Oto akapit z uzasadnienia projektu budżetu na 2020 rok: „Na dochody budżetowe będą miały wpływ planowane zmiany w systemie ubezpieczeń społecznych związane ze zniesieniem ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe”.
To dodatkowo 5- 7 mld złotych
Dziś przepis mówi, że roczna podstawa składek ZUS nie może być wyższa niż 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia.
- W tym roku wynosi ono 142 950 zł, a powyżej tej sumy najlepiej opłacani pracownicy nie płacą składek - przypomina prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC i były wiceminister finansów. - Rząd chce znieść limit 30-krotności. To może oznaczać, że w przyszłym roku nawet 350 tys. najbogatszych zapłaci kilkukrotnie wyższe składki niż dziś. Za to do budżetu wpłynie dodatkowo 5-7 mld zł rocznie.
- Uderzy to we wszystkich podatników, także najbiedniejszych - komentuje Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. - Zostaną bowiem obciążeni ciężarem finansowania wypłaty emerytur i rent dla najlepiej zarabiających w przeszłości osób, w kwotach sięgających kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Żeby mieć pieniądze na programy społeczne, rząd funduje problemy swoim następcom i rodakom.
„Nie powinno być rolą systemu ubezpieczeń społecznych zapewnienie gwarancji utrzymania poziomu życia najbogatszym osobom, które dysponują szerokimi możliwościami zabezpieczenia się na przyszłość. Właśnie z tego powodu w znacznej części krajów Unii Europejskiej funkcjonują rozwiązania podobne do polskiego limitu 30-krotności, jak np. Austrii, Francji, Niemczech, Włoszech, Holandii, Słowacji, Czechach, Hiszpanii czy Szwecji” - wymienia Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich w rozmowie z portalem businessinsider.com.pl.
FPP wskazuje, że zniesienie limitu składek na ZUS uderzy również w pracodawców zatrudniających najlepiej opłacanych specjalistów: „Co ciekawe, na jednej stronie uzasadnienia do projektu przyszłorocznego budżetu rząd pisze, że największym zagrożeniem dla niego jest zaognienie sytuacji na rynku pracy, by na innej zapisać zmiany w składkach ZUS, które mogą doprowadzić do odpływu najlepiej opłacanych kadr, zwiększenia kosztów zatrudnienia, zmniejszenia konkurencyjności i rentowności przedsiębiorstw w kraju, co odbije się na krajowym rynku pracy oraz całej gospodarce.
Wzrosną obciążenia
- Oponenci rządu uważają, że obietnice złożone przez czołowych przedstawicieli władz, Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego, sfinansowane zostaną z podwyższenia różnego rodzaju obciążeń, a wśród kosztami manipulacyjnymi ze likwidowanych OFE, podwyżką akcyzy na papierosy i alkohol czy właśnie likwidacją limitu składek na ZUS. Te obciążenia nazwano „nową dziesiątką Kaczyńskiego” - podsumowuje dr Czesław Giryn, ekspert ekonomiczny Nadwiślańskiego Związku Pracodawców Lewiatan.
