Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Natalia, córka Niemena. Najpierw matka i żona, potem artystka [WYWIAD]

Redakcja
Natalia Niemen: Nienawidzę blichtru, błysku fleszy,  bywania. Nie interesuje mnie to.  Tata też nie promował się
Natalia Niemen: Nienawidzę blichtru, błysku fleszy, bywania. Nie interesuje mnie to. Tata też nie promował się FOT.ARKADIUSZ LAWRYWIANIEC
Pamięta, jak tata smażył dla całej rodziny słodko-kwaśną jajecznicę z ćwiartkami jabłek. To było popisowe danie Czesława Niemena. O tym, co ma po sławnym ojcu, z wokalistką Natalią Niemen - rozmawia Anna Górska.

Co Pani ma po swoim słynnym tacie?
Na pewno wygląd.

Nie da się ukryć.
Podobnie jak ata, jestem wrażliwa, mam tendencję do melancholii, gdy człowiek dogłębnie odczuwa rzeczywistość. Jak tata - dziwię się światu, jego brudom i głupocie ludzkiej. Był też skłonny do czarnowidztwa, widzenia szklanki w połowie pustej. Ze mną jest tak samo.

Nazwisko pomagało czy przeszkadzało?

Życie mi pokazało, że takie nazwisko jest ciężarem. Nie jadę na pseudonimie ojca w celu autolansu, bo "Niemen" było pierwszym członem nazwiska Czesława Niemena-Wydrzyckiego. Sam się na to zdecydował i zostało mu to wpisane do dowodu osobistego na początku lat 70. Jako dziecko dziedziczę nazwisko skrócone do pierwszego członu.

Nie otwierało ono wszystkich drzwi przed Panią?

Szczerze: nazwisko to ciężar. Bo Polska jest specyficznym krajem, ludzi są zawistni i zazdrośni. Mam wrażenie, że czują, że żyją, gdy komuś mogą dokopać.

Na zakończenie występu w Opolu Pani dodała protest song przeciwko piewcom nienawiści. To był osobisty apel, polityczny, społeczny?
Nie był to apel polityczny. Nie interesuję się polityką. To była improwizacja. pomysł wyszedł od Tomasza Szymusia, dyrygenta orkiestry i aranżera oprawy muzycznej koncertu. Na końcu miała pojawić się koda, czyli miejsce, w którym będzie można dodać coś od siebie. Miałam w głowie zarys treści, jaką chciałam poruszyć na scenie, ale słowa dobierałam na gorąco. W muzyce gospel taka improwizacja jest naturalna, gdy wykonawca tworzy i wyśpiewuje, co leży mu na sercu. Ja to nazywam, że artysta sadzi kwiaty, które zakwitną tylko raz.

Dla kogo zatem sadziła Pani te kwiaty?
Apel skierowałam do grupy ludzi, którzy zachodzą za skórę mojej mamie, siostrze, mnie. To tak zwani fani Czesława Niemena, którzy są zaciekli w swojej bezinteresownej nienawiści w stosunku do naszej rodziny. Bo cokolwiek zrobi córka Niemena, to według nich robi to źle. Cokolwiek robi wdowa po Niemenie, to tak samo robi źle.

Jesteście cały czas na cenzurowanym teraz, prawie dziesięć lat po jego śmierci?
Ci ludzie sami nazwali się jego przyjaciółmi, a nigdy nimi nie byli. "Przyjaciel Czesława Niemena" - to brzmi dumnie.Podejrzenia niech budzi fakt, iż opowiadają o tym publicznie, gdzie tylko mogą. Poza znajomością twórczości, nic nie wiedzą o Niemenie jako człowieku. A może też rzekomo znają jego twórczość, jego teksty? O ironio, wszystkie teksty taty piętnują takie postawy. Czasem zaznajomię się z ich złośliwymi komentarzami w Internecie, ale nie przejmuję się nimi. Piszą w taki sposób, iż czytelnik mógłby wrażenie odnieść, że wódkę ze mną pili. Tyle o mnie "wiedzą", a ja wódki nie piję. Alkohol szkodzi zdrowiu.

Żadnych nałogów?

Tylko kawa...

Dużo Pani koncertuje?

Nie jest tego dużo. Koncertuję z autorskim programem "Natalia Niemen Kameralna" wykonując kompozycje własne i innych autorów. Od jesieni rozpoczynam serię większych koncertów o roboczym tytule "Niemen mniej znany". Bierzemy na warsztat dwie ostatnie płyty Czesława Niemena "Spod chmury kapelusza" oraz "Terra Deflorata". Ową elektroniczną twórczość przekładamy na język "żywych" instrumentów. Mimo tego poruszam się w swoistej niszy polskiego rynku muzycznego i cieszę się z tego. Są artyści, którzy lubią prezentować się, walczą o to, by znaleźć się na pierwszych stronach gazet.

Pani nie należy do tej grupy?

To mnie nie interesuje. Najważniejsze dla mnie jest spotkać się z publicznością na koncercie, przekazać coś ważnego.

Solowy album nagrała Pani jako 22-latka. Wtedy też nie marzyła się kariera, sława?

O sławie chyba marzyłam. Jeszcze wcześniej śpiewałam w chórkach Natalii Kukulskiej. Chciałam rozwijać się w tym kierunku, a w wolnych chwilach pracować nad własną twórczością. Zaproponowano mi nagranie płyty. Z perspektywy czasu uważam,że to była zła decyzja. A co za nią poszło - mój muzyczny falstart. Głupio myślałam, że gdy stanę się znana, to pojawi się możliwość, żeby zaprezentować swoją twórczość. Dziś to już nie ma znaczenia.

Dlaczego?
Jestem artystką, ale przede wszystkim matką, żoną, córką, siostrą.

Rozpieszcza Pani własne dzieci?

W rodzicielstwie ważne jest zachowanie proporcji między czułością a stanowczością. Dzieciom charakter trzeba ćwiczyć, bo same tego nie umieją robić. A do tego są potrzebne mniej przyjemne narzędzia: odmowa, wytłumaczenie, że mają nierozsądne zachcianki.

Pani je miała jako dziecko?
Żyłyśmy skromnie. Widziałam, że koleżanki miały więcej zabawek, ubrań niż my z siostrą. Rodzice przywozili nam ładne upominki, np. fajny piórnik, gumkę do ścierania. Ale dbali o to, żeby nas nie rozpuścić.

Paparazzi nie prześladowali?

Nie. Tacie nie zależało na popularności, pozostawał prostym człowiekiem. Najbardziej lubił przebywać w naszym niewielkim mieszkaniu, w zarośniętym ogrodzie, który mu przypominał łąki rodzimych Wasiliszek. Zajmował się w domu nie tylko muzyką, ale też plastyką, fotografią. Miał ciemnię, parał się też stolarką. Złota rączka, tylko że czasu na wszystko brakowało. Lubił też gotować.

Jakieś specjalne potrawy?
Lubił nietypowe połączenia smaków, np. przepadał za ogórkami z miodem. Przepyszna też była jajecznica a' la Niemen: jajka sadzone na oliwie z oliwek, obsypane ćwiartkami jabłka.

Jakim był tatą?
Pod koniec życia częściej się uśmiechał. Nabrał dystansu do siebie. Był zamyślony i wrażliwy. Cechował go specyficzny sposób komunikowania się.

Co to znaczy?
Potrafił być ciepły, ale za chwilę mógł porozumiewać się z nami półsłówkami. Nierzadko miałam kłopoty ze zrozumieniem, o co mu chodzi. To był jego język miłości. Inaczej nie umiał. Nie zawsze było to przyjemne, jednak z perspektywy czasu widzę, że... no cóż, indywidualiści tak mają (śmiech). Owo czasami niejednoznaczne poczucie humoru czy tendencje do - nie zawsze na miejscu - ciętych komentarzy, też mam po tacie.

Rozmawiała: Anna Górska

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska