Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezniszczalny Robert Kubica

Tomasz Bochenek
commons.wikimedia.org
W lutym zeszłego roku Robert Kubica walczył nie tyle o zdrowie, co o życie. Potem walczył, żeby podźwignąć się z łóżka, następnie - żeby wykonać samodzielnie choć jeden krok. Parę dni temu wystartował w małym włoskim rajdzie. Wygrał go. Jaki będzie następny krok dzielnego krakowianina?

Pacjent został przez nas przyjęty w stanie zdecydowanie krytycznym - przyznał nazajutrz po tamtej tragicznej niedzieli Giorgio Barabino, jeden z chirurgów, którzy 6 lutego 2011 roku w szpitalu w Pietra Ligure przeprowadzili skomplikowaną operację Roberta Kubicy.

- Miał kilka krwotoków wewnętrznych, również w klatce piersiowej, co było dla nas trudne do skontrolowania. Stracił 5-6 litrów krwi, część swojej, część przetoczonej - raportował Barabino.

26-letni Polak trafił do szpitala z rozległymi obrażeniami prawej strony ciała. Z przecięciem na udzie, złamanymi kośćmi piszczelową i strzałkową, poważnymi urazami kolana, połamaną stopą. Kubica miał roztrzaskany bark, zmiażdżony nadgarstek i częściowo dłoń. Najbardziej ucierpiał jego łokieć, który nadawał się do całkowitej rekonstrukcji.

Kierowcy groziła amputacja ręki - jednak lekarze nie ukrywali, że w pierwszej fazie tamtej siedmiogodzinnej operacji nie o ratowanie ręki chodziło...

Poczuł, że jest gotowy

Minęło 580 dni. W tym czasie Robert przeszedł jeszcze kilkanaście operacji (ostatnią, łokcia, w maju), spędził setki godzin na ćwiczeniach rehabilitacyjnych. W styczniu koło domu w Toskanii ponownie złamał prawą nogę.

Nie pojawiał się tam, gdzie pojawiali się dziennikarze.

Na początek swojego drugiego życia - tego sportowego i medialnego - wybrał Biellę, małe miasto w Piemoncie. I mały rajd Ronde Gomitolo di Lana, z podobnymi wąskimi, krętymi asfaltami jak to feralne Rondo di Andora 19 miesięcy wcześniej.

Dr Dariusz Parzelski, psycholog sportu ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, uważa, że decyzja o powrocie była dobrze przemyślana: - Kubica stanął na starcie w momencie gdy poczuł, że jest do tego gotowy, do zaprezentowania działania wysokiej jakości. I robi to dla siebie. Nie dla poklasku, ale dla samorealizacji - dodaje.

Pierwsze śruby w ręce

Jeszcze przed lutym 2011 r. mówiono o nim - cyborg. Bo po poprzednich ciosach wstawał błyskawicznie.
Oczywiście, w formie fizycznej był wówczas dużo lepszej, ale już dziewięć lat temu pokazał, że potrafi pokonywać bariery. Wówczas jako pasażer w aucie prowadzonym przez kolegę - Łukasza Witasa - doznał obrażeń po wypadku na cywilnej drodze. To wtedy pierwszy raz połamana została prawa ręka kierowcy. A polscy lekarze przekonywali Kubicę, by dał sobie spokój z wyścigami.

Polak zmienił lekarzy na włoskich. Sprawność w ręce - w której założono tytanową płytkę i kilkanaście śrub - odzyskiwał pod okiem Ricardo Ceccarellego, fizjoterapeuty kierowców F1. Przepowiadano Robertowi półroczny rozbrat ze sportem, tymczasem wrócił już po sześciu tygodniach. I to jak!

Debiutując w zawodach Formuły 3, 18-letni wówczas Kubica odniósł zwycięstwo na niemieckim torze Norisring. Od razu zauważono, że ostatnim kierowcą, który z takim przytupem wszedł do "Trójki" był Ayrton Senna. Na dodatek Kubica przez dużą część wyścigu na Norisringu prowadził auto jedną, lewą ręką...

HANS i monokok, czyli cud

Skojarzenia z Senną, tyle że dramatyczne, wróciły 10 czerwca 2007 roku. Brazylijczyk jest ostatnią śmiertelną ofiarą wyścigów Formuły 1 (1994, Imola), a wypadek Polaka na torze w Montrealu wyglądał przerażająco: jego bwm przy prędkości 230 km/h grzmotnęło w betonowy mur, następnie koziołkowało. Poza kokpitem, z bolidu pozostało niewiele.

Polak trafił do szpitala. Następnego dnia opuścił go, porozmawiał z dziennikarzami, wsiadł do auta i odjechał.

- Trudno racjonalnie wytłumaczyć, jak to się stało, że praktycznie nie doznałem żadnych obrażeń. Nie mam złamanego nawet palca. Poważniejszych urazów mógłbym się nabawić choćby wchodząc po schodach - komentował potem.

W Montrealu ochroniły Kubicę te wszystkie elementy bezpieczeństwa, które do F1 zaczęto wprowadzać po śmierci Senny. Monokok z włókna węglowego, system HANS, usztywniający kręgosłup w odcinku szyjnym...

Mimo to mówiono też o cudzie. O tym, że ocalił Kubicę Jan Paweł II, którego imię kierowca miał wymalowane na kasku. Szybko pojawiły się doniesienia, że Robert ma zostać świadkiem w procesie beatyfikacyjnym papieża Polaka.

Kościół i kierowca zaprzeczyli tym informacjom.

Kropla papieskiej krwi

Kilka dni po ubiegłorocznym wypadku w Ligurii kardynał Stanisław Dziwisz, za pośrednictwem dziennikarza TVN 24, przekazał Kubicy relikwiarz z kawałkiem sutanny i kroplą krwi Jana Pawła II. Rzecznik krakowskiej kurii Robert Nęcek ujawnił wtedy, że to Robert poprosił o relikwie.

Od kardynała Dziwisza Kubica otrzymał też w tamtych dniach zaproszenie na rzymską beatyfikację Jana Pawła II, 1 maja. - Jeśli będzie mógł przybyć, otrzyma miejsce w pierwszym rzędzie, tzw. pole position - cytowała kardynała włoska agencja prasowa.

Menedżer Kubicy Daniele Morelli przekazał później, że na beatyfikacji Robert się nie pojawi.

Wyrzuć z głowy strach

W czerwcu 2007 roku krakowianin chciał do ścigania wrócić błyskawicznie.

- W Polsce jest takie powiedzenie, że co cię nie zabije, to cię wzmocni - mówił Kubica "Bildowi". - I tak muszę podejść do tej sprawy. Ten wypadek to moje kolejne doświadczenie w karierze kierowcy. Muszę wyciągnąć wnioski, ale sam fakt nie może tkwić w mojej głowie. O strachu nie ma mowy. Jeśli miałoby być inaczej, nie byłoby sensu wychodzić z domu.

- Wielu kierowców ma problem z tym, żeby po "dzwonie" ścigać się tak samo szybko jak przed nim - mówi nam osoba dobrze znająca Kubicę. - U Roberta taka bariera nie występuje, on zawsze jedzie na maksa. Weźmy ten rajd we Włoszech, który ostatnio wygrał. Przecież pojechał tam szybszym autem, niż to, w którym miał wypadek.

Michał Kościuszko, krakowski kierowca rajdowy startujący w mistrzostwach świata, podpowiada dlaczego Kubica wybrał subaru impreza wrc w wersji sprzed pięciu lat: - Myślę, że nie chodzi o moc, ale o możliwość zmiany biegów za pomocą łopatki przy kierownicy.

Kubica dzięki temu może zmieniać biegi zdrową, lewą ręką. Autem z taką skrzynią biegów nie mógłby jednak wystąpić w mistrzostwach świata, czy nawet w mistrzostwach Polski. Widoczne gołym okiem niesprawności prawej ręki sprawiają, że powrót do ścigania z najlepszymi na razie nie jest możliwy. Niestety, zwłaszcza do Formuły 1, która stawia kierowcom najwyższe wymagania pod względem sprawności fizycznej.

Tak, właśnie wrócił

Nikt nie ocenia sytuacji bardziej trzeźwo niż Robert. Po rajdzie przyznał, że to wciąż faza powrotu do zdrowia.

- Jestem skoncentrowany na pracy i rehabilitacji. Wszystko to, co będę robił w tym okresie, ta jazda za kółkiem, może mi pomóc wrócić w przyszłym roku. Ale decyzja o tym, co będę wtedy robił, będzie zależała od tego, co będę w stanie robić.

Tak czy inaczej, Robert Kubica właśnie wrócił do sportu. Nie na moment.

PS. Życie dopisało kolejny rozdział. W sobotę Robert Kubica wypadł z trasy rajdu San Martino di Castrozza w Trydencie. Auto wypadło z trasy. Ani kierowcy, ani pilotowi Jakubowi Gerberowi nic się nie stało. Kubica wcześniej był siódmy w piątkowym prologu, a po pierwszym sobotnim odcinku awansował naczwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Niegroźny wypadek miał też w piątek na trasie odcinka testowego (PAP).

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska