https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Jop: Przerwa spowodowana racami dała nam trochę oddechu

Bartosz Karcz
ANDRZEJ BANAŚ
Po końcowym gwizdku w Tychach więcej powodów do zadowolenia miał trener Wisły Kraków Mariusz Jop, którego zespół wygrał z GKS-em 2:0. Szkoleniowiec gospodarzy Artur Skowronek podkreślał natomiast, że jego zespół jeszcze się nie poddaje w walce o baraże.

Trenerzy po meczu GKS Tychy - Wisła Kraków

Na początek Mariusz Jop powiedział: - Gratulacje dla mojego zespołu, bo to był bardzo trudny mecz z rywalem, który jest rewelacją tej wiosny. Początek w wykonaniu gospodarzy był świetny. Mieliśmy dużo problemów i w zasadzie ta przerwa spowodowana racami dała nam trochę oddechu. Dała nam czas, żebyśmy mogli zmienić swoje ustawienie, jeśli chodzi o bronienie, bo ten początek nie wyglądał dobrze. Mecz, w którym pokazaliśmy bardzo dużo charakteru, bardzo dużo pracy, ale też jakości, bo sytuacje, które mieliśmy, zamieniliśmy na bramki. Chciałem też pogratulować rywalom bardzo dobrej gry. To, co mówiłem już wcześniej na konferencji - trener Skowronek robi tutaj bardzo dobrą pracę. Życzę mu, żeby osiągał jak najlepsze wyniki.

Dlaczego Wisła miała mniej piłkę?

Nie jest to częste zjawisko w I lidze, żeby Wisła miała mniejsze posiadanie piłki od rywala i to jeszcze dużo mniejsze. Dlaczego tak się działo? Mariusz Jop tłumaczy: - Myślę, że tutaj gospodarze mają skarb w postaci bramkarza, który jest naprawdę świetny, jeśli chodzi o budowanie. W tym ich ustawieniu, próbując doskakiwać do nich wyżej, mieliśmy problemy. Było to po prostu nieskuteczne. Stąd decyzja, żeby stanąć nieco niżej i czekać na właściwy moment. To było zrobione z premedytacją. W drugiej połowie też rzadko wychodziliśmy do nich wysoko po to, żeby ten atut w postaci budowania przez bramkarza zniwelować.

Chłopaki dostali po kościach, ale to normale

Mecz w Tychach był bardzo twardy. W Wiśle szczególnie dostawało się po kościach Kacprowi Dudzie. Mariusz Jop zapytany swojego pomocnika czy to on najbardziej jest poobijany, odparł: - Myślę, że nie tylko on, bo również Mikulec, wielu innych zawodników. To wynikało z walki, jaka była na boisku. GKS słynie z tego, że jest dobry w pojedynkach. Jest mocny w kontakcie i kilka razy gdzieś po prostu chłopaki dostali po kościach. Ale jest to normalne, nikt nie pękał, każdy wstawał, grał dalej, mimo tego, że był mocno poobijany. Jest to naturalne, że są to spotkania trudne również pod tym względem.

Znacznie lepsze stałe fragmenty gry

Dwa gole Wisła strzeliła po stałych fragmentach gry, które w ostatnim czasie mocno poprawiła. Mariusz Jop mówi na ten temat: - Pamiętamy, że było dużo słów krytyki pod tym kątem, że mamy dużo stałych fragmentów gry, a nie zdobywamy z tego bramek. Tylko, że jak zobaczymy tak naprawdę ostatnie dziesięć spotkań, to więcej jest bramek ze stałych fragmentów gry niż z akcji. Nie ma co zatem narzekać, a ja się bardzo cieszę, że ten element jest poprawiany systematycznie.

Baraże coraz bliżej, ale…

Mariusz Jop został zapytany, jak ma zamiar wykorzystać czas, który pozostał do baraży o ekstraklasę, a które Wisła ma już praktycznie w kieszeni. Szkoleniowiec powiedział jednak jasno: - Na razie ten czas wykorzystamy na odpoczynek, tzn. dwa najbliższe dni. Później będziemy się przygotowywali do kolejnego spotkania, czyli do meczu ze Stalą Stalowa Wola u siebie. Na razie myślimy tylko o tym.

Dopytywany czy sztab będzie zarządzał kadrą, żeby uniknąć absencji kartkowych czy zmęczenia Mariusz Jop odparł krótko: - Będziemy zarządzać.

Ambitna Wisła Kraków plus jakość

Wiślacy grali w Tychach bardzo ambitnie. Mariusz Jop podkreślał jednak, że to nie jest nowość: - Myślę, że nie tylko w tym meczu, ale takich spotkań było w tej rundzie wiosennej bardzo dużo, w których zawodnicy pokazali taką siłę wewnętrzną. Pokazali, że nie pękają, że walczą, że nikt nie ustępuje pod tym względem. My wiemy o tym, że ta liga jest trudna i to jest element, który musi być co najmniej na takim samym poziomie, jak u rywala. Wtedy możemy pokazać jakość, którą niewątpliwie mamy jako zespół.

Marc Carbo w coraz wyższej formie

W pierwszej części Wisła przegrywała sporo tzw. drugich piłek. Po przerwie się to poprawiło, a jeszcze lepiej wyglądało, gdy na boisku pojawił się Marc Carbo. Mariusz Jop opowiada: - Marc bardzo dobrze się prezentował jeżeli chodzi o cały tydzień. Bardzo mocno zastanawialiśmy się nawet w sztabie czy nie dać go od początku. Jest to piłkarz, który przed kontuzją był wiodącą postacią w środku pola i dzisiaj też po wejściu na boisko pokazał, że wraca do swojej dyspozycji. Ja się z tego bardzo cieszę, bo mamy czterech piłkarzy do środka, którzy są w dobrej formie. Szczególnie teraz, kiedy jest koniec sezonu i bardzo trudne mecze przed nami mam taki pozytywny ból głowy.

Na koniec padło pytanie o Kamila Brodę w bramce, a konkretnie czy meczem w Tychach wywalczył sobie miejsce na kolejne spotkania? Mariusz Jop nie chciał się zagłębiać w temat. Powiedział jedynie: - Na razie się cieszymy ze zwycięstwa. Oczywiście, Kamil pokazał się z dobrej strony, był pewnym punktem zespołu. Zespół wygrał. Natomiast jeśli chodzi o personalia, o skład, to później…

Artur Skowronek: Nie mieliśmy konkretów. Wisła je miała

Trener GKS-u Tychy Artur Skowronek powiedział: - Tak na gorąco na pewno ciężko ocenić ten mecz, bo wiemy, że wokół tego spotkania było dużo emocji, bo stawka była dla nas bardzo wysoka. Pomimo tej stawki uważam, że graliśmy bardzo dobrze w piłkę. Wisła totalnie nie miała pomysłu, jak się do nas dobrać. Dopiero zareagowali po przerwie. Bardzo dobrą pracę wykonał trener Mariusz Jop i jego piłkarze. Podeszli bardziej agresywnie, nie pozwolili nam tak grać, jak w pierwszej połowie. Wrócić chciałbym jednak trochę do tej pierwszej połowy, bo jednak wykreowaliśmy „setkę” i na pewno ta bramka by nam bardzo dużo dała w takim napędzaniu się do tego, co chcieliśmy zrobić. Nie daliśmy konkretów. Mieliśmy bardzo duże posiadanie piłki, chyba 64 procent, ale nie mieliśmy konkretów. Wisła je miała. Miała bardzo dużo strzałów. Oczywiście były też niecelne czy zablokowane, ale miała tego sporo. Mnie natomiast boli to, jak straciliśmy te gole, czyli po aucie czy rzucie rożnym. Na pewno mogliśmy się tego ustrzec i nie dopuścić do jakości. Myślę tutaj o Rodado czy dobrej grze w powietrzu Alana Urygi. Jeśli mieliśmy coś stracić, to z jakości, z gry… Tego żałuję tak na gorąco oceniając ten mecz. Oczywiście, Wisła nam odjechała, ale to co teraz powiem, można się ze mnie śmiać tak, jak śmiano się ze mnie w zimie. Ja dalej w tę drużynę wierzę. Oczywiście matematyka w tym nam pomaga i musi nam w tym pomóc to, żeby nie wygrywała Polonia i Łęczna. Ja dalej wierzę w to, że 55 punktów wystarczy, żeby być w barażach, a co będzie dalej, nie wiem. Bardzo dziękuję drużynie, bo zrobiliśmy dzisiaj duży mecz, otoczkę do tego meczu dzięki temu, że zrobili chłopaki wcześniej kapitalną robotę. Szacunek dla nich.

W Tychach trudniej o kontrolę gry niż w Wiśle

Trener Artur Skowronek został zapytany czy jego piłkarze nie stracili koncentracji gdy denerwowali się na niektóre decyzje sędziego. Szkoleniowiec odpowiedział: - Brak koncentracji nie. Na pewno piłkarze byli bardzo mocno skoncentrowani, ale oczywiście emocje buzowały. My mamy też bardzo młodą drużynę. Drugą najmłodszą w tej lidze, więc o tę kontrolę trudniej niż mając takich liderów, tak doświadczonych piłkarzy, jakich ma Wisła w każdej formacji. Na pewno był taki moment, gdy mogliśmy to lepiej uspokoić, ale to też jest naturalne, że przy takim pędzeniu za marzeniami, jak coś ucieka, to się po prostu pojawia.

Tychy zremisowały ze Zniczem Pruszków, przegrały z Wisłą Kraków. Czy w drużynie jest poczucie, że tymi meczami przegrał on swoją szansę…? Trener Skowronek odpowiada: - Nie analizujemy tego w taki sposób. Na pewno te dwa ostatnie mecze z perspektywy emocji były trudne, bo ich nie kontrolowaliśmy tak, jakbyśmy chcieli. Tak było w Pruszkowie i dzisiaj też, ale dzisiaj naprzeciwko nas była bardzo dobra drużyna. Naprawdę! To, co z ławki trener Jop miał do dyspozycji, tylko podnosiło intensywność, szybkość, kontry, jakość i płynność. Oczywiście my też mamy tego dużo, ale było względem tego, co było naprzeciwko za mało.

Decyzyjność GKS-u nie była najlepsza

Zapytany, czy jego zespół nie oddawał za mało strzałów, trener Artur Skowronek powiedział: - Tej decyzyjności na pewno chcielibyśmy trochę lepszej. Próbowaliśmy to poprawić zmianami. Już bardzo, bardzo ofensywnie stanęliśmy, stąd też takie kontry Wisły. Dodaliśmy drugiego napastnika. Na wahadłach mieliśmy właściwie skrzydłowych. Nie graliśmy zamkniętym środkiem. Właściwie mieliśmy tam trzy „dziesiątki”. Po to, żeby właśnie kończyć to decyzjami mocno ofensywnymi. No dzisiaj rzeczywiście tego nie było tak dużo.

Czy race przeszkodziły gospodarzom?

Artur Skowronek nie chciał się za mocno zagłębiać w temat oprawy kibiców GKS-u. Pirotechnika spowodowała przerwanie meczu na dobry kwadrans, a trener Wisły Mariusz Jop nawet nie krył, że jego zespołowi to pomogło… Skowronek mówi natomiast: - Trener Jop to mądry facet i maksymalnie wykorzystał to. Próbował skorygować grę zespołu i skorygował. Ja nie jestem od oceniania tej sytuacji. My też mieliśmy czas dla siebie i mogliśmy go lepiej wykorzystać.

Trener GKS-u nie zgodził się natomiast z tezą jednego z dziennikarzy, że po golu na 1:0 dla Wisły z jego zespołu „zeszło powietrze”, że nie było pełnej determinacji. Powiedział: - Nie zgadzam się ani grama! Szanuję pana zdanie, ale kto nie miał determinacji, żeby odwrócić wynik? Wisła zobaczyła w pierwszej połowie, jaka jest siła w naszej drużynie i dołożyli do tego bardzo dużo. W naszej drużynie było bardzo dużo determinacji, ale poświęcenie piłkarzy Wisły było ogromne. Mieli komfort, mieli 2:0. Szanuję to zdanie, ale ani trochę go nie podzielam choć jestem na gorąco po meczu.

Trener GKS Tychy chwali swojego bramkarza

Trener Artur Skowronek został też zapytany o swojego bramkarza Marcela Łubika. Konkretnie o to czy rzeczywiście jest to przy rozegraniu od bramki tak mocny punkt, który pozwala łatwiej omijać pressing przeciwnika? Szkoleniowiec stwierdził: - Tak, daje opcje kolejnego piłkarza, który robi przewagę i widać było, że Duda z Rodado mieli trudność, żeby założyć pressing, kiedy zmienialiśmy stronę przez Marcela. Marcel to jest świetny piłkarz, jeśli myślimy o tym akcencie i całą wiosnę używaliśmy go w tym temacie. Grając z Wisłą nie chcieliśmy niczego zmieniać.

Na koniec Artur Skowronek dostał pytanie, co zastał w szatni po końcowym gwizdku? Odparł: - Potrzebujemy chwilę, bo determinacja w tych chłopakach jest i była ogromna. Trzeba trochę otrzepać kolana i patrzeć na to, co zrobi Polonia Warszawa z tą sytuacją. Na mało rzeczy mamy wpływ. Będziemy oglądać jutro, obserwować i bierzemy się do roboty od nowego tygodnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska