https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasza ekstraklasa złotoustych, czyli kto błyszczy na boisku, a kto na ekranie

Bartosz Karcz
archiwum Polskapresse
Stacje telewizyjne chętnie korzystają z wiedzy byłych piłkarzy, związanych z Krakowem. Nazwiska ekspertów takich jak: Mielcarski, Węgrzyn, Baszczyński, Kosowski, Przytuła i Szymkowiak są dobrze znane kibicom.

Kraków jest jedynym miastem w Polsce, które może pochwalić się dwiema drużynami w piłkarskiej ekstraklasie. Nie tylko w tym względzie przodujemy w polskiej piłce. To z tym miastem związanych jest lub było liczne grono byłych piłkarzy, a dzisiaj ekspertów w stacjach telewizyjnych, głównie w NC+, komentujących futbolową rzeczywistość. Błyszczeli na boisku, błyszczą na ekranie.

Mielcar, siła spokoju

Grzegorz Mielcarski nigdy nie grał w krakowskim klubie. Od grudnia 2004 do końca stycznia 2006 roku był za to dyrektorem sportowym w Wiśle. Nie to jednak zadecydowało o tym, że osiadł pod Wawelem. - To była przede wszystkim decyzja mojej żony - mówi Mielcarski. - Mieliśmy mieszkanie w Poznaniu, ale kiedyś żona zapytała mnie, czy może podjąć decyzję o tym, gdzie będziemy mieszkać. Mówiła, że całe życie jeździła za mną, więc teraz chce zadecydować. Zgodziłem się i... żona wskazała na Kraków.

Mielcarski jest jednym z najdłużej pracujących ekspertów dla stacji Canal Plus, a po połączeniu z nSport, NC+.
- Nie pamiętam dokładnie, kiedy to się zaczęło - wspomina. - To było w 2002 lub 2003 roku, gdy kończyłem grać w Amice Wronki. Od tego czasu pracuję w telewizji, z przerwą na mój pobyt w Wiśle.

"Mielcar" to siła spokoju w komentowaniu meczów. Rzeczowe uwagi i celne przemyślenia na temat organizacji polskiego futbolu.
- W polskiej piłce mamy dużo do zrobienia w tym względzie - tłumaczy. - Wynika to z tego, że charakter właścicieli naszych klubów jest trochę inny niż za granicą. Oni nie siedzą na co dzień w klubach, ale mają ludzi, którzy w ich imieniu zarządzają. Szkoda tylko, że czasami właściciele słuchają nieodpowiednich doradców. W zagranicznych klubach wygląda to inaczej. Prezydent FC Porto np. - na sześć dni treningów, 4 razy jest w klubie.

Przykład Porto Mielcarski podaje nie przez przypadek. Grał w tym klubie, a kilka miesięcy temu wspólnie z Marcinem Rosłoniem przygotował reportaż, w którym ukazuje FC Porto od kuchni.

- Chcieliśmy pokazać, jak funkcjonuje wielki klub - mówi Mielcarski. - Może nie do końca nam się to udało, może mogłem np. zapytać jeszcze o kilka spraw prezydenta Porto Jorge Nuno Pinto da Costę. Miałem jednak tę przyjemność, że byłem pierwszym byłym piłkarzem tego klubu, który przeprowadzał z nim wywiad. On jest tak silną osobowością, że zabrakło mi trochę odwagi. To było moje pierwsze doświadczenie w roli reportera. Na co dzień takimi rzeczami się nie zajmuję - mówi.
Mielcarski zdradza, że czasami oceniając piłkarzy stara się ważyć słowa i to nawet jeśli któryś z zawodników zasługuje na krytykę. - Nie trzeba od razu używać określeń: katastrofalny, beznadziejny - mówi. - Można użyć łagodniejszych słów i krytykując, podejść do sprawy po ludzku.

Emocje pana Kazimierza

Inny styl komentowania prezentuje Kazimierz Węgrzyn. Ten były piłkarz m.in. Hutnika, Wisły i Cracovii słuchawki komentatora założył praktycznie zaraz po tym, jak zawiesił buty na kołku.

- Jakoś pół roku po tym, jak skończyłem grać, zadzwonił do mnie Tomek Smokowski (szef sportu w Canal Plus, przyp. red.) i zaproponował współpracę - wspomina Węgrzyn. - Początkowo wzbraniałem się przed tym, ale ponieważ "Smoku" mocno mnie namawiał, w końcu stwierdziłem, że spróbuję. I dzisiaj nie żałuję. Naprawdę lubię tę pracę.

Węgrzyn słynie z bardzo emocjonalnego stylu komentowania meczów. To co jednak prezentuje w czasie spotkań ekstraklasy to nic w porównaniu do sposobu, w jaki komentował niedawny mecz Legii Warszawa w Bukareszcie ze Steauą w eliminacjach do Ligi Mistrzów. - Angażuję się w komentowanie, szczególnie wtedy, gdy mecz jest emocjonujący - mówi Węgrzyn. - Słyszałem opinie, że mój komentarz z Bukaresztu był bardzo emocjonalny, ale nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy w czasie meczu. Po prostu mocno życzyłem Legii awansu i jak zobaczyłem, że jest na to szansa, dałem się ponieść emocjom.

Do legendy przeszedł też jeden z występów Węgrzyna w Lidze Plus, w której omawiane są mecze ekstraklasy. Razem z prowadzącym program Rafałem Dembińskim omawiali mecz Piasta Gliwice i Węgrzyn stwierdził, że piłkarz Fernando Cuerda chyba zjadł całe wiaderko witamin przed meczem, bo tak naładowany był energią. Wymiana zdań na ten temat sprawiła, że obaj z Dembińskim dostali ataku niepohamowanego śmiechu. Program szedł na żywo.

- Nie byliśmy w stanie się opanować. Już do końca programu modliłem się, żeby jak najszybciej się skończył, bo aż ściskało mnie w brzuchu - opowiada Węgrzyn.

Przyznaje, że jego styl komentowania meczów nie wszystkim odpowiada i że czasami spotyka się z krytyką ze strony kibiców różnych drużyn.

- Czasami, gdy komentuję mecze Wisły, słyszę pytanie dlaczego krytykuję grę tej drużyny, skoro w niej kiedyś grałem. Podobne komentarze o nadmiernej krytyce słyszę jednak np. od kibiców Legii. Zawsze staram się porozmawiać z takimi ludźmi. Pytam ich, w którym momencie byłem stronniczy. I szczerze mówiąc na tym ich argumenty się kończą, nie podejmują dyskusji - kończy Węgrzyn.

Kosa z Baszczem

W tym sezonie nowymi nabytkami NC+ są byli zawodnicy Wisły, Marcin Baszczyński i Kamil Kosowski. Obaj jeszcze kilka miesięcy temu grali w ekstraklasie, a teraz usiedli na stanowiskach komentatorskich.
Obaj przyznają, że propozycja z telewizji znacznie ułatwiła im start do życia po zakończeniu kariery piłkarskiej.
- Jest prawie tak samo jak jeszcze kilka miesięcy temu, tzn. przychodzi weekend, pakuję się i jadę na mecz - śmieje się Baszczyński.

"Baszczu" i "Kosa" nie kryją, że tak jak kiedyś na boisku, tak i teraz wspierają się w nowej roli. Są w stałym kontakcie i analizują skomentowane mecze. - Podpowiadamy sobie i szczerze mówimy, co trzeba poprawić - tłumaczy Baszczyński, który przyznaje, że traktuje pracę w telewizji jako przygodę.

- Dla mnie to bardzo przyjemna sprawa, ale nie myślę o tym, że to będzie mój pomysł na resztę życia - mówi.
Kosowski zdradza natomiast, że spokojnie podchodzi do komentowania meczów Wisły, a lubi chodzić również na Cracovię.

- Nie mam problemu z tym, żeby komentować mecze Wisły i zachowywać przy tym obiektywizm - mówi "Kosa". Mam zresztą szczęście, bo Wisła jest akurat chyba największą pozytywną niespodzianką tego sezonu. Lubię chodzić również na drugą stronę Błoń, bo Cracovia gra w tym sezonie bardzo efektowny futbol. Czasami coś ktoś do mnie tam powie, ale może to i dobrze, bo tak sobie myślę, że o słabych piłkarzach nikt nie pamięta... (śmiech). Z drugiej strony, siedzę na Cracovii ze słuchawkami na uszach i wolę koncentrować się na tym, co dzieje się na boisku.

Taktyk Przytuła

Nieco dłużej niż Baszczyński i Kosowski w NC+ pracuje Krzysztof Przytuła, były piłkarz m.in. Hutnika i Cracovii.
Jego "konikiem" jest taktyka, którą zawsze omawia z wielką pasją i to bez względu na to, czy mówi o naszej ekstraklasie czy o Lidze Mistrzów. Trudno się jednak dziwić, bo praca w telewizji nie jest jedynym zajęciem Przytuły.
Prowadzi on bowiem również jako trener III-ligowy ŁKS Łomża.

Szymek stracił wenę

Kilka lat mecze komentował również kolejny były wiślak, Mirosław Szymkowiak. Z końcem minionego sezonu rozstał się jednak ze stacją Canal Plus.

- To była fajna przygoda, ale szczerze mówiąc zaczynało mi już brakować motywacji - tłumaczy "Szymek". - Gdy w stacji Canal Plus zaszły zmiany, porozmawialiśmy z Tomkiem Smokowskim i doszliśmy do wniosku, że trzeba się rozstać. Te sześć lat to było bardzo cenne doświadczenie. Zobaczyłem jak wygląda telewizja od kuchni. Starałem się wprowadzić coś nowego. To co mi zostało, to wzbogacone słownictwo. Sporo się pod tym względem przez ten czas nauczyłem - mówi.

Szymkowiak nawiązuje w tym miejscu m.in. do swojego ulubionego słowa "szacuneczek", którego używał (niektórzy powiedzą, że nadużywał) w swojej komentatorskiej pracy.

- Na początku ten mój "szacuneczek" pojawiał się często - mówi. - Później starałem się już kontrolować i pod koniec praktycznie nie używałem tego słowa na wizji.

Nie tylko w NC+

Byłych krakowskich piłkarzy można znaleźć również w innych stacjach.

Andrzej Iwan jest bardzo cenionym ekspertem w Orange Sport, który transmituje mecze I ligi. Ten szczebel rozgrywek cieszy się w Małopolsce dużym zainteresowaniem, bo na zapleczu ekstraklasy gra aż pięć drużyn z naszego regionu.
W stacji Eurosport można usłyszeć Tomasza Hajtę, pochodzącego z Makowa Podhalańskiego byłego zawodnika m.in. Hutnika Kraków oraz byłego piłkarza Wisły, Tomasza Kłosa.

Obaj komentują mecze Bundesligi, w której zresztą sami też grali z powodzeniem.

Polsat korzysta natomiast z usług Marka Motyki, wiślaka z krwi i kości, ale też byłego piłkarza Cracovii, który zawsze celnie i chętnie potrafi skomentować boiskową rzeczywistość.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska