Bracia Brożkowie, którzy do Wisły trafili w bardzo młodym wieku, są jednym z przykładów, że można bez wielkich kosztów wychować sobie piłkarzy, którzy będą decydować o obliczu gry zespołu.
W ich ślady zaczął w ostatnich tygodniach iść Patryk Małecki, który miejsce w podstawowym składzie wywalczył nawet szybciej niż swego czasu bliźniacy.
A przecież w kolejce stoją już następni, choćby młodziutki Sebastian Leszczak, który we wtorkowy wieczór zadebiutował w wieku zaledwie 16 lat w dorosłym futbolu i w krótkim występie pokazał,
że Wisła może mieć z niego wiele pociechy.
Trener Maciej Skorża zdaje się bardziej dostrzegać niż poprzednicy, że gdzieś tam w młodzieżowych drużynach są zawodnicy, którzy za rok, dwa, trzy mogą stać się ważnymi postaciami w drużynie.
W tym względzie wreszcie coś ruszyło przy ul. Reymonta w ostatnim czasie, bo trudno nie dojść
do wniosku, że był to sektor mocno zaniedbywany.
W ostatnich miesiącach Skorża dał szansę debiutu w pierwszej drużynie nie tylko wspomnianemu Leszczakowi, ale również pokaźnej grupie zawodników z Młodej Wisły. Burliga, Batko, Janik to tylko niektóre nazwiska zawodników, którzy pokazują się z dobrej strony w Młodej Ekstraklasie, a którzy mogą być dla klubu z ul. Reymonta znakomitą inwestycją.
To dobra tendencja, bo w światowym futbolu wcale nie jest tak, że wystarczy zawodników tylko kupować. Nawet najwięksi nie zaniedbują pracy z młodzieżą. Wystarczy popatrzeć choćby na Real Madryt, Barcelonę czy angielskie Manchester United i Arsenal.
Owszem, te kluby stać na transfery liczone w dziesiątkach milionów euro, ale przecież za Leo Messiego "Barca" zapłaciła grosze, sprowadzając go w wieku kilkunastu lat, gdy jeszcze nikt nie przypuszczał,
że będzie on tak znakomitym zawodnikiem.