https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kandydat na prezesa MZPN Adam Kokoszka: Trzeba skończyć z centralizacją wszystkiego w Krakowie

Bartosz Karcz
ANDRZEJ BANAŚ
- Odwiedziłem już wszystkie okręgi w terenie przez ostatnie tygodnie, dni. Zjechałem całą Małopolskę, poznałem kolejnych działaczy, trenerów, sędziów. Starałem się ich słuchać. A słyszałem, że byli pomijani, czasami ich głos do Krakowa nie dochodził. Ja chcę to zmienić. Jest mnóstwo ludzi, których można wykorzystać. Mądrych pomysłów nie można ignorować, nawet jeśli nie są nasze. Wprost przeciwnie, trzeba umieć ludzi słuchać - mówi Adam Kokoszka, były piłkarz m.in. Wisły Kraków, reprezentant Polski, a dzisiaj kandydat na prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.

- Kiedy zakiełkował w pana głowie pomysł, że warto powalczyć o fotel prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej?

- Tak naprawdę już pod koniec 2024 roku dużo mówiło się o tych wyborach. Okręgi, podokręgi musiały zacząć się organizować do wyborów i wiele na ten temat mówiło się w środowisku. Ja długo zastanawiałem się nad tym czy wystartować. Było dużo rozmów z ludźmi piłki, dostałem wsparcie, że warto spróbować i to też skłoniło mnie do tego, żeby podjąć rękawicę i wystartować w wyborach.

- W przeciwieństwie do dwóch pozostałych kandydatów na prezesa, czyli obecnego prezesa Ryszarda Kołtuna i Bartosza Ryta pan nie ma aż tak bogatego doświadczenia w pracy w związkowych strukturach.

- Z jednej strony to prawda. Gdy gra się w piłkę, koncentruje się tylko na tym, ale ja od czterech lat już w nią nie gram i w tym czasie mocno poznałem futbol, sport od trochę innej strony. Zająłem się piłką młodzieżową, dziecięcą. Założyłem Akademię, mam niepubliczną szkołę podstawową z oddziałem mistrzostwa sportowego w Tarnowie. Uczy się w niej 240 dzieci, zatrudniam 50 nauczycieli. Niedługo powinniśmy mieć już zespół szkół, bo chcemy powiększyć naszą ofertę o liceum. Zrobiłem kurs trenerski, ale pracowałem też przy sponsoringu w firmie Texom. Od kilku miesięcy jestem też doradcą zarządu w Grupie LukTrans. Do tego jeszcze sprawdzałem się w nieco innym środowisku gdy byłem prezesem Roleski Grupa Azoty Tarnów w siatkarskiej kobiecej Tauron Lidze. Te wszystkie doświadczenia mogą mi bardzo pomóc w ewentualnym prowadzeniu MZPN i takie jest też zdanie ludzi, z którymi rozmawiam, a którzy mnie wspierają. Teraz dużo jeżdżę na spotkania z ludźmi ze środowiska piłkarskiego różnego szczebla. Poznaję ich problemy, mam pomysł, jak im pomóc i nawet podczas tych rozmów jestem im w stanie podpowiadać pewne rozwiązania. Choćby, jak w transparenty, przejrzysty sposób pozyskiwać środki. Sam mam w tym praktyczne doświadczenie, choćby z działalności w mojej Akademii, która nie jest jakaś bardzo duża. Raczej taka, jak większość tego typu inicjatyw.

- Odchodząc na moment od futbolu, może pan opowiedzieć nieco więcej o prowadzeniu klubu w siatkarskiej lidze?

- Bardzo dobre doświadczenie. Zupełnie inne, nowe doświadczenie, również we współpracy z kobiecym zespołem. Odpowiedzialność była duża, bo budżet był kilkumilionowy. Dużo rzeczy miałem na głowie, bo w zasadzie prowadziliśmy klub jeśli chodzi o administrację w dwie osoby. Ta druga odpowiedzialna była za karnety, bilety, ja brałem na siebie resztę. Świetne doświadczenie, ale też satysfakcja, bo po pierwsze utrzymaliśmy się, co było naszym celem. Po drugie wszyscy mieli wszystko wypłacone, a nawet zostało jeszcze trochę środków w kasie na kolejny sezon. Funkcja prezesa w takim klubie rozwinęła mnie. Po roku postanowiłem pójść w trochę innym kierunku, ale było to bardzo cenne doświadczenie dla mnie.

- Żeby zostać prezesem MZPN musi pan pozyskać przychylność delegatów z całego regionu. Jaki jest pana pomysł na funkcjonowanie jednego z największych regionalnych związków piłkarskich w Polsce?

- Przede wszystkim uważam, że trzeba skończyć z centralizacją wszystkiego w Krakowie. Do tej pory np. szkoleniowe poniedziałki o godz. 18 są mało dostępne dla ludzi z podokręgów, a przecież takich ludzi z mniejszych klubów, którzy chcieliby z tego skorzystać, jest najwięcej. Uważam, że trzeba wyjść w teren, do działaczy, trenerów. Kolejny temat, sędziowie. Moim zdaniem tutaj powinna panować demokracja. To arbitrzy powinni w swoim gronie wybierać przewodniczącego. Nie może go wybierać prezes związku. Otwarcie też mówię, że w ramach MZPN należy stworzyć specjalną, dedykowaną komórkę, która będzie w sposób w pełni transparenty doradzała, pomagała klubom, akademiom, podokręgom, jak pozyskiwać środki zewnętrzne. Można to robić bez podmiotów trzecich. W grupie jest większa siła i nie trzeba tworzyć na to osobnych fundacji, co wywołało przecież duże kontrowersje i doprowadziło do zamieszania w podokręgu krakowskim. Przy okazji - ten podokręg też powinien wrócić i nie jest to tylko moje zdanie. Jest jeszcze jedna kwestia - której tak szybko przeprowadzić się nie da, na pewno nie najbliższe wybory, ale już trzeba o tym myśleć. Chodzi o futbol w wersji z niepełnosprawnościami.

- Taki, który odnosi wielkie sukcesy, żeby wspomnieć o wygranej Lidze Mistrzów przez ampfutbolistów Wisły Kraków…

- Dokładnie. Również blind football mamy na najwyższym poziomie. Na ten moment te dyscypliny nie mają nawet jednego delegata na wybory. Oni też powinni mieć prawo głosu. To jest rzecz do szybkiej zmiany po wyborach.

- Czym jeszcze chce pan przekonać delegatów, że jest pan lepszym kandydatem na prezesa MZPN niż Ryszard Kołtun i Bartosz Ryt.

- Zacznę od tego, że zmienia się pokolenie w małopolskiej piłce, również w podokręgach. To jest plus dla mnie. Ja w przeciwieństwie do obecnego prezesa, ale też Bartka Ryta mam doświadczenie praktyczne w prowadzeniu Akademii, szkoły, ale też z perspektywy boiska na każdym poziomie. Byłem piłkarzem na poziomie zawodowym, reprezentacyjnym, międzynarodowym, ale też zebrałem doświadczenie w futbolu amatorskim grając na koniec kariery na niższym szczeblu. Dlatego wiem, jakie są jego problemy, bolączki. Prawda jest taka, że podstawą tej całej piłkarskiej piramidy są kluby amatorskie. Ich jest najwięcej. Im trzeba pomagać przede wszystkim. Ja to wszystko poznałem od strony praktycznej, a nie teoretycznej.

- Popierają pana znane nazwiska, bo Adam Nawałka czy Marek Koźmiński. Ktoś jeszcze?

