Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza dziewczyna z nagrodą Emmy

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
facebook
Nikt nie potrafi tak jak Jenny opowiadać w telewizji o korkach. To sekret nominacji do nagrody. Rodzice prezenterki FOX pochodzą spod Tarnowa. Jej pierwszym językiem był oczywiście polski.

Polska dziewczyna z Chicago prowadzi poranne wiadomości w „Good Day Chicago” na kanale FOX. - Co kilka minut relacjonuję to, co dzieje się na naszych drogach - podkreśla. Ma też swój kącik rozrywkowy poświęcony celebrytom i stylowi życia. Zawsze jednak, gdy staje przed kamerami, stara się przemycić jak najwięcej informacji o Polsce i swoim pochodzeniu. Uczy także miliony Amerykanów naszych słów. Ostatnio na tapetę wzięła : „pączek” czy „śmigus-dyngus”. Za swój program otrzymała także w tym roku nominację do nagrody Emmy.

Rodzice Jenny urodzili się w Sikorzycach w gminie Wietrzychowice. Postanowili rozpocząć drugie, lepsze życie w Chicago. To właśnie w Wietrznym Mieście urodziła się Jenny, a potem jej młodsza siostra. Mama dbała o to, żeby w ich domu nie zapomniano o polskich tradycjach. - W każdą niedzielę chodziliśmy do kościoła, święciłyśmy koszyczki na Wielkanoc, a w Boże Narodzenie obowiązkowa była pasterka - podkreślała w niedawnej rozmowie z ekipą Dzień Dobry TVN.

W jej domu zawsze mówiło się po polsku. Pierwsze słowa, które wypowiedziała Jenny były oczywiście w naszym języku.

- Jak poszłam pierwszy raz do przedszkola okazało się, że nie znam na tyle dobrze angielskiego, żeby zapytać panią czy mogę wyjść do ubikacji i zrobiłam siku w spodnie - wspomina ze śmiechem.

Rodzina Jenny już dawno opuściła w komplecie niewielką wieś pod Tarnowem. A jednak wciąż są pamiętani. Szkoła Podstawowa w Wietrzychowicach ma za patrona krewnego telewizyjnej prezenterki - Stanisława Miłkowskiego, znanego działacza ruchu ludowego, który zginął w obozie koncentracyjnym.

Rodzinę doskonale kojarzy 92-letni Józef Polan z Sikorzyc, którego pierwszą żoną była właśnie siostra patrona podstawówki. Mieszka nawet na tej samej posesji, co kiedyś jego szwagier.

- To byli bardzo pomocni i dobrzy ludzie - wzdycha pan Józef. - Niestety, teraz nie mam z nimi kontaktu. Część wyjechała w świat, a inni pomarli - dodaje.

O Miłkowskich cały świat usłyszał dzięki Jenny, która cały czas podkreśla, że jest czystej krwi Polką. Rozpoczyna dzień w porze, gdy większość z nas przewraca się w łóżku na drugi bok. - Wstaję o 2 nad ranem, a kładę się spać o 18 - mówi. Od razu rzuca się w wir obowiązków, a z jej twarzy nie znika uśmiech. Najpierw prowadzi kilkugodzinny program, później jest siłownia, nowe wpisy na facebooku i blogu.

- Każda gmina chciałby mieć taką Jenny, która urodziła się w Ameryce, a nie zapomina o swoich polskich korzeniach i naszych Wietrzychowicach - mówi z dumą Tomasz Banek, wójt gminy Wietrzychowice. Zamierza napisać list do redakcji, w której pracuje Jenny. - Pogratuluję jej tego, że nie wstydzi się swojej polskości i przyznaje się do niej w wielu programach - wyjaśnia. Chce również zachęcić Jenny do współpracy z gminą.

- Może kiedyś uda nam się ją zaprosić do Wietrzychowic - snuje plany. Amerykanka w Polsce była tylko raz, gdy miała 13 lat.- Odwiedziliśmy Kraków, Zakopane i Warszawę. Byłam też na wsi, gdzie własnoręcznie doiłam krowę. Było pięknie, chętnie bym tam pojechała raz jeszcze - wspomina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska