Występ Kapustki rozbudził wielkie nadzieje wśród fanów Leicester. "Nareszcie zobaczymy, co potrafi złoty chłopak z Polski" - napisał na Twitterze jeden z nich. Ranieri zaskoczył wielu, ustawiając wychowanka Tarnovii na pozycji numer 10. Na zaskoczonego wyglądał także "Kapi", bo zagrał niepewnie. Miał wprawdzie kilka udanych podań, ale żadne z nich nie należało do kluczowych. No może poza jednym, gdy zaliczył asystę "trzeciego stopnia" przy golu Andy'ego Kinga na 1:0 w 46. min. Mógł wtedy wreszcie się uśmiechnąć i fetować wraz z kolegami.
Wcześniej Kapustka sam próbował szczęścia, uderzając z dystansu, ale nie był to dobry wybór. Piłka minęła cel o kilka metrów, a lepiej ustawiony partner był równie zawiedziony jak Polak. W drugiej połowie "Kapi" wciąż szukał właściwego rytmu, i choć schodził z boiska przy burzy braw, jego występ można uznać co najwyżej za przeciętny. Trzeba jednak pamiętać, że przez wiele miesięcy raczej tracił pewność siebie niż ją nabywał. Siedział albo na trybunach, albo na ławce rezerwowych, zaliczając minuty na boisku jedynie w zespole U-23. Trudno w takich okolicznościach wykuwać wielką formę.
O wiele lepiej spisywał się w spotkaniu z Derby Marcin Wasilewski. Doświadczony stoper z Nowej Huty rzadko popełniał błędy, stwarzał zagrożenie pod bramką rywala przy stałych fragmentach gry i miał duży wkład w zwycięstwo swojej drużyny (po dogrywce 3:1, w pierwszym meczu było 2:2).
Follow https://twitter.com/sportmalopolska