Niektóre z nich - brzozy - miały powyżej 20 cm średnicy. W Harmężach (gm. Oświęcim) w ub. weekend pomiędzy stawami trwała wycinka drzew. Jedno z nich miało dobrze ponad metr średnicy.
- To chyba był dąb. Drzew było tam kilkanaście, teraz zostało jedno - denerwuje się Dariusz Kozłowski z Oświęcimia, który w ub. sobotę wybrał się tam na spacer.
Właściciele prywatnych posesji od 1 stycznia mogą bez pozwoleń i jakichkolwiek konsekwencji finansowych wycinać drzewa i krzewy.
Nie ma znaczenia ile lat ma drzewo oraz jaka jest jego grubość. Pozwala im na to nowelizacja ustawy o ochronie przyrody i ustawy o lasach. Zdaniem autorów znowelizowanej ustawy własność prywatna, jest świętością.
- Kto posadził, ma prawo wyciąć i dokładnie wie, co z tym drzewem ma zrobić - twierdzi minister środowiska Jan Szyszko. Zezwolenie na wycinkę nie jest również wymagane od rolników.
- Ale tylko wówczas, jeżeli wycinka służy przywróceniu dotychczasowych nieużytków pod działalność rolniczą - wyjaśnia Robert Kuta, kierownik wydziału Zagospodarowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska w Urzędzie Gminy Oświęcim. Jeżeli rolnik chciałby wyciąć roślinność pod budowę jakiegoś obiektu np. stodoły, wówczas wtedy nie korzysta ze zwolnienia z obowiązku uzyskania zezwolenia.
Wystarczy jednak, że rolnik powie, że prowadzi wycinkę, bo będzie chciał tam zasadzić marchewkę, a potem może zmienić zdanie i budować.
- Ta znowelizowana ustawa ma blaski i cienie - przyznaje Albert Bartosz, wójt gminy Oświęcim.
Plusy, to z pewnością udogodnienia dla właścicieli, którzy sami teraz decydują co chcą mieć pod oknem czy na działce, ale mając świadomość w jakim potwornym środowisku żyjemy, każda pojedyncza wycinka może złożyć się na masowy problem. Ekolodzy biją na alarm.
- Zaczynamy obserwować rzeź drzew - mówi Robert Wawręty, wiceprezes Towarzystwa na Rzecz Ziemi w Oświęcimiu.
Szczególnie w przypadku rolników będzie dochodziło również do usunięcia zadrzewień śródpolnych, drzew rosnących na nieużytkach etc. Nikt nie sprawdzi czy robi się to w celu przywrócenia gruntów do użytkowania rolniczego czy sprzedaży drewna lub wykorzystania go na opał.
- Ustawa zatem daje w tym zakresie pole do gigantycznych nadużyć - ostrzega Robert Wawręty.
Ekologów niepokoi również wykreślony z ustawy obowiązek uzgodnienia z regionalnymi dyrekcjami ochrony środowiska wycinek drzew przydrożnych. To z kolei może spowodować znikanie całych alei.
Przy okazji ofiarami masowych rzezi mogą być rzadkie zwierzęta. Zagrożony jest m.in. chroniony prawem Unii Europejskiej chrząszcz pachnica dębowa, który żyje nie tylko w dębach oraz chronione gatunki ptaków czy też nietoperze.
***
Znowelizowana ustawa
Jeśli jesteś osobą fizyczną, możesz usunąć ze swojej posesji każde drzewo, bez względu na jego obwód, pod warunkiem, że usuwasz je na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Są wyjątki.
Usunięcie może być niemożliwe lub utrudnione, jeżeli drzewo jest objęte dodatkową ochroną: jest pomnikiem przyrody, jest zadrzewieniem śródpolnym, przydrożnym i nadwodnym w parku krajobrazowym albo na obszarze chronionego krajobrazu, jest objęte ochroną konserwatora zabytków oraz są „domem” dla chronionych gatunków zwierząt, roślin albo grzybów.
Dla kogo zezwolenia.
Nadal o pozwolenie na wycinkę muszą się o nie starać podmioty prowadzące działalność gospodarczą, spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe oraz gminy i inne samorządy. Wyjątkiem są drzewa, których obwód pnia na wysokości 130 cm nie przekracza 100 cm w przypadku: topoli, wierzby, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej (akacja) i platanu klonolistnego. W przypadkach pozostałych gatunków drzew limit wynosi 50 cm.