Od lat w Krakowie toczy się batalia i dyskusja o tym czy dorożki powinny jeździć po ulicach Krakowa, czy nie. Przeciwne ich obecności w przestrzeni miejskiej jest Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt.
Jego członkowie podkreślają, że w XXI wieku serce wielkiego miasta nie jest odpowiednim miejscem do wykorzystania koni w celach rozrywkowych. Członkowie KSOZ domagają się wprowadzenia zakazu ruchu dorożek w Krakowie od pięciu lat. Jak mantrę powtarzają i wymieniają w kolejnych pismach i apelach argumenty dotyczące m.in. wypadków z udziałem dorożek, które często kończą się groźnymi urazami, kontuzjami lub śmiercią koni wymieniając jednocześnie, gdzie do nich dochodziło (ul. Monte Cassino, Powstańców, Św. Jana).
"Wnosimy o wprowadzenie w Krakowie zakazu podobnego do tych, jakie właśnie ze względu na dobro koni i bezpieczeństwo ludzi już obowiązują m.in. w Londynie, Paryżu, Rzymie czy Barcelonie i wielu innych miastach świata." - pisali wielokrotnie do prezydenta i radnych.
Inne zdanie mają natomiast dorożkarze, dla których zarzuty obrońców zwierząt są bezpodstawne i godzą w ich dobre imię. Dlatego też, wystąpili z wnioskiem do Ministra Kultury o o wpisanie krakowskich dorożek na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Narodowego.
"Dorożki, od lat będące nieodłącznym elementem krajobrazu Krakowa, stanowią ważny symbol kultury i tradycji miasta. Wierzymy, że wpisanie ich na tę prestiżową listę pozwoli na jeszcze lepszą ochronę i zachowanie tego unikalnego dziedzictwa dla przyszłych pokoleń" - napisali dorożkarze.
List otwarty do Ministra
List otwarty do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Rady ds. Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego przeciwko wpisaniu krakowskich dorożek na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego wystosowało Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt.
Zdaniem Agnieszki Wypych, prezeski Stowarzyszenia, w całej sprawie chodzi tak naprawdę o ochronę i zachowanie procederu wykorzystywania koni do ciągnięcia dorożek z turystami w Krakowie. "Procederu bardzo opłacalnego, bo za jeden kurs, trwający niewiele ponad godzinę, trzeba zapłacić obecnie 900 złotych. Nie mamy tu więc do czynienia z dziedzictwem kulturowym, ale z wykorzystywaniem koni dla celów zarobkowych kosztem cierpienia tych zwierząt"- czytamy w liście.
I dalej: "Wniosek o wpisanie dorożek na listę dziedzictwa kulturowego jest dowodem na to, że pojęciem kultury i tradycji można posłużyć się dla własnych celów w sposób całkowicie dowolny. Dorożki nie mają bowiem nic wspólnego z kulturą we właściwym znaczeniu tego słowa, tak samo jak np. zachowania myśliwych mordujących zwierzęta dla przyjemności, choć zapewne myśliwi także chcieliby, żeby widzieć w tym kulturę.
Nie zasługuje natomiast na miano kultury i dziedzictwa kulturowego coś, w czym nie ma ani dobra, ani piękna, ani w ogóle jakiejkolwiek wyższej wartości. Dorożkarstwo nie ma w sobie, ani nie tworzy żadnych prawdziwych wartości. Dorożkarstwo jest oparte na niegodziwym, niemającym nic wspólnego z dobrostanem zwierząt traktowaniu koni jakby były przedmiotami. Pod względem estetycznym to kicz. Mądrości w tym nie ma tym żadnej".
Zdaniem autorów listu, dorożki nie zasługują także na określenie ich jako tradycji kulturowej. Tradycja kulturowa we właściwym znaczeniu tego słowa jest „tym, co stare, ale się nie starzeje”; czyli powstało jakiś czas temu, ale ze względu na nieprzemijające wartości, jakie z sobą niesie, godne jest kultywowania, spotyka się z niesłabnących szacunkiem, podziwem itd.
"Tymczasem wykorzystywanie koni do ciągnięcia dorożek to anachronizm pod każdym względem: cywilizacyjnym, moralnym, ludzkim, a anachronizm ten spotyka się z coraz wyraźniejszą i zdecydowaną społeczną krytyką. Jest to w istocie barbarzyński zwyczaj, któremu oddaje się malejąca (ze względu na postęp w świadomości) grupa turystów" - piszą autorzy w liście do ministra.
Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt, jako pierwsza organizacja prozwierzęca, od 7 lat domaga się wprowadzenia całkowitego zakazu wykorzystywania koni dorożkarskich do pracy w Krakowie, podobnego do zakazów, jakie obowiązują już m.in. w Brukseli, Londynie, Paryżu, Rzymie, czy Barcelonie. Wykorzystywanie koni w celach rozrywkowych w centrum wielkiego miasta w XXI wieku jest zdaniem KSOZ "niegodziwe etycznie, całkowicie sprzeczne z jakimkolwiek dobrostanem tych zwierząt, sprowadzonych do roli przedmiotów, ale i sprzeczne z racjonalnością oraz wymogami współczesności. Wreszcie nie ma ono nic wspólnego z prawdziwą kulturą".
Wniosek dorożkarzy według Agnieszki Wypych, jest wreszcie fundamentalnie sprzeczny z art. 2 konwencji UNESCO w sprawie ochrony niematerialnego dziedzictwa kulturowego, które to dziedzictwo ma odpowiadać wymogom wzajemnego poszanowania między wspólnotami, grupami i jednostkami, oraz zasadom zrównoważonego rozwoju, ponieważ, jak wynika z różnego rodzaju sond i szacunków, "przeważająca większość mieszkańców Krakowa opowiada się za likwidacją procederu wykorzystywania koni do ciągnięcia dorożek, które nawiasem mówiąc w aktualnym kształcie przypominają do złudzenia carskie karoce".
Kryzys demograficzny. Czy Polsce grozi depopulacja?
