https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nocna prohibicja przynosi efekty w Krakowie. Mniej interwencji policji oraz straży miejskiej

Bartosz Dybała
- Cel został osiągnięty - powiedział wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider, podsumowując pierwsze dwa miesiące obowiązywania zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach benzynowych w całym mieście. Dzięki uchwalonym przez radnych przepisom w minione wakacje mniej pracy mieli policjanci i strażnicy miejscy. Ci pierwsi odnotowali ponad 53-procentowy spadek interwencji wobec osób nietrzeźwych.

Nocna prohibicja przynosi efekty w Krakowie

1 lipca br. zaczęła obowiązywać uchwała Rady Miasta Krakowa, która ograniczyła nocną sprzedaż alkoholu. Trunków nie można kupić między północą a godziną 5.30 w sklepach i na stacjach benzynowych w całym mieście. Miejscy urzędnicy twierdzą, że nowe prawo przyniosło pozytywne efekty.

- Policyjne statystyki wskazują, że w lipcu i sierpniu o ponad 53 proc. spadła liczba interwencji w porównaniu do analogicznego okresu w roku 2022. Statystyki dotyczą godzin obowiązywania uchwały - twierdzi magistrat. Chodzi o interwencje, które policjanci podejmują wobec nietrzeźwych.

Pozytywne efekty obowiązywania uchwały widać również w statystykach straży miejskiej.

- W lipcu br. przyjęliśmy o ponad 54 proc. mniej zgłoszeń, dotyczących spożywania alkoholu wbrew ustawowym zakazom, w porównaniu do tego samego miesiąca w 2022 roku - przekonuje Zbigniew Ulman, zastępca komendanta Straży Miejskiej Miasta Krakowa. W sierpniu spadek liczby przyjętych zgłoszeń wyniósł z kolei ponad 33 proc. W minione wakacje mniej niż w poprzednie było również wykroczeń, związanych z piciem alkoholu. Tutaj mowa jest o ponad 32-proc. spadku.

Miejscy urzędnicy zapewniają, że dotychczas ani jeden przedsiębiorca nie złamał nowych przepisów. - Nie było też sytuacji, w której ktoś zrezygnował ze sprzedaży alkoholu z powodu obowiązywania uchwały. Przynajmniej żadnej takiej informacji nie otrzymaliśmy. Nie powstają również meliny, czego obawiały się niektóre osoby, nieprzekonane do słuszności nowych przepisów - mówi Tomasz Popiołek, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta.

Wiceprezydent do spraw obsługi mieszkańców Bogusław Kośmider zwraca uwagę, że Kraków jest pierwszym dużym miastem w Polsce, w którym ograniczenia w nocnej sprzedaży alkoholu obowiązują na tak dużą skalę. - W innych przepisy są ograniczone np. do poszczególnych dzielnic - mówi Kośmider.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Komentarze 16

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Lukasz
alkohol niszczy zdrowie. Lepiej mleka sie napic.
A
Adam
25 września, 15:49, mg:

a może tak zapytać mieszkańców Kazimierza ? zostało ich tak niewielu , dziwi mnie zawsze , że obrońcami piwnych "ogródków" są ci którzy tam nie mieszkają , jak ktoś nie mieszka na Kazimierzu to ja proszę : zabrać sobie jeden ogródek , słuchać darcia pianych "przyjezdnych" wyjść rano na obsikane i zarzygane chodniki , nie spać w nocy itd przecież taki piwny kwadrat można sobie zrobić na osiedlu np. w Bieżanowie

25 września, 15:52, Tak to widzę:

…albo na jakiejś snobistycznej Woli Justowskiej.

Pełna zgoda z powyższym.

Snobistyczne to zostaną tereny po Wesołej. Krzyków i oburzeń nie będzie końca.

T
Tak to widzę
25 września, 15:49, mg:

a może tak zapytać mieszkańców Kazimierza ? zostało ich tak niewielu , dziwi mnie zawsze , że obrońcami piwnych "ogródków" są ci którzy tam nie mieszkają , jak ktoś nie mieszka na Kazimierzu to ja proszę : zabrać sobie jeden ogródek , słuchać darcia pianych "przyjezdnych" wyjść rano na obsikane i zarzygane chodniki , nie spać w nocy itd przecież taki piwny kwadrat można sobie zrobić na osiedlu np. w Bieżanowie

…albo na jakiejś snobistycznej Woli Justowskiej.

Pełna zgoda z powyższym.

m
mg
a może tak zapytać mieszkańców Kazimierza ? zostało ich tak niewielu , dziwi mnie zawsze , że obrońcami piwnych "ogródków" są ci którzy tam nie mieszkają , jak ktoś nie mieszka na Kazimierzu to ja proszę : zabrać sobie jeden ogródek , słuchać darcia pianych "przyjezdnych" wyjść rano na obsikane i zarzygane chodniki , nie spać w nocy itd przecież taki piwny kwadrat można sobie zrobić na osiedlu np. w Bieżanowie
P
Pengos
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:31, Janush:

Nie masz racji.

25 września, 13:36, Mati:

Ogródki nie są przyczyną patologii alkoholowych. Mają pozostać!

25 września, 13:49, Tak to widzę:

Chlać swoje „pyfko” możesz w lokalu. Albo u siebie w domu. A jeśli jesteś szynkarzem, który z takich pijaków żyje — cóż, poszukasz sobie jakiegoś uczciwszego zajęcia.

25 września, 14:00, Mati:

Przełóż kolejną wizytę u psychiatry na wcześniejszy termin. Ogródki to wizytówki restauracji lub pubów. Chwała dla każdej osoby zaangażowanej w ich wygląd. Ten biznes to ciężki kawałek chleba, szczególnie na Rynku i Kazimierzu, gdzie na zwykłych pijakach nie zarabia się kasy.

25 września, 14:15, Tak to widzę:

Nie ma w nich żadnej „chwały” — prędzej „chała”, bo są utrapieniem dla stałých mieszkańców tej okolicy.

25 września, 14:24, Mati:

Zdecyduj się wreszcie, czy na Rynku i Kazimierzu są stali mieszkańcy czy ich już nie ma, o czym pisałeś w archiwalnych postach.

25 września, 14:31, Tak to widzę:

W okolicachg Rynku pozostały jakieś niedobitki — na Kazimierzu więcej.

Jeśli ubywa — to m.in. właśnie przez problemy spowodowane przez takie „ogródki”, do których złazi się towarzycho „pragnące sie tylko napić”.

Pogódź się z tym, że turystyczne centra nie nadają się do życia dla zwykłych mieszkańców. Jest tak wszędzie, tak w Polsce, jak i w pozostałej części Europy i nie tylko. W centrach pozostają osoby zamożne, które lubię życie w takim kotle i godzą się na minusy z tym związane - hałas, liczne imprezy, problemy z parkowaniem itd.

Likwidacja ogródków przywróci trochę PRLu i tyle - mieszkańcy nie wrócą, a ci którzy jeszcze nie uciekli wcześniej czy później skuszą się na wynajmowanie swojego lokum za zdrową kasę.

T
Tak to widzę
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:31, Janush:

Nie masz racji.

25 września, 13:36, Mati:

Ogródki nie są przyczyną patologii alkoholowych. Mają pozostać!

25 września, 13:49, Tak to widzę:

Chlać swoje „pyfko” możesz w lokalu. Albo u siebie w domu. A jeśli jesteś szynkarzem, który z takich pijaków żyje — cóż, poszukasz sobie jakiegoś uczciwszego zajęcia.

25 września, 14:00, Mati:

Przełóż kolejną wizytę u psychiatry na wcześniejszy termin. Ogródki to wizytówki restauracji lub pubów. Chwała dla każdej osoby zaangażowanej w ich wygląd. Ten biznes to ciężki kawałek chleba, szczególnie na Rynku i Kazimierzu, gdzie na zwykłych pijakach nie zarabia się kasy.

25 września, 14:15, Tak to widzę:

Nie ma w nich żadnej „chwały” — prędzej „chała”, bo są utrapieniem dla stałých mieszkańców tej okolicy.

25 września, 14:24, Mati:

Zdecyduj się wreszcie, czy na Rynku i Kazimierzu są stali mieszkańcy czy ich już nie ma, o czym pisałeś w archiwalnych postach.

W okolicachg Rynku pozostały jakieś niedobitki — na Kazimierzu więcej.

Jeśli ubywa — to m.in. właśnie przez problemy spowodowane przez takie „ogródki”, do których złazi się towarzycho „pragnące sie tylko napić”.

M
Mati
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:31, Janush:

Nie masz racji.

25 września, 13:36, Mati:

Ogródki nie są przyczyną patologii alkoholowych. Mają pozostać!

25 września, 13:49, Tak to widzę:

Chlać swoje „pyfko” możesz w lokalu. Albo u siebie w domu. A jeśli jesteś szynkarzem, który z takich pijaków żyje — cóż, poszukasz sobie jakiegoś uczciwszego zajęcia.

25 września, 14:00, Mati:

Przełóż kolejną wizytę u psychiatry na wcześniejszy termin. Ogródki to wizytówki restauracji lub pubów. Chwała dla każdej osoby zaangażowanej w ich wygląd. Ten biznes to ciężki kawałek chleba, szczególnie na Rynku i Kazimierzu, gdzie na zwykłych pijakach nie zarabia się kasy.

25 września, 14:15, Tak to widzę:

Nie ma w nich żadnej „chwały” — prędzej „chała”, bo są utrapieniem dla stałých mieszkańców tej okolicy.

Zdecyduj się wreszcie, czy na Rynku i Kazimierzu są stali mieszkańcy czy ich już nie ma, o czym pisałeś w archiwalnych postach.

T
Tak to widzę
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:54, Pengos:

Pomysł likwidowania ogródków, w których często alkohol jest tylko dodatkiem, jest głupotą - najwyraźniej nie potrafisz rozróżnić alkosklepików stworzonych pod patologię od sytuacji, gdzie ktoś do obiadu chce się napić piwa lub wina. Co niby ma zresztą dać ta likwidacja ogródków? Klienci pijący w lokalu trzeźwieją opuszczając go czy jak?

Jedno, czego nie rozumiem to ograniczenie alkosklepów tylko do 6 rano. Żaden normalny człowiek nie potrzebuje kupować wódy o 6 rano, równie dobrze mogłyby być otwarte np. w godzinach 12-22.

Tak, jeśli mają upaść - niech upadną. Te sklepiki to siedlisko patologii, żerujące na zdesperowanych alkoholikach i ich rodzinach.

No właśnie z tymi, którzy chadzają „tylko się napić” do takich „ogródków” — mieszkańcy mieli i mają problemy, a mianowicie z ich zachowaniem.

Nie wnikam w to, czy są oni „patologią”, czy „tylko chcieli się napić” — nie obchodzi mnie to zupełnie — stwierdzam jedynie fakty.

T
Tak to widzę
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:31, Janush:

Nie masz racji.

25 września, 13:36, Mati:

Ogródki nie są przyczyną patologii alkoholowych. Mają pozostać!

25 września, 13:49, Tak to widzę:

Chlać swoje „pyfko” możesz w lokalu. Albo u siebie w domu. A jeśli jesteś szynkarzem, który z takich pijaków żyje — cóż, poszukasz sobie jakiegoś uczciwszego zajęcia.

25 września, 14:00, Mati:

Przełóż kolejną wizytę u psychiatry na wcześniejszy termin. Ogródki to wizytówki restauracji lub pubów. Chwała dla każdej osoby zaangażowanej w ich wygląd. Ten biznes to ciężki kawałek chleba, szczególnie na Rynku i Kazimierzu, gdzie na zwykłych pijakach nie zarabia się kasy.

Nie ma w nich żadnej „chwały” — prędzej „chała”, bo są utrapieniem dla stałých mieszkańców tej okolicy.

M
Mati
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:31, Janush:

Nie masz racji.

25 września, 13:36, Mati:

Ogródki nie są przyczyną patologii alkoholowych. Mają pozostać!

25 września, 13:49, Tak to widzę:

Chlać swoje „pyfko” możesz w lokalu. Albo u siebie w domu. A jeśli jesteś szynkarzem, który z takich pijaków żyje — cóż, poszukasz sobie jakiegoś uczciwszego zajęcia.

Przełóż kolejną wizytę u psychiatry na wcześniejszy termin. Ogródki to wizytówki restauracji lub pubów. Chwała dla każdej osoby zaangażowanej w ich wygląd. Ten biznes to ciężki kawałek chleba, szczególnie na Rynku i Kazimierzu, gdzie na zwykłych pijakach nie zarabia się kasy.

P
Pengos
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

Pomysł likwidowania ogródków, w których często alkohol jest tylko dodatkiem, jest głupotą - najwyraźniej nie potrafisz rozróżnić alkosklepików stworzonych pod patologię od sytuacji, gdzie ktoś do obiadu chce się napić piwa lub wina. Co niby ma zresztą dać ta likwidacja ogródków? Klienci pijący w lokalu trzeźwieją opuszczając go czy jak?

Jedno, czego nie rozumiem to ograniczenie alkosklepów tylko do 6 rano. Żaden normalny człowiek nie potrzebuje kupować wódy o 6 rano, równie dobrze mogłyby być otwarte np. w godzinach 12-22.

Tak, jeśli mają upaść - niech upadną. Te sklepiki to siedlisko patologii, żerujące na zdesperowanych alkoholikach i ich rodzinach.

T
Tak to widzę
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:31, Janush:

Nie masz racji.

25 września, 13:36, Mati:

Ogródki nie są przyczyną patologii alkoholowych. Mają pozostać!

Chlać swoje „pyfko” możesz w lokalu. Albo u siebie w domu. A jeśli jesteś szynkarzem, który z takich pijaków żyje — cóż, poszukasz sobie jakiegoś uczciwszego zajęcia.

M
Mati
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:31, Janush:

Nie masz racji.

Ogródki nie są przyczyną patologii alkoholowych. Mają pozostać!

T
Tak to widzę
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

25 września, 13:31, Janush:

Nie masz racji.

Uważam, że mam — a interesy „restauratorów”, czyli szynkarzy zarabiających sobie na pijakach kosztem spokoju mieszkańców zupełnie mnie nie obchodzą.

J
Janush
25 września, 13:03, Tak to widzę:

Należałoby jeszcze pozbyć się wszelakich tzw. „ogródków piwnych” — z Rynku, z Kazimierza, w ogóle zewsząd — i wprowadzić jasną zasadę „pije się jedynie w lokalach”.

Nie masz racji.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska