Świętujący w tym roku 60-lecie instytut to jedyna placówka na południu Polski, która eksperymentuje z nowymi odmianami owoców. W Brzeznej przyszła na świat m.in. poranna rosa, jak nazwano żółtą odmianę maliny, która jest dziełem zespołu naukowców na czele z dr. Janem Dankiem i dr. inż. Agnieszką Orzeł.
- Podczas krzyżowania innych odmian okazało się, że jedna z roślin daje żółte owoce i tak powstała poranna rosa - opowiada Maria Buczek, kierownik działu naukowego instytutu w Brzeznej.
Oficjalna nazwa minikiwi, które sadownicy z Brzeznej testowali pod kątem upraw w naszym klimacie, to aktinidia. - Minikiwi, w odróżnieniu od żółtej maliny, nie jest naszym "dzieckiem" - wyjaśnia Maria Buczek. - Zostało sprowadzone z zagranicy. Naszą misją było sprawdzenie, czy w lokalnych warunkach pnącze może wiązać owoce. Okazało się, że tak. Niekiedy pierwsze pędy przemarzają, ale później aktinidia radzi sobie.
Owoce aktinidii są mniejsze od zwykłego kiwi, wielkością zbliżone do dużego agrestu. Skórka nie jest włochata, więc można zjadać je w całości. Smak i wnętrze owocu z charakterystycznymi, licznymi pestkami przypomina większe kiwi i podobnie jak ono zawiera mnóstwo witaminy C.
Altana z pergolami opleciona pnączem, które rodzi miniaturowe kiwi, i deser udekorowany malinami i jabłkiem, którym "pomyliły się" kolory, to nie wszystkie ogrodnicze marzenia możliwe do spełnienia dzięki Brzeznej.
- Staramy się rozpowszechnić nowe, także mało znane, a ciekawe pnącze: cytryniec chiński. Jego owoce mają cenne właściwości zdrowotne i wzmacniające organizm - mówi Maria Buczek. - To roślina bardzo wytrzymała, odporna na surowe warunki klimatyczne, może rosnąć w cieniu.
Specjaliści z Brzeznej uprawiają też świdośliwę, zwaną borówką kanadyjską lub słodką aronią. Jej owoce zawierają dużo wapnia, witaminy C i antocyjanów, które pomagają w profilaktyce chorób nowotworowych.
Niezwykłych i całkiem zwyczajnych owoców dogląda 30 osób. Drzewka i krzewy rosną na 50 hektarach. Choć zima ostatnimi podrygami zrobiła na przekór wszystkim, którzy już chcieli się zabierać za sadzenie i pielęgnowanie roślin w przydomowych ogródkach, nie ma powodu, aby obawiać się nieurodzaju.
- Można spać spokojnie. Roślinom dobrze zrobi ta delikatna dawka śniegu. Nawilży glebę - przekonuje profesor Eberhard Makosz, naukowiec zaangażowany w propagowanie nowoczesnego sadownictwa w Polsce, mieszkaniec Brzeznej, niegdyś szef instytutu.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+