- Rozmawiałem ostatnio z Michałem Pazdanem, który też zdaje sobie sprawę, że jest coraz starszy i szuka swojego miejsca po zakończeniu bogatej kariery. Organizuje już obozy dla dzieci, mocno się w to angażuje. Środowisko piłkarzy przez szereg ostatnich lat miało mniej do powiedzenia w związkach regionalnych, a jednak jest to ważne, żeby nasz głos był słyszalny. Zresztą od kilkudziesięciu lat małopolską piłką rządzą ludzie, którzy w tę piłkę praktycznie nie grali. Ale żeby była jasność - potrzebni są wszyscy. Starsi, młodsi, działacze, prawnicy. Tylko, że jednak to my mamy doświadczenie z boiska. Parę dni temu rozmawiałem też z Kubą Błaszczykowskim. Powiedział mi, że to bardzo dobra inicjatywa, że startuję w wyborach i mnie popiera. Zresztą całe to środowisko wokół oldbojów Wisły ma takie zdanie, że MZPN trochę stał w miejscu przez ostanie lata, a jak stoisz w miejscu, to się tak naprawdę cofasz. Chciałbym to zmienić. Jest dużo do poprawy, a ja mam satysfakcję, że tacy ludzie jak Kuba Błaszczykowski czy były selekcjoner Adam Nawałką dopingują mnie do działania.

- To skoro wspomina pan o środowisku wiślackich oldbojów, proszę powiedzieć, jak to się stało, że mandat na wybory dała panu akurat Wisła Kraków?

- W Wiśle spędziłem dużo czasu i bardzo dużo temu klubowi zawdzięczam. Byłem zawodnikiem „Białej Gwiazdy” od 15 do 23 roku życia, czyli w czasie kluczowym dla piłkarza, gdy się rozwija. To dla mnie jest bardzo ważne. Swoją rolę odegrała rozmowa z prezesem Jarosławem Królewskim, który również mówi, że potrzebne są zmiany. Nawet pracownicy klubu mówili, że jest potrzebne odświeżenie w relacjach z MZPN. Nie będę krył, że swoją rolę odegrało zaangażowanie w Wisłę prezesa Texomu Krystiana Wosia, u którego pracowałem. On też bardzo mnie wspiera, a zna mnie i moje kwalifikacje, bo u niego pracowałem przez kilka miesięcy. To wszystko ułożyło się w jedną całość i zakończyło się tak, że jestem delegatem Wisły na walne zebranie MZPN.

- Jak wygląda w praktyce pańska kampania wyborcza?

- Odwiedziłem już wszystkie okręgi w terenie przez ostatnie tygodnie, dni. Zjechałem całą Małopolskę, poznałem kolejnych działaczy, trenerów, sędziów. Starałem się ich słuchać. A słyszałem, że byli pomijani, czasami ich głos do Krakowa nie dochodził. Ja chcę to zmienić. Jest mnóstwo ludzi, których można wykorzystać. Mądrych pomysłów nie można ignorować, nawet jeśli nie są nasze. Wprost przeciwnie, trzeba umieć ludzi słuchać.

- Zakładając, że wygra pan wybory, jak ma pan zamiar walczyć o małopolski futbol w centrali?

- Na razie jako chyba jedyny regionalny związek nie mamy swojego przedstawiciela w zarządzie PZPN. To mówi bardzo wiele… Trenerzy w różnych klubach też mówią mi, że bardzo słabe jest przełożenie Małopolski na centralę. Trzeba powoli to zmieniać. Różnie związki regionalne wykorzystują byłych piłkarzy. Można tutaj wspomnieć o Jurku Dudku, którego angażuje Śląski Związek Piłki Nożnej, co znajduje już przełożenie na PZPN. To jest dobry kierunek, żeby byli zawodnicy, reprezentanci Polski mieli coś do powiedzenia w polskiej piłce. Jurek jest akurat osobą rozpoznawalną na całym świecie, ale przecież w Małopolsce byłych reprezentantów, z których doświadczenia można korzystać, też nie brakuje. Jeśli zostanę prezesem, na pewno będę chciał korzystać z ich doświadczenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska