Obaj trenerzy trochę zaskoczyli, bo wcale nie zrobili jakichś rewolucyjnych zmian w wyjściowych składach w porównaniu do ostatnich meczów ligowych. Już te pierwsze jedenastki pokazały, że jednak obie strony poważnie myślały jak to spotkanie wygrać, a nie tylko rozegrać.
Wisła zaczęła ten mecz dobrze. W pierwszych dziesięciu minutach zepchnęła Jagiellonię do obrony i to głębokiej. Efektem tego była choćby sytuacja z 6 min, gdy po podaniu Angela Baeny strzelał Łukasz Zwoliński. Mocno, celnie, ale nie do końca precyzyjnie, bo wprost w Sławomira Abramowicza. Kolejne minuty, to kilka rzutów rożnych, które jednak krakowianom nie przyniosły konkretów.
Te pojawiły się w 14 min po stronie Jagiellonii, która zaatakowała skutecznie. W polu karnym z piłką zatańczył Jesus Imaz, ale to Darko Curlinov uderzył w dalszy róg. Wisła jeszcze miała tutaj szczęście, bo piłka trafiła w słupek, ale po chwili jej były zawodnik Miki Villar dokonał wyroku i dobił do pustej bramki - 1:0.
Kolejne minuty wyglądały tak, jak początek meczu. Wisła przeważała, Jagiellonia grała uważnie w obronie i tylko od czasu do czasu odpowiadała. Krakowianie natomiast wyprowadzali nawet sprawnie ataki, ale jak to już w ich przypadku często bywa, brakowało fazy finalizacji. A to niedokładnie podawali już w obręb pola karnego, a to strzały nie były z gatunku tych najgroźniejszych. Tak udało się uderzyć jedynie Frederico Duarte w 37 min głową, ale Sławomir Abramowicz znów był na posterunku. Wiślacy schodząc na przerwę musieli mieć uczucie niedosytu, bo z gry nie zasługiwali na to by przegrywać. W futbolu liczą się jednak konkrety, a ten jeden, najważniejszy był po stronie mistrza Polski.
Druga połowa od początku wyglądała podobnie, jak pierwsza. Przeważała Wisła. Już na początku tej części głową strzelał Alan Uryga - niecelnie. Po chwili z dystansu wypalił Olivier Sukiennicki i tym razem Sławomir Abramowicz musiał się trochę natrudzić, żeby odbić piłkę. W 64 min z rzutu wolnego próbował bramkarza Jagiellonii zaskoczyć Kacper Duda, ale trafił jedynie w boczną siatkę.
W 68 min po dalekim podaniu Frederico Duarte w sytuacji sam na sam z bramkarzem Jagiellonii znalazł się Łukasz Zwoliński. Napastnik Wisły obiegł już nawet Sławomira Abramowicza, ale też wyrzucił się nieco do boku i wracający Mateusz Skrzypczak zdołał zablokować strzał wiślaka.
Chwilę później swojego drugiego gola w tym meczu mógł strzelić z drugiej strony boiska Miki Villar, ale tym razem jego uderzenie obronił Patryk Letkiewicz. Jeszcze lepszą okazję miał Lamine Diaby-Fadiga, który po przechwycie ruszył z błyskawiczną kontrą. W ostatniej chwili zablokował go jednak Wiktor Biedrzycki.
W końcówce krakowianie jeszcze się starali odmienić losy tego meczu, ale tak po prawdzie nie stworzyli sobie w końcówce meczu już nawet jakiejś dogodnej sytuacji na wyrównanie.
Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Villar 14.
Jagiellonia: Abramowicz - Wojtuszek, Skrzypczak, Ebosse, Moutinho - Flach (66 Kubicki), Romanczuk, Imaz - Villar (77 Pietuszewski), Curlinov (66 Hansen) - Pululu (77 Diaby-Fatiga).
Wisła: Letkiewicz - Jaroch, Uryga, Biedrzycki, Mikulec – Poletanović (58 Duda), Igbekeme (80 Carbo) – Baena (58 Kiss), Sukiennicki (73 Alfaro), Duarte (80 Kuziemka) - Zwoliński.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Żółte kartki: Ebosse, Imaz, Diaby-Fatiga - Duarte. Widzów: 10 935.
- Kibice Wisły Kraków znów ruszyli do Warszawy, znów na Stadion Narodowy. Dzieje się!
- Jarosław Królewski: Zaczynamy tracić cierpliwość. Pewnie pójdziemy z tym do UEFA
- Trzecia Strona Błoń. Derby Małopolski. Przełamana Kotwica. Słaby weekend II-ligowców
- Kibice Wisły jadą na Stadion Narodowy. 11 miesięcy temu świetnie na nim dopingowali
