https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najgłośniej protestuje "ekonomik"

Agnieszka Nigbor-Chmura
W powiecie trwają, od dwóch tygodni, rozmowy na temat zmian w funkcjonowaniu szkół ponadgimnazjalnych. Problemem tegorocznego budżetu powiatowego okazało się brakujące 2,5 mln złotych w oświacie. Szkoły z roku na rok mają coraz mniej uczniów, co związane jest z niżem demograficznym.

Zdaniem Zarządu Powiatu ratunkiem dla placówek miałoby być częściowe połączenie ich administracji, ograniczenie stanowisk dyrektorskich, a także łączenie szkół w zespoły. Najgłośniej protestuje "ekonomik", szkoła, w której murach teraz uczy się około 370 uczniów. Rada pedagogiczna to obecnie 32 etaty. - Nie chodzi o to, kto będzie protestował najgłośniej. Po prostu w akcję wspierania szkoły w zachowaniu jej tożsamości, niezależności i nazwy włączyło się środowisko nauczycielskie, uczniowie, rodzice. Apelujemy o mądrość i rozwagę do Zarządu Powiatu, prosiliśmy o wsparcie w Kuratorium Oświaty. Wszystko po to, by zachować wysoką jakość kształcenia, zapewnić uczniom bezpieczeństwo - powiedziała nam Grażyna Pabis-Mazur, dyrektorka Zespołu Szkół Ekonomicznych w Gorlicach.

Według planów Zarządu Powiatu "ekonomik" miałby zostać połączony z Zespołem Szkół Technicznych i Centrum Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego w jeden Zespół Szkół Techniczno-Ekonomicznych. - Nigdy nie kształciliśmy w tych kierunkach co ZST, dlatego myślę, że to połączenie jest chybione, nietrafione, niespójne. Barometr zawodów mówi, że wciąż na rynku pracy są potrzebni księgowi, my kształcimy w tym zawodzie. Ponadto w tym roku, który jest Rokiem Szkolnictwa Zawodowego będą dotacje dla takich placówek jak nasze. Zdajemy sobie sprawę, że zmiany muszą zachodzić w różnych dziedzinach, w oświacie również, ale czy koniecznie takie. "Ekonomik" jest rozpoznawalny na mapie szkolnictwa, mamy dobre wyniki, za które jeszcze podczas październikowej sesji nam gratulowano. Minęło kilka miesięcy i tamte słowa już nic nie znaczą? Chciałabym, żeby pozwolono nam pracować dalej jak dotychczas. Myślimy, że mądrość zakróluje - dodaje dyrektorka ekonomika. Grażyna Pabis-Mazur twierdzi, że dobre zarządzanie zespołem, w skład którego będą wchodziły trzy szkoły i około 700 uczniów zlokalizowanych w trzech placówkach w różnych częściach miasta, nie jest możliwe, bacząc choćby na obowiązki dyrektora podczas egzaminów państwowych, którymi są matura i egzaminy zawodowe.

Był też pomysł, by oszczędności szukać nie tyle w ograniczaniu stanowisk dyrektorskich, co wśród nauczycieli, którzy mogliby skorzystać z prawa do wcześniejszej emerytury, ale korzystają z uprawnienia, które daje im ustawodawca i mimo przepracowanych nawet blisko 40 lat w oświacie nie chcą odejść. - Może w innych placówkach są takie przypadki, ale w zarządzanej przeze mnie szkole jest bardzo odmłodzona kadra.Jest jedna pani, która w tym roku przymierza się do odejścia na wcześniejszą emeryturę - dodaje. Wczoraj minęły dwa tygodnie od rozpoczęcia dyskusji na temat restrukturyzacji, która ma dotknąć szkół ponadgimnazjalnych powiatu. Zarząd nadal jest w trakcie rozmów z dyrektorami, radami pedagogicznymi, dlatego na moment zamykania tego wydania "Gazety Gorlickiej" nie było jeszcze jasno sprecyzowane ostateczne stanowisko. Zarząd jest też po analizie sytuacji w powiatach sąsiednich, gdzie do łączenia placówek ze względów finansowych doszło już kilka lat temu. Mówi się, że w naszym przypadku sytuacja i tak zbyt długo była odraczana, a dokonanie zmian organizacyjnych jest koniecznością.

