograli nowotarżan (4:1 i 2:0).
- Pamiętajmy że puchar zawsze rządzi się swoimi prawami, więc uważam, że wcale nie stoimy na straconej pozycji. Jedziemy bojowo nastawieni. Motywacji nam nie brakuje - przekonuje trener Podhala Marek Żołądź.
Termin meczu finałowego jest dla nowotarżan trochę niefortunny. Ligę Podhalanie zakończyli bowiem już 4 czerwca, a w ubiegłą niedzielę niemal z marszu zagrali półfinałowe spotkanie PP z GKS Drwinia, po którym na tydzień rozjechali się do domów.
- Trudno już po sezonie utrzymać reżim treningowy. Wiadomo, zespół odczuwa duże zmęczenie. Każdy z nas chciałby już odpocząć. Dlatego podjęliśmy decyzję, że spotkamy się przed finałem tylko na dwóch treningach, w poniedziałek i wtorek. I widać było, że już te kilka dni wystarczyło, by chłopaki poczuli głód piłki – przekonuje Żołądź.
Nowotarżanie zagrają w osłabiony składzie. Przede wszystkim zabraknie kapitana zespołu i najlepszego jej strzelca Sebastiana Świerzbińskiego, który przebywa za granicą. Kontuzjowany jest Jarosław Lizak. Trudno też raczej się spodziewać, że zagra inna ważna postać w składzie Podhalan, Ukrainiec Taras Jaworski, który dopiero wznowił treningi po kilku tygodniach leczenia urazu.
Zwycięzca środowego spotkania zgarnie aż 40 tysięcy złotych (30 tysięcy przekazuje PZPN, a 10 tysięcy MZPN). Przegrani zadowolić się będą musieli skromną kwotą 5 tysięcy złotych.
Triumfator małopolskiego Pucharu Polski spotka się 16 lipca w rundzie wstępnej PP, już na szczeblu centralnym, z Puszczą Niepołomice.