- Wygląda na to, że Myślenice po raz pierwszy od czasów drużyny siatkarskiej będą mieć swój zespół w I lidze?
- Tak mam taką nadzieję, że tak będzie i cieszę się, że będzie to prowadzona przez mnie od trzech lat drużyna piłkarek LKS Respekt Myślenice.
- Czy jest to realny cel?
- Myślę, że tak i że za tydzień po meczu rozegranym na własnym boisku będziemy mogli cieszyć się z awansu. Mamy w swojej grze powtarzalność, dziewczyny nie schodzą poniżej dobrego poziomu i liczymy na to, że tak będzie do końca rozgrywek.
- Jeśli uda wam się wygrać pięć kończących sezon spotkań będziecie jedyną drużyną żeńską, która wywalczyła awans bez starty punktu?
- To prawda. Wertowałem niedawno dokładnie tabele ligowe z kilku lat wstecz i nie udało mi się znaleźć w tych dokumentach takiej drużyny. A zatem jest duża szansa, że przejdziemy do historii; i taki też mamy cel.
- Prowadzi Pan zespół Respektu, ale jest Pan także asystentem w zespole męski seniorów Dalinu Myślenice. Sam Pan wystepuje w tej drużynie. Kogo łatwiej trenować: panie czy panów?
- Bardzo trudno dokonać takiego porównania. Występują pewne różnice. Wszystko co robią dziewczęta, robią z wielką pasją i poświęceniem. Zarówno podczas treningów, jak i w czasie meczu. Panowie nie zawsze wykazują tak daleko idące zaangażowanie. Nie ma meczu, w którym dziewczęta nie zostawiłyby swoich serduch na murawie. U nich nie ma kalkulacji. Zawsze dają z siebie wszystko.
- A jak jest z kobiecą przewrotnością, wszak kobieta zmienną jest?
- Dziewczyny podchodzą do wszystkiego niezwykle emocjonalnie, trener musi być także psychologiem, nie tylko trenerem. Mój problem wynika z faktu, że mam do dyspozycji szeroką kadrę i każda jej członkini jest ambitna i chce grać, a jak wiadomo na boisku w podstawowym składzie może występować tylko jedenastka.
- Jak rozwiązuje Pan ten problem?
- Staram się dawać szanse wszystkim zawodniczkom. Dokonuję zmian w drużynie podczas meczu, aby każda miała możliwość gry. Wiem zwłasnego doświadczenia, że nawet zawodniczka wchodząca na zmianę w 90 minucie spotkania może przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
- Czy w razie awansu będziecie w stanie grając w tym składzie zagrać bez respektu i podołać obowiązkom pierwszoligowca? Słowem, czy obejdzie się bez wzmocnień?
- Myślę, że w każdym meczu pierwszoligowym będziemy w stanie powalczyć o punkty. Gra w I lidze, jeśli awansujemy, będzie nagrodą dla wszystkich zawodniczek za pracę, jaką do tej pory wykonały.
- Dwanaście tygodni temu urodziła się Panu córeczka Maja. Czy będzie kiedyś grać w piłkę?
- Chciałbym, aby pokochała sport tak jak ja, a jeżeli będzie chciała grać w piłkę to na pewno jej w tym pomogę swoimi radami. Już teraz przygotowany ma strój Respektu, który dostała od drużyny.
- Sukcesy Respektu to nie tylko zasługa dziewcząt z drużyny oraz ich trenera?
- Nie da się ukryć, że sami nie zrobilibyśmy takiego wyniku. Chciałbym w tym miejscu dodać, że nasze sukcesy nie byłyby możliwe bez udziału Magdy i Jana Dziadkowców, założycieli i sponsorów klubu. Nie udało by nam się bez pomocy kierownika drużyny Józka Topy i masażysty Kuby Madeja. Wiele wysiłku w rozwój drużyny wkładają na co dzień rodzice piłkarek. Wszystkie wymienione przez mnie osoby dokładają wszelkich starań, aby działalność klubu i funkcjonowanie drużyny zawsze były dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Dzięki nim wszystkim gramy i trenujemy w luksusowych warunkach i dlatego możemy skupić się tylko i wyłącznie na osiąganiu jak najlepszych wyników.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poważny program - odc. 6: Mieszkańcy walczą o zapomniany park
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto