Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczna dla Polaków...

Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski fot. archiwum Polskapresse
Nie darmo pisał Wyspiański, że listopad to niebezpieczna dla Polaków pora; chodziło o przegrane powstanie. Dziś dobiega końca kolejny listopad, a niebezpieczeństw przybywa. Nie chodzi bynajmniej o niespodziewane odnalezienie Katarzyny W., znanej jako matka małej Madzi, podejrzewanej, zapewne słusznie, o jej morderstwo.

W sprawie najsłynniejszej dziś po Dodzie blondynki (przepraszam, najpierw była czarna, potem blond, a aresztowano ogniście rudą) jest wszystko, co pobudza emocje gawiedzi: seks, morderstwo, policja, a wreszcie nagość (tańczyła rozebrana w podejrzanym klubie). Wystarczy, aby uwagę publiczności telewizyjnej i czytelników "Super Expressu" odwrócić od spraw ważniejszych i - jak na listopad przystało - prawdziwie niebezpiecznych.

Oto właśnie Unia Europejska na swym szczycie skłóciła się o budżet najbliższego siedmiolecia. Dawno w Brukseli nie było takich emocji: biedniejsi apelują o solidarność i domagają się dotacji, ale bogatsi nie chcą już płacić. Wielka Brytania chciałaby nawet cofnąć Unię do strefy wolnego handlu bez wspierania uboższych członków. Łatwo dysponować cudzymi pieniędzmi, o czym wiemy najlepiej, znacznie trudniej dawać je innym, o czym jeszcze lepiej wiedzą Niemcy, k główny unijny płatnik zrzucający się dotąd hojnie na wspólne cele. Ale ratowanie bankrutującej Grecji i bliskich bankructwa Włoch albo Hiszpanii kosztuje krocie, więc tym bardziej niechętnie przyjmowane są nasze roszczenia.

Nie wiadomo, czy w ogóle dojdzie do kompromisu. Może Unia wyjdzie z konfliktu tak rozbita i pokiereszowana, że teraźniejszy szczyt okaże się jej ostatnim? Na pewno jednak był to ostatni szczyt takiej Unii, do jakiej przed ponad ośmiu laty wstępowaliśmy i jakiej zawdzięczamy wielkie pchnięcie rozwojowe tego okresu. Może ta nowa Unia okaże się nieco mniejsza, ale bardziej zintegrowana i przez to silniejsza? A może niezdolna od życia, obezwładniona niezgodą uczestników, choć jeszcze z gębą pełną frazesów wczorajszego "piaru"? Myślenie o tym jest o wiele trudniejsze i mniej pociągające niż o przypadku Katarzyny W. Chyba żeby i ten szczyt wygrał niespodziewanie jakiś Piechociński.

Zwłaszcza że innych atrakcji nie brakuje. Oto dzielni wywiadowcy z ABW złapali w Krakowie prawdziwego potwora zwanego potocznie Brunobomberem. Chciał wysadzić w powietrze nie tylko cały Sejm, ale prezydenta i premiera przy okazji. Brawo, nasi obrońcy! Nie jedli, nie spali, aż zbója złapali. Od razu najwybitniejszy specjalista od trotylu, zwany Świętym Antonim Pisowskim, uznał, że zamach był skierowany przeciw jego Jedynie Słusznej Partii, bo pomieszczenia poselskie znajdują się pod lożą prezydencką. Uderz w stół, a Macierewicz się odezwie! Między innymi dlatego to wszystko mi śmierdzi, jednak nie prowokacją "wiadomych sił", lecz mało inteligentnym "piarem" - podobnie jak sprawa owej występnej blondynki. Propagandą i walką o popularność uprawianą przez wszystkich przeciw każdemu i na chama. Niebezpieczny terrorysta godzący w podstawy państwa, który trąbi na prawo i lewo, że chętnie wyszkoli każdego w podkładaniu materiałów wybuchowych przeciw "niepolskim elementom", jakie według niego opanowały kraj. Oto mamy swojskiego Bin Ladena na miarę epoki! Wypadałoby przypomnieć powiedzenie Bronisława Komorowskiego z czasów, gdy był tylko marszałkiem Sejmu, a pierwszą osobą w państwie śp. Lech Kaczyński, ostrzelany w niejasnych okolicznościach w Gruzji: "jaki prezydent, taki zamach". W sam raz na awantury dzisiejsze.

Nie inaczej jak we wcześniejszej aferze z artykułem w "Rzeczpospolitej" o rzekomym znalezieniu śladów trotylu. Pokażcie mi cywilizowane państwo, w którym właściciel gazety w środku nocy spotyka się na ulicy z rzecznikiem rządu, aby powiadomić o kontrowersyjnym tekście, i to w czasie kiedy już nie da się zatrzymać maszyn drukarskich? Dlatego to wszystko niebezpiecznie przypomina nieudane, lecz rozpropagowane zamachy na prezydentów takich państw jak Ukraina czy Gruzja, gdzie chodziło o manipulowanie nastrojami wyborców przed głosowaniem.

Tutaj też się udało: PiS spadł w sondażach, ale język nienawiści ma się dobrze. Od detektywa Rutkowskiego przez Niesiołowskiego i Palikota po Kaczyńskiego. Tylko małej Madzi jest wszystko jedno, przebywa już w lepszym świecie.

Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska