Cracovia na inaugurację rozgrywek zaledwie zremisowała u siebie z Piastem Gliwice 1:1, ratując punkt w ostatnich minutach spotkania. Raków, pod wodzą wracającego do ekstraklasy trenera Marka Papszuna, spisał się znacznie lepiej, od początku dyktując w Lublinie warunki i pokonując miejscowy Motor 2:0.
- Powrót trenera Papszuna do Rakowa dał drużynie duży impuls – komentuje szkoleniowiec Cracovii Dawid Kroczek. - Oglądaliśmy ten zespół na żywo w meczu z Motorem i było widać, że - mimo tego samego ustawienia, które stosowano w tej drużynie w ubiegłym sezonie i bardzo podobnych zasad, gdyż w sztabie pozostał poprzedni pierwszy trener Dawid Szwarga – była w zespole nowa energia, duża intensywność i wysokie tempo gry. Dlatego spodziewamy się, że poniedziałkowy mecz z Rakowem będzie wyglądał inaczej niż ten sprzed dwóch miesięcy, gdy wygraliśmy w trudnym dla nas momencie. Zmiany, które zaszły w Rakowie, łącznie z transferami, wynikają z faktu, iż ten klub ma walczyć o mistrzostwo Polski. Zdajemy sobie sprawę z tego, jaki to przeciwnik, ale jedziemy do Częstochowy z bardzo mocnym nastawieniem rozegrania dobrego spotkania. Mamy do dyspozycji wszystkich zawodników, nikt nie wypadł, to dla nas komfort przy ustalaniu jedenastki.
Pierwszą, bardzo szybką konfrontację ze swoją byłą drużyną zaliczy Patryk Makuch, który przeprowadził się z Krakowa do Częstochowy pod koniec czerwca.
Życzę Patrykowi jak najlepiej. To dobry zawodnik, który dużo wniósł do Cracovii i pomógł jej w trudnych momentach, strzelał gole, asystował. To jego decyzja, że zdecydował się na odejście, życzę mu jak najlepiej, niech nadal się rozwija i trafia do bramki, oczywiście nie w meczu z nami – powiedział Kroczek.
Miejsce w bramce „Pasów” w pierwszym meczu z Piastem Gliwice zajął Henrich Ravas i nic nie zapowiada, by miał je szybko opuścić.
- Jestem zadowolony z pierwszych tygodni w Krakowie, szkoda tylko, że nie mogłem tu wcześniej przyjechać – powiedział Słowak. - Warunki do treningów są naprawdę dobre, bardzo sobie chwalę współpracę z trenerem Palczewskim. Potrafię rozmawiać i po polsku, i po angielsku, dlatego ze wszystkimi chłopakami w drużynie mogę się łatwo dogadać, co na pewno mi pomaga. Zostałem przez nich dobrze przyjęty w szatni.
Ravas przyszedł do „Pasów” z New England Revolution, klubu Major League Soccer, więc miał możliwość mierzyć się m.in. z Interem Miami, drużyną Leo Messiego.
- Gra przeciwko Messiemu i Sergio Busquetsowi była dla mnie wielkim przeżyciem i wyzwaniem – wspomina. - Przegraliśmy 1:4, więc nie wszystko poszło po mojej myśli, ale wychodząc na boisko chciałem dać z siebie wszystko i cieszę się, że zagrałem przeciwko tak wspaniałemu piłkarzowi, jak Messi.
Ravas zamienił Amerykę na Polskę, ale wcale nie narzeka.
- Kraków to najlepsze miejsce w Polsce do mieszkania. Przyjechała do mnie żona i oboje bardzo się cieszymy, że możemy tu przebywać – zapewnia 26-latek.
Nowe miejsca pracy byłych graczy Cracovii
Ravas znalazł zatrudnienie w Cracovii po tym, jak zespół opuściło dwóch bramkarzy. Przed niedzielnym spotkaniem przy Kałuży nastąpiło uroczyste pożegnanie trzech zawodników: 37-letni golkiper Lukas Hrosso przeniósł się do zespołu słowackiej elity MFK Skalica, Adam Wilk został bramkarzem I-ligowej Stali Stalowa Wola, natomiast Mathias Hebo Rasmussen wrócił do swojego dawnego klubu, duńskiego Lyngby BK.
Inni byli gracze „Pasów” też już znaleźli sobie nowe miejsca pracy: Takuto Oshima został piłkarzem CS U Craiova i będzie rywalizował w rumuńskiej Superlidze ze swym dawnym kolegą z Cracovii Cornelem Rapą, którego zatrudnił UTA Arad; Filip Balaj wylądował w II-ligowym słowackim FC ViOn, Kamil Ogorzały związał się na dwa lata z Siarką Tarnobrzeg, Bartłomiej Kolec został wypożyczony do Wiślan Jaśkowice, natomiast David Jablonsky po zerwaniu więzadeł krzyżowych na razie nie może liczyć na jakiekolwiek zatrudnienie.
