https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel złożył skargę na dyrekcję, że mu utrudnia pracę

Aleksander Gąciarz
Nauczyciel informatyki Zespołu Szkół w Proszowicach Mateusz Kowalski złożył skargę na postępowanie dyrektorki zespołu Doroty Król. Na piątkowej sesji Rada Powiatu uznała skargę za bezzasadną.

Nauczyciel żalił się, że dyrekcja w taki sposób ustaliła rozkład prowadzonych przez niego zajęć, że nie można było tego pogodzić z prowadzeniem lekcji w innej szkole. W efekcie poprosił u udzielenie bezpłatnego urlopu. - Mimo dwukrotnej prośby (...) o dostosowanie planu zajęć w taki sposób, by nie kolidowały z planem zajęć w mojej drugiej szkole, otrzymałem rozkład zajęć, który nie pozwala na podjęcie pracy w żadnej innej szkole. (...) Mimo nieugiętej postawy Pani dyrektor, po udzieleniu mi urlopu bezpłatnego plan zajęć został dopasowany do nauczyciela zastępującego dokładnie w tych godzinach, o które wielokrotnie prosiłem - głosi fragment pisma skierowanego do przewodniczącej Rady Powiatu i starosty proszowickiego.

Skargą zajęła się Komisja Rewizyjna Rady Powiatu. - Przyznam, że chyba jeszcze żadnej sprawie nie poświęciliśmy tak wiele uwagi - mówi przewodniczący komisji Arkadiusz Fularski.

O złożenie wyjaśnień komisja poprosiła przede wszystkim Dorotę Król. Ta zarzut swojego nauczyciela o złej woli podczas układania podziału godzin uznała za krzywdzący. - Mateusz Kowalski zwrócił się do mnie o dostosowanie podziału godzin dopiero 20 sierpnia, a podział był gotowy już 15 sierpnia. Po drugie podział godzin był ułożony tak, że Pan Kowalski mógł spokojnie pracować w innej szkole - napisała w złożonym wyjaśnieniu. Dodała też, że "nie istnieją żadne uregulowania prawne, nakładające na dyrektora obowiązek dostosowania planu zajęć do planów zajęć innych szkół".

Skarga, oprócz głównego, miała również kilka pobocznych wątków. Nauczyciel uważał, że dyrekcja niesłusznie ukarała go upomnieniem za niewpisanie w terminie ocen końcowych do dziennika lekcyjnego. Twierdzi, że nie mógł tego zrobić "z powodu braku dziennika". Te i inne działania skierowane wobec niego uznał za mobbing.

Z kolei Dorota Król zwraca uwagę, że nauczyciel przez cały czas pracy w Proszowicach prowadził lekcje w innych szkołach. Argument o braku dziennika uznała za "niezrozumiały". - Pośpiech pana Kowalskiego odbijał się na wykonywaniu podstawowych obowiązków - co w końcu doprowadziło do uniemożliwienia dokonania klasyfikacji końcowej uczniów w klasie II WA ZSZ. Zmuszeni byliśmy przełożyć konferencję klasyfikacyjną, co zdarzyło się po raz pierwszy w historii szkoły - przypomina dyrektorka.

Po przeanalizowaniu sprawy, opierając się na opinii radcy prawnego Klaudiusza Kaweckiego uznano, że skarżący "nie ma podstaw prawnych do oczekiwania od kierownika jednostki, aby ten dopasowywał do niego harmonogram pracy szkoły, którą zarządza". Co do kwestii upomnienia, komisja (a za nią Rada Powiatu) stanęła na stanowisku, że nie jest organem upoważnionym do badania jego zasadności.

Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kt
Tego nauczyciela znam z czasow jeszcze gówniarskich ... wiecznie roszczeniowy, konfliktowy, obrażalski ... i wiecznie pokrzywdzony tak bylo od lat szkolnych i tak jest do dzis
k
kt
Tego nauczyciela znam z czasow jeszcze gówniarskich ... wiecznie roszczeniowy, konfliktowy, obrażalski ... i wiecznie pokrzywdzony tak bylo od lat szkolnych i tak jest do dzis
h
haza
hahaha Madra Mama !!!
h
hehhehe
"mama zawsze mowila z wielka dupa sie wszedzie wcisniesz ale z wielka geba nigdzie"
e
easy
Rozwiązać problem mógł sam nauczyciel! Powinien zgłosić sie na ochotnika do układania planu (o ile mi wiadomo jest to fucha do której zwykle brak chętnych). Robi się to na komputerze, a on informatyk. Zajmuje to dużo czasu, ale mógłby sobie zrobić dobry plan, tylko że wtedy inni mieliby do niego pretensje o swoje "niewygody". Prościej poskarżyć się na dyrektorkę - zajmie to z wydrukiem 5 minut.
M
MarW
Szanowny Panie, jeżeli owa p. Dyrektor, odmówiła nauczycielowi zmiany podziału godzin, a później zmieniła go dla innego nauczyciela, to wykorzystala swoje stanowisko do dyskryminacji tego pracownika. Nie miała obowiązku uwzględniania prośby nauczyciela, ale nie miała prawa dyskryminować nauczyciela, przez własne "widzimisie". Są inne sposoby dyscyplinowania pracownków. Nadużyła swojej władzy, postąpiła nieuczciwie (bo problem nie leżał w kwestii zmiany podziału godzin, jak się okzało później) i nieetycznie. Z uwagi na stanowisko jakie zajmuje, dyrektora szkoły, wzoru dla młodzieży, powinna odejść ze stanowiska lub być odwołana. Jednocześnie informacje o wcześniejszych problemach z Radą Pedagogiczną pokazują, że ta pani nie radzi sobie z zarządzaniem szkołą, tego typu problemy rozwiązuje się w inny sposób. Nie wiem, czy Rada Powiatu odpowiada za pośredni nadzór nad tą szkoła, jeśli tak, Rada ta nie realizuje swoich obowiązków.
K
Kowalski
Bardzo, ale to bardzo się mylisz - to problem nauczyciela, w ilu pracach pracuje i czy wyrabia się z przemieszczaniem się z jednego do drugiego miejsca. Bardzo słusznie postąpił dyrektor szkoły, goniąc rozwydrzonego pracownika! Brawo pani dyrektor!!!
n
n-l
Nie sądziłam, że podobna sytuacja może mieć miejsce... Jeżeli są tego typu skargi na dyrektora, to znaczy, że w placówce dzieje się źle, a za placówkę odpowiada dyrektor. Uregulowań prawnych może i nie ma, ale jeśli dyrektor uwzględniał prośby (dot. planu zajęć) innych n-li a tego pominął, to jest to już nierówne traktowanie pracowników (i to już jest uregulowane prawnie... - patrz: Kodeks Pracy). A kwestia dzienników powinna być uregulowana przez dyrektora - jeśli nie są w wyznaczonym dla nich miejscu i n-l nie może wpisać ocen, to znaczy że "procedury" dyrektora zawiodły i nagana dl an-la jest co najmniej nieuzasadniona (ale to rozwiązuje się z udziale PIPu i Sądu Pracy, do których to naprawdę warto się udać). P. dyr. osiągnęła swoim działaniem jedynie wątpliwą "promocję" szkoły.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska