Śmieciarki wożą śmieci do spalarni przy ulicy Giedroycia przez plac Centralny. Część mieszkańców Nowej Huty jest oburzona tym faktem. Uważa, że ciężkie samochody ważące kilkaset kilogramów niszczą nawierzchnię dopiero co wyremontowanego głównego placu dzielnicy. Urzędnicy rozumieją zastrzeżenia krakowian. Twierdzą jednak, że bez dokończenia budowy wschodniej obwodnicy miasta niewiele mogą zrobić.
- Każdego dnia wczesnym ranem, kiedy czekam na tramwaj, widzę, jak przez plac Centralny jedzie „konwój” śmieciarek - opowiada Mieczysław Biś, mieszkaniec Nowej Huty. - Ostatnio, gdy czekałem na przystanku, naliczyłem ich pięć. A stałem tylko jakieś pięć minut - dodaje. Szacuje się, że codziennie z całego miasta do spalarni dojeżdżają nawet 134 śmieciarki wiozące łącznie 700 ton śmieci. Nie takich do recyklingu, ale śmierdzących odpadów nadających się tylko do spalenia.Zastrzeżenia co do trasy przejazdu ciężarówek z odpadami mają też mieszkańcy ulicy Klasztornej. - Urzędnicy obiecywali, że zostaną stworzone drogi dojazdowe, tak by ciężarówki jadące do spalarni omijały nasze domy - mówi Zygmunt Flis, jeden z mieszkańców ul. Klasztornej. Do spalarni prowadzi jedna droga - ul. Giedroycia.
Wjechać na nią można od strony północnej z ulicy Igołomskiej, a od południowej z ulicy Podbipięty. - Ogólne zalecenie dla kierowców wożących odpady do spalarni będzie takie, aby wybierali możliwie najkrótszą drogę i tam, gdzie jest to możliwe, korzystali z obwodnicy miasta - mówi rzecznik Piotr Odorczuk, MPO. Część śmieciarek będzie musiała jednak przejeżdżać przez most Wandy i pobliskie rondo, gdzie często robią się korki. Sytuację może poprawić dokończenie budowy kolejnego odcinka wschodniej obwodnicy miasta (droga S7). To jednak nastąpi dopiero w 2017 roku.