Dyrektorzy placówek nie do końca godzą się z takim stanem rzeczy. Negocjują, powołując się na Rok Szkolnictwa Zawodowego. - 22 stycznia przyszłam z narady do szkoły z informacją o restrukturyzacji szkolnictwa ponadgimnazjalnego. Czekał na mnie 80-letni absolwent, który chciał dołożyć cegiełkę do tablicy upamiętniającej pierwszego dyrektora ekonomika. Tablica miałaby zawisnąć na budynku szkoły na 75-lecie, w 2017 roku. Wiadomość o planach powiatu zaszokowała go - jego pokolenie było w stanie tworzyć szkołę w czasie wojny, a teraz w dobrobycie są problemy, żeby ją utrzymać - opowiada Grażyna Pabis-Mazur, dyrektorka gorlickiego "ekonomika".Tak emocjonalne podejście do sprawy przyszłości placówki przekazali nam także w liście absolwenci tejże szkoły rocznika 1952-1953: Teresa Trojanowicz-Szwarc, Emilia Kozik, Zofia Tenerowicz-Dusza i Fryderyk Stępień. Powołując się na dobre kontakty ze szkołą, z dyrekcją, młodzieżą, na inicjatywę wmurowania wspomnianej tablicy pamiątkowej napisali: - Warunki nauki w latach powojennych, jakie mieliśmy, były trudne. Nauka dwuzmianowa, brak książek, wyposażenie sanitarne nie najlepsze, dlatego doceniamy obecny rozwój szkół, który wypracowany był i jest przez rodziców i dla nas wszystkich. Nie chcielibyśmy, aby zostało to zaprzepaszczone.

Uczniowie, rodzice, rada pedagogiczna są przeciwne koncepcji połączenia Zespołu Szkół Ekonomicznych, Zespołu Szkół Technicznych i Centrum Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego w Gorlicach w jeden Zespół Szkół Techniczno-Ekonomicznych w Gorlicach. Drugi zespół pod nazwą Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Bobowej miałby powstać z połączenia tamtejszych Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zespołu Szkół Zawodowych. Trzeci byłby Powiatowy Zespół Szkół i Placówek Oświatowych w Bieczu, który łączyłby w sobie: Liceum Ogólnokształcące, Zespół Szkół Zawodowych i Powiatowy Zespół Placówek Oświatowych w Bieczu. - Ten projekt jest bezpieczny dla uczniów, bo oni nadal będą się uczyć pod okiem tych samych nauczycieli, na tych samych kierunkach i w tych samych budynkach - zapewniał w rozmowach starosta Karol Górski.

Zmiany dotyczyć mają przede wszystkim ograniczenia stanowisk dyrektorskich i administracyjnych, bo byłyby one wspólne dla trzech zespołów, a nie ośmiu jak obecnie. - Podczas rozmów staramy się wyjaśniać wątpliwości, uspokajać emocje i szukać możliwych rozwiązań - dodaje.Starosta twierdzi, że nie chce sytuacji, w której po prostu zabraknie na pensje dla nauczycieli. - W obecnej sytuacji ekonomicznej, gdy na zadania oświatowe w tym roku brakuje nam około 2,5 mln zł, podjęcie działań dostosowawczych i szukanie oszczędności staje się koniecznością. Obliguje nas do tego demografia - co roku w szkołach ubywa nam około 250 uczniów, a tym samym zmniejsza się subwencja oświatowa. Musimy podjąć działania, aby zrównoważyć wydatki z subwencją. Nie możemy czekać aż braknie pieniędzy na wypłaty dla nauczycieli, stąd poszukujemy rozwiązań skutecznych a równocześnie jak najmniej bolesnych - tłumaczył niedawno.

Ostatnie rozmowy są zaplanowane między innymi dzisiaj w Bieczu. Po nich, w przyszłym tygodniu powinniśmy poznać ostateczne stanowisko zarządu powiatu, które w formie uchwały będzie głosowane podczas sesji.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska