Skłodowska-Curie była pierwszym i ostatnim polskim naukowcem, który został nagrodzony tą najważniejszą nagrodą. Najpewniej i jej by się nie udało, gdyby nie to, że pod koniec XIX wieku wyjechała studiować na Sorbonie (na ziemiach polskich wówczas kobiety nie miały prawa robić kariery naukowej).
Możemy unosić się narodową dumą, podkreślać nasze literackie osiągnięcia oraz wpływ Polski na obalenie komunizmu w Europie. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: nasza nauka nigdy nie była na szczególnie wysokim poziomie. Nie dlatego, że Polacy byli głupi albo leniwi, ale dlatego, że nie mieli sprzyjających warunków.
Dzisiaj publikujemy wywiad z dr. hab. Marcinem Szwedem z Uniwersytetu Jagiellońskiego. On i jego współpracownicy dokonali właśnie przełomowych odkryć z neurobiologii. Wywrócili to, co wiemy o mózgu, niemal do góry nogami. Krakowski naukowiec ma zaledwie 40 lat. Karierę naukową rozwijał w Izraelu i Francji. Zapytałam go więc: dlaczego pan wrócił? Odpowiedział, że w ostatnich kilku latach klimat naukowy w Polsce bardzo się zmienił. Powstało Narodowe Centrum Nauki finansujące najciekawsze badania, zmieniły się przepisy i zasady w ośrodkach naukowych, młodzi naukowcy załapali się na porządne stypendia, a dzięki zastrzykowi unijnych pieniędzy polskie laboratoria zostały świetnie wyposażone. Dzięki temu polscy naukowcy zaczynają powoli dorównywać tym z wiodących ośrodków.
Wystarczy choćby wspomnieć udział Polaków w odkryciu cząstki Higgsa czy fal grawitacyjnych. Na Uniwersytecie Jagiellońskim szuka się leków na raka, a na AGH buduje ultranowoczesne roboty.
Oby tak dalej! Wtedy być może Polska doczeka się Nobla innego niż pokojowy lub literacki.