https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Krótki czas na odpoczynek piłkarzy Wisły Kraków przed kolejnym meczem

Bartosz Karcz
W sobotę Wisła będzie musiała radzić sobie m.in. bez Oliviera Sukiennickiego
W sobotę Wisła będzie musiała radzić sobie m.in. bez Oliviera Sukiennickiego Sylwia Dąbrowa
Piłkarze Wisły Kraków muszą szybko zapomnieć o meczu o Superpuchar. W sobotę zagrają o godz. 19.30 w Grodzisku Wlkp. z Wartą Poznań. Wiślacy już są z Wielkopolsce.

Mecz z Jagiellonią przyniósł krakowianom dwojakie odczucia. Z jednej strony Wisła mocno postawiła się mistrzowi Polski, była w tym spotkaniu długimi fragmentami po prostu lepsza. Z drugiej jednak ostatecznie mecz przegrała, a zawodnicy po końcowym gwizdku byli bardzo źli. Tak, jakby mieli świadomość tego, że stracili wyjątkową szansę na dopisanie kolejnego trofeum do swoich życiorysów.

W takim właśnie duchu wypowiadał się po końcowym gwizdku trener „Białej Gwiazdy” Mariusz Jop, który powiedział: - Myślę, że pierwsze słowo, które mi się narzuca, to niedosyt. Były momenty gdy byliśmy zespołem równorzędnym, były momenty, gdy byliśmy zespołem lepszym. Oczywiście były też momenty, gdy Jagiellonia dobrze operowała piłką i wychodziła spod naszego pressingu. Mieliśmy bardzo dobre rozpoczęcie w pierwszej połowie, gdy kotłowało się pod bramką rywali. Był jeden ich wypad, który jak się później okazało, zakończył się zwycięską bramką. Chciałem pogratulować moim zawodnikom dobrej postawy, choć jest duży niedosyt. Chcę pogratulować też naszym rywalom, którzy wygrali i życzę im powodzenia w europejskich pucharach.

Wisła rzeczywiście miała wystarczająco dużo sytuacji, żeby strzelić na Stadionie Narodowym przynajmniej jedną bramkę. Nie zrobiła tego, bo znów zawiodła skuteczność. To mankament, z którym krakowianie zmagają się od dłuższego czasu. Również w lidze, żeby przypomnieć choćby ostatni mecz z Kotwicą Kołobrzeg, w którym podopieczni Mariusza Jopa oddali aż 35 strzałów na bramkę rywali, ale strzelili jedynie dwa gole. Nie pozostaje jednak nic innego piłkarzom z ul. Reymonta, jak ciężko pracować nad poprawieniem tego elementu gry i wierzyć, że przełamanie przyjdzie w najważniejszej części sezonu, która ostatecznie decydować będzie o awansie do ekstraklasy.

Po meczu z Jagiellonią piłkarze Wisły pozostali na noc w Warszawie, żeby dobrze się wyspać, wypocząć po trudach tego spotkania. To niezwykle istotne, bo ostatni gwizdek środowego spotkania od pierwszego w meczu z Wartą Poznań będą dzielić nawet nie 72 godziny, a dokładnie 70 i pół. Dlatego postanowiono zostać w stolicy, a kierunek na Wielkopolskę Wisła obrała dopiero w czwartek. Miejscem krótkiego przedmeczowego zgrupowania wiślaków jest Opalenica. Goszczą tutaj kolejny raz, bo już w przeszłości krakowianie przygotowywali się tutaj do różnych meczów ligowych. Gościli tutaj np. przed spotkaniem z Kotwicą Kołobrzeg, gdy wracali wtedy z Brugii po pucharowym meczu z Cercle.

W sobotę zobaczymy w składzie Wisły na pewno korekty, bo za kartki wypadnie Olivier Sukiennicki. I wygląda na to, że obsada pozycji numer „dziesięć” będzie dla Mariusza Jopa największym problemem do rozwiązania przed starciem z Wartą. Oczywiście poza brakiem Angela Rodado, o którego kontuzji wiadomo już było jednak wcześniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska