Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagroda za pomoc Czarnogórze dla małopolskich strażaków

Marian Satała
St. kpt. Arkadiusz Kielin, jeden z nagrodzonych
St. kpt. Arkadiusz Kielin, jeden z nagrodzonych Marian Satała
Wyróżnienia i nagrody pieniężne za udział w ubiegłorocznej akcji ratowniczej w Czarnogórze dostali wczoraj od ministra spraw wewnętrznych małopolscy strażacy. Minister Jerzy Miller nagrodził 19 ratowników z Krakowa, Nowego Sącza, Nowego Targu i Gorlic oraz z Częstochowy. Polacy jako jedyna międzynarodowa grupa ratowników udali się 11 grudnia 2010 r. do Czarnogóry, by nieść pomoc mieszkańcom dotkniętym skutkami powodzi. Powódź ta spowodowała ewakuację około 20 tysięcy osób. Zginęło kilka z nich.

Polscy strażacy ratownicy spędzili na Bałkanach osiem dni. Wypompowywali wodę z zalanych budynków i piwnic. Przy wykorzystaniu nagrzewnic osuszali domy, pomagali w sprzątaniu mieszkań, wynoszeniu mebli i wyposażenia z zalanych pomieszczeń.

Jednym z ratowników był starszy kpt. Arkadiusz Kielin z Krakowa. - Polski konwój ruszył na pomoc mieszkańcom Czarnogóry w nocy - wspomina strażak. - Nie wiedzieliśmy, na jak długo tam jedziemy, dlatego zabraliśmy dużo sprzętu. To był okres przedświąteczny, rodziny trochę się martwiły, ale przecież wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że tam ludzie czekają na pomoc - opowiada kapitan. - W Czarnogórze było strasznie zimno. Żal nam było tych ludzi, tym bardziej że w pamięci mieliśmy wiosenne i letnie powodzie w Polsce. Widzieliśmy, jakie spustoszenie zrobiła woda. Nasza pomoc była skuteczna, dlatego na każdym kroku spotykaliśmy się z serdecznością mieszkańców. Powódź spowodowała ogrom zniszczeń, tragedii ludzkich - dodaje.

Arkadiusz Kielin podkreśla, że akcja w Czarnogórze nie należała do najłatwiejszych. - Jesteśmy przyzwyczajeni do powodzi, które w ostatnich latach, wiosną czy latem, nawiedzają nasz kraj. Jednak w Czarnogórze było inaczej, zwłaszcza z powodu temperatury, która z każdym dniem spadała. Do tego trudny górzysty teren - opowiada kapitan. - U nas ziemia wcześniej czy później wchłania wodę. Tam podłoże jest skaliste, tworzą się rozlewiska. A w dodatku ludzie nie są nauczeni tego, by walczyć ze skutkami powodzi. Takiego kataklizmu nie było tam od 300 lat.

W wyniku powodzi poziom dwóch czarnogórskich rzek podniósł się przynajmniej o 4 metry, a poziom znajdującego się tam jeziora o 6. - Budynki stały w wodzie do wysokości pierwszego, a niejednokrotnie drugiego piętra - opisuje Arkadiusz Kielin. - Część ludzi nie chciała opuszczać swoich domów stojących w wodzie. Trudno się dziwić. Zostawali w nich, pilnując dobytku. W mieście Virpazar można było zobaczyć wiele łódek przywiązanych do balustrad balkonów, rynien. Mieszkańcy wsiadali do nich i płynęli po żywność.

Kapitan dodaje, że polski sprzęt do wyciągania wody i osuszania pomieszczeń sprawdził się w stu procentach.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: 11 lat za próbę zabójstwa córki
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Skok do celu Adama Małysza: czytaj wszystko o ostatnim występie najlepszego polskiego skoczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska