Kwietniowe opady śniegu dla ptaków budujących gniazda na ziemi to prawdziwy problem. Ornitolodzy twierdzą, że tego roku i tak miały prawie dwutygodniowe opóźnienie. Zwykle pierwsze skowronki pokazują się już w ostatniej dekadzie lutego. W tym roku owe opóźnienie może mieć zbawienne skutki, gdyż tym razem spóźnialscy otrzymają dodatkowe szanse na przeżycie. Po prostu ominą wiosenną zimę z solidnymi mrozami.
Wrócę do skowronków polnych. Ptaki nieco większe od wróbla, które łatwiej usłyszeć niż zobaczyć. Dla mieszczucha to takie szare byle co. Usiądzie w trawie czy zaroślach i tyle go widać. Ale gdy zaśpiewa, to tylko osoba ze stuprocentowym ubytkiem słuchu nie zwróci na niego uwagi.
Skowronki dają długie i głośne koncerty szybując wysoko na niebie. Najdłuższe trele trwały ponad siedem minut! Żaden inny ptak nie obwieszcza swojego powrotu w tak spektakularny sposób, więc pomyłka wykluczona. Teraz najważniejsze: śpiewacze popisy nie są dla nas. Służą tylko wyznaczeniu rewiru i zwabieniu samicy. Przepis na skowronka jest bardzo prosty: słoneczny dzień, spacer zza miasto, głowa skierowana ku górze. I uszy szeroko otwarte.
