Trzeba przyznać, że skład polskiej delegacji na europejski szczyt był niebanalny - wcześniej wicepremierzy nie podróżowali z premierem. Piechociński najwyraźniej postawił się i pojechał, a może rzeczywiście dla premier Kopacz było wygodniej mieć koalicjanta z sobą? W każdym razie wicepremier ma samopoczucie znakomite i jednocześnie ma poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
Warto to odnotować, bowiem nasza polityka pełna jest frustratów. Żeby jednak nie wpaść w krańcowe samozadowolenie, warto zauważyć, że końcowe ustalenia szczytu klimatycznego są dla Polski korzystne, ale teraz potrzebny będzie wysiłek w przebudowie polskiej energetyki, a to w dużej mierze domena wicepremiera. Dotychczas właśnie kierownictwom resortów gospodarczych zarzucano opieszałość w rozwiązywaniu narastających problemów. A pani premier, która wzięła się właśnie za przegląd resortów, nikomu nie zamierza odpuszczać. Nawet marszałkowi Sejmu zmyła głowę, co wielu, zwłaszcza z opozycji, oburzyło. No bo jak? Kto tu jest drugą, a kto trzecią osobą w państwie?
Piechociński więc, nawet po europejskich sukcesach, nie musi mieć łatwo. Ewa Kopacz kiedy trzeba koalicjantowi ustępuje, jak choćby w przypadku odmowy powołania Jacka Rostowskiego na ministra bez teki, ale zapewne wymagać będzie także dokonań. Szefowa rządu chce być premierem od konkretów - to już wiemy, a sporo konkretów będzie musiał dostarczyć właśnie Piechociński, który długo, nawet na własnym podwórku, nie był traktowany jako polityk poważny. Raczej jako recenzent i analityk. Nawet we własnej partii był raczej outsiderem, bo przecież ludowcy osłupieli, gdy wybrali go prezesem i spora grupa przekonywała, że to tylko na chwilę, bo już w gotowości są poważni kandydaci: Pawlak, Sawicki.
Piechociński jest rzeczywiście politykiem trochę niedzisiejszym. Nawołuje do zgody, w czasie kiedy polityką często rządzi po prostu nienawiść. Mówi wiele o rozwiązywaniu konkretnych problemów, ale bywa kłopot z identyfikacją, co tylko mówi, a co naprawdę robi. Podobno kochają go zagraniczni inwestorzy, gdyż potrafi godzinami ich wysłuchiwać, ale trzeba przyznać, że na wysłuchiwaniu się nie kończy, bo przybywa też zagranicznych inwestycji. Z sejmowej trybuny potrafi wygłosić tak płomienne przemówienie, że nawet zdumiony marszałek Sikorski nazywa je "dynamicznym". Ma też wicepremier zwyczaj zdawania sprawozdań ze swej działalności. Skrupulatnie rozsyła e-maile pokazujące jego aktywność dzień za dniem, co w polskiej polityce jest zjawiskiem unikatowym. Ten obyczaj był przedmiotem żartów, ale okazuje się, że sprawozdania są coraz bardziej interesujące.
W dodatku partię prowadzi nieźle. Miał już upaść po wyborach europejskich, a tymczasem ludowcy wypadli w nich lepiej niż SLD. Zobaczymy co będzie w samorządowych, czy uda się osiągnąć te wymarzone 16 proc. poparcia. Jeżeli się uda, to może i my zadamy sobie na poważnie to "europejskie" pytanie: kim tak naprawdę jest ten Piechociński? Politycznym gawędziarzem czy jednak politykiem skutecznym?
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!