Dla tego 30–letniego, w niedalekiej przeszłości dwukrotnego króla strzelców drugiej ligi bułgarskiej, był to dopiero pierwszy oficjalny gol zdobyty na polskiej ziemi. "Diki" strzelał co prawda bramki w zimowych sparingach "Dumy Krainy Lachów", ale... no właśnie, były to jedynie mecze kontrolne.
Na Kilińskiego Dikow przychodził jako świeżo upieczony najlepszy snajper rodzimej drugiej ligi (Vtora Liga). W kampanii 2020/2021 zawodnik urodzony w Sofii zanotował 23 ligowe gole w 28 występach w barwach stołecznego Lokomotivu. Do swojego strzeleckiego dorobku dorzucił 6 asyst.
Co z tego skoro przy Kilińskiego począwszy od 1 sierpnia ub. roku i potyczki z Widzewem Łódź (porażka 0:3) całkowicie zatracił swoją skuteczność. Na dodatek w 22. kolejce pierwszoligowych zmagań Dikow przyczynił się do domowej porażki sądeczan z GKS Tychy 2:3 notując samobója. Nie dość, że Bułgar nie pokonywał bramkarzy rywali, to jeszcze wpakował piłkę do własnej bramki... Od tamtego marcowego spotkania doświadczony napastnik przestał pojawiać się w pierwszym składzie "Biało–Czarnych". Miał co prawda 2 asysty, ale to byłoby na tyle.
– Ja w niego wierzę, bo widzę jak pracuje. Skończy się sezon, przyjdzie czas na analizę, nie tylko gry Dikowa. Oczywiście lepiej, by zaczął strzelać te gole prędzej niż później – mówił nam w marcu, już po wspomnianym golu samobójczym, opiekun Sandecji Dariusz Dudek niejako broniąc podopiecznego, ale przy okazji wysyłając dość jasny przekaz.
I na trzy kolejki przed końcem sezonu gol Bułgara dał nowosądeczanom cenny remis. Piłka jest przewrotna i czas na ocenę przydatności Dikowa dla zespołu Dudka przyjdzie za dwie kolejki, czyli po zakończeniu obecnego sezonu. Czy zostanie przy Kilińskiego? Wszystko jest jeszcze możliwe, tym bardziej że w czerwcu kończy się wypożyczenie z Lechii Gdańsk Łukasza Zjawińskiego, z ośmioma trafieniami najlepszego obecnie snajpera klubu z miasta nad Dunajcem.
Przypomnijmy, że Sandecja gra dziś u siebie o godz. 15 mecz z Chrobrym Głogów.
