FLESZ - Złoto najdroższe od dekady
Od nieprawomocnego wyroku apelował prokurator który chciał zmiany kwalifikacji czynu zbrodni młodocianego Gracjana S. w Ochodzy pod Krakowem i wymierzenie oskarżonemu kary łącznej 17 lat więzienia. Argumentował, że Gracjan S. jest nie tylko winny ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonego, ale i skutku śmiertelnego i zgonu Sylwestra P. Sąd II instancji nie podzielił tych argumentów.
Nie uznał też, by zasadne było obniżenie kar do roku i 2 miesięcy dla dwóch pozostałych oskarżonych, czyli dla Mateusza S. i Krystiana P., a tego chcieli ich obrońcy.
Na procesie zeznawała 74-letnia Maria P. matka pobitego Sylwestra P. Opowiadała, że tragicznego 31 grudnia 2017 r. poszła do kościoła, a gdy wróciła zauważyła krew na posesji, a w domu znalazła zmasakrowanego syna. Nie wiedziała, jak go ratować, bo z rany na głowie obficie lała się krew. Ranny zdołał jej wyznać, że zrobił mu to „młody S.”, czyli mieszkający po sąsiedzku oskarżony 16-letni wtedy Gracjan S. Chłopak ma jeszcze starszego brata i dlatego rodzina P. określała go słowem „młody”.
Pobity trafił do szpitala w Krakowie, ale nie odzyskał już przytomności. Zmarł trzy miesiące potem w placówce w Makowie Podhalańskim. W śledztwie Gracjan S. nie krył, że incydent zaczął się od tego, że zaatakował go pies sąsiada.
- Kopnąłem zwierzę i wtedy doszło do scysji i wymiany ciosów z Sylwestrem P. - mówił. Pokrzywdzony doznał złamania kości oczodołu, nosa i szczęki. Gracjan S. potwierdza zaczął kopać w głowę sąsiada, bo chciał, „by Sylwester P. stracił przytomność” i nie był w stanie oddać mu ciosów. Matka pobitego twierdziła, że jej syn Sylwester nie miał zatargów z sąsiadami, pomagał czasem oskarżonemu w pracach gospodarskich.
Zeznała jeszcze, że po zajściu oskarżeni z kolegami zatrzymywali się przed jej domem i wulgarnie wyzywali. Dodała z płaczem, że po zajściu „ma przebite serce”, a jej syn został skatowany w swoje imieniny przez, jak to określiła „tego sąsiada gówniarza”.
Gracjan S. po poturbowaniu sąsiada ze względu na młody wiek trafił do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Podzamczu. Uciekał stamtąd dwa razy.
Kilka miesięcy później Gracjan S. z dwoma kolegami dopuścił się kolejnego przestępstwa i zginął niewinny człowiek. W nocy z 14 na 15 lipca 2018 r. z 18-letnim Mateuszem S. i 18-letnim Krystianem P. w Zelczynie zaatakowali 54-latka, który grał na automatach i popijał piwo. Kilka chwil wcześniej jeden ze sprawców dał Janowi Ś. 15 zł, bo sam na automatach wygrał 150 zł. Polecił mężczyźnie, by kupił sobie jedzenie i poszedł do domu.
Sprawcy zdenerwowali się, gdy nieco później zobaczyli, że obdarowany zamiast pożywienia nabył piwo i też gra na automatach. Wtedy za karę go poturbowali. Rano znaleziono go martwego. Całe zajście zarejestrowały kamery monitoringu.
Gracjan S. przyznawał się do winy, a jego kompani twierdzili, że jedynie pobili Jana Ś., ale nie przewidywali, że mężczyzna nie przeżyje.
