https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niesłychana tyrania oraz inne postępki wielkiego księcia moskiewskiego. Relacja dla Pana Jana Chodkiewicza

Liliana Sonik
Iwan Groźny na obrazie Aleksandra Litowczenki
Iwan Groźny na obrazie Aleksandra Litowczenki Alexander Litovchenko-Russian Museum / Wikipedia
„In Nomine Domini Amen. Ponieważ czyny ludzkie, nawet godne wspomnienia, łatwo przemijają,  o ile nie zostaną dzięki pismu uwolnione od zapomnienia i poświęcone wiecznej pamięci. Dlatego my, Zygmunt August z Bożej łaski król Polski, wielki książę litewski […] oznajmiamy naszym pismem…” – Tymi słowy zaczyna się indygenat, którym w roku 1572 król uznawał szlachectwo obcokrajowca Johanna Taubego, ‘wolnego barona z Fier’. To oczywiście cenna pamiątka rodzinna, bo potomkowie barona z Fier żyją, lecz mnie spodobała się uwaga, że pismo uwalnia od przemijania.

Bez wątpienia relacja pisana dla Jana Chodkiewicza  „uwolniła od przemijania” autorów -  Johanna Taubego oraz Elerta Krusego. Ci inflanccy dyplomacji przesiedzieli kilka lat w lochach Iwana Groźnego, aż zgodzili się podjąć u niego służbę. Łudzili się, że ocalą „drogą ojczyznę”, jak nazywają Inflanty. Trochę im się udało, bo ich opowieść została zauważona. Pisali specyficzną niemczyzną, jaką posługiwano się w Inflantach.

Trudno pojąć dlaczego „Niesłychaną tyranię” wydano po polsku dopiero teraz. I dlaczego musiała się tym zająć rodzina Johanna Taubego. Tomasz Schoen i prof. Jan Środoń wykonali kwerendę, odnaleźli sporo materiału ilustracyjnego i znaleźli (z trudem) kompetentnego tłumacza.  Dr Tomasz Ososiński poradził sobie z językiem, opracował krytycznie kilka wersji tekstu z archiwów kilku państw i doskonale zna epokę.

Tym sposobem dostaliśmy możliwość fascynującej lektury. A także ciekawy bonus w postaci historii rodziny. Potomkowie obydwu inflanckich dyplomatów rozpierzchli się po Europie - powstały linie duńska, szwedzka, niemiecka oraz oczywiście polska. To pokazuje, że Europę tworzyli krewniacy.

Taube i Kruse szukali ratunku dla drogiej ojczyzny lecz przecież chcieli też własną skórę ratować. Szukali w kilku państwach. Znaleźli w Polsce. W połowie XVI wieku Inflanty utraciły pierwotną energię. A jeśli tak, to ktoś musiał się nimi zaopiekować. Stawką było kontrolowanie basenu Morza Bałtyckiego. Dlatego wielu miało na Inflanty chrapkę: Rzeczpospolita Obojga Narodów, Dania, Szwecja, oraz rozpychające się w regionie Księstwo Moskiewskie. Wojny inflanckie były pełne zwrotów akcji i roszad. Finalnie jednak zwycięstwa Stefana Batorego wyhamowały impet carski i – na nasze szczęście - odepchnęły Moskwę od Bałtyku na 100 lat.

„Niesłychaną tyranię” można czytać na dwa sposoby. Albo jako opis działań wcielonego szatana, którego okrucieństwo przekracza wszystko, co można sobie wyobrazić. [„nigdy nie był weselszy, niż kiedy wracał z dziedzińca tortur”] Albo jako opis sposobów utrzymania władzy. Car systematycznie eksterminował elity i profilaktycznie likwidował wszelkie ośrodki potencjalnego buntu: biskupów i miasta. Klin, Gorodnia, Twer, Miednoje i wiele innych. „Zabijał wszystko, co żyło”. Wszędzie podobnie jak w Nowogrodzie, gdzie „kazał zabić ze znaczniejszych mężczyzn i kobiet ponad 12 tysięcy, rzemieślników zaś i prostego ludu do 15 tysięcy. Rzeka Wołchow tak się zapełniła trupami, że woda rozlała się po mieście, a kolor wody był czerwony. […] Całe zboże na polach kazał spalić, przez co zapanował tak wielki głód, o jakim nie słyszano od zburzenia Jerozolimy. Ludzie zjadali się nawzajem, matki zjadały swoje dzieci, wyciągali zmarłych z grobów i jedli…”  

Żeby nikt nie czuł się pewnie uśmiercał też na torturach swoich ulubieńców. Stalin miał się na kim wzorować. Terror wewnętrzny może być metodą rządów. Tylko jak długo i z jakimi efektami dla rządzonych?

Iwan Groźny jako pierwszy obwołał się carem – władcą „trzeciego Rzymu”. Uważał się za spadkobiercę władców Rusi Kijowskiej z czego wywodził prawo do panowania nad światem, a w szczególności nad Inflantami, Prusami z Pomorzem Gdańskim, nad stolicą Węgier Budą, a nawet Wiedniem.

Demoniczny Iwan IV był pierwszym z autorów imperialnego snu Moskowii. Nie był więc byle kim. Jednak to za jego panowania Tatarzy zrównali z ziemią Moskwę. Zamordował własnego syna i zrujnował kraj ale też do scentralizował, wprowadził władzę absolutną i zasadę niewolniczego posłuszeństwa poddanych.

Zmarł w 1584 roku; wkrótce Rosja pogrąży się w kryzysie zwanym okresem Wielkiej Smuty.

Rosjanie się nadmiernie nie chwali psychopatycznym carem. To jednak się zmienia, bo w 2016 roku w miejscowości Orzeł odsłonięto patetyczny pomnik Iwana IV. Sporo mieszkańców protestowało, jednak najwyższe władze uznały, że pomnik ma powstać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska