Gwałtownie rosnąca liczba zachorowań na COVID-19 spowodowała, że jednym z bardzo ważnych elementów systemu leczenia stały się tzw. teleporady. Dzięki zdalnym konsultacjom pacjenci nie muszą już czekać w zatłoczonych poczekalniach, gdzie łatwo dochodzi do rozprzestrzenia się wirusów, a potrzebną receptę na przewlekle przyjmowane leki mogą uzyskać z domowego fotela.
Nie każdy jednak problem zdrowotny da się rozwiązać w ten sposób. Lekarze rodzinni czy specjaliści mają zaś obowiązek przyjęcia w swoim gabinecie pacjenta, którego stan zdrowia wymaga osobistego zbadania.
Nowy model pracy
- Stworzenie nowego modelu pracy, uruchomienie dodatkowych linii telefonicznych, by zapewnić sprawną obsługę telefoniczną chorych czy organizacja wizyt osobistych w pełnym reżimie sanitarnym, było dla małopolskich placówek medycznych sporym wyzwaniem. Na przestrzeni ostatnich miesięcy udało się jednak wypracować takie rozwiązania, które zapewniają pacjentom dostęp do leczenia mimo trwającej epidemii - mówi Elżbieta Fryźlewicz-Chrapisińska, dyrektor Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Krakowie.
- Nieustannie monitorujemy sytuację w tym zakresie i podejmujemy interwencje w przypadku każdego chorego, który zgłasza nam trudności z uzyskaniem potrzebnej pomocy lekarskiej - dodaje.
Żeby teleporady były stosowane wyłącznie tam, gdzie są wystarczającą formą kontaktu z medykiem, eksperci współpracujący z Ministerstwem Zdrowia opracowali wytyczne dotyczące tego rodzaju konsultacji w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnych poradniach specjalistycznych. To swego rodzaju wskazówki dla lekarzy, jak powinna wyglądać zdalna porada i w jakich przypadkach nie należy się do niej ograniczać.
Nie obawiajmy się wizyt w przychodni czy szpitalu

Eksperci apelują do pacjentów, aby ci, jeśli to potrzebne, nie unikali wizyty w przychodni czy szpitalu. Strach przed koronawirusem sprawił bowiem, że wielu chorych rezygnuje nie tylko z zaplanowanej diagnostyki i zabiegów operacyjnych, ale do szpitali nie zgłasza się nawet po pilny ratunek np. w przypadku zawału serca czy udaru.
Pustkami świecą również pracownie, gdzie są wykonywane badania profilaktyczne. W Małopolsce w tym roku bezpłatną mammografię w ramach programu przesiewowego nowotworów piersi powinno zrobić ponad 218 tys. kobiet. Do tej pory na badanie zgłosiło się niespełna 40 tys. z nich - o ponad 20 tys. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Mniej pań wykonało również cytologię pomagającą w diagnozowaniu raka szyjki macicy. Wykrycie choroby nowotworowej na wczesnym etapie jej rozwoju to zaś jeden z najważniejszych czynników decydujących o sukcesie terapii i pełnym powrocie do zdrowia.
- Od lipca po kilkumiesięcznej przerwie do mniejszych miejscowości i wsi na terenie Małopolski znów docierają mammobusy, gdzie można wykonać diagnostykę piersi bez konieczności dalekich podróży. Cały czas czynne są również gabinety, w których przeprowadzana jest cytologia w ramach programu przesiewowego - wskazuje Aleksandra Kwiecień, rzecznik prasowy MOW NFZ. - Wszystkie badania profilaktyczne odbywają się w pełnym reżimie sanitarnym, który do minimum ogranicza ryzyko zakażenia. Nie ma więc powodów, by z profilaktyczną diagnostyką czekać na koniec epidemii - dodaje.
FLESZ - Masz połączenie z tego numeru? Obowiązkowo odbierz telefon
