Od miesięcy trwa debata wokół nowelizacji prawa oświatowego, które przez przeciwników nazywane jest „lex Czarnek”. Podczas czwartkowego głosowania projekt został przyjęty przez Sejm i teraz trafi do Senatu.
W piątek projekt skrytykował między innymi prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz w rozmowie z dziennik.pl. Bardzo szybko na zarzuty odpowiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
- Wstydzi się Pan, że uczniowie dowiedzą się o komunizmie i ZNP po 1945 r.? Muszą mieć świadomość historii współczesnej, bo ta da im mądrość i nie pozwoli na manipulacje i kształtowanie w myśl postkomuny. I to Pana boli, Panie Prezesie Broniarz, ale nie usprawiedliwia Pana kłamstwa – napisał na Twitterze.
Broniarz: Minister Przemysław Czarnek chce, by ideologia stała się dominującym elementem edukacji
Prezes ZNP pytany był o swoją opinię o nowelizacji zaproponowanej przez ministra Czarnka, co będzie ona znaczyła dla szkół.
- Zauważalny skręt w prawo. To nałożenie administracyjnego kagańca na dyrektorów i próba infiltracji serc i umysłów milionów uczniów. (…) Minister Przemysław Czarnek chce, by ideologia stała się dominującym elementem edukacji. A to niebezpieczne – mówił.
Dodał, że według PiS „szkoła ma pełnić zupełnie inną rolę niż dziś i wychować nowego obywatela”. - A ten powinien żyć i myśleć tak, jak chce Prawo i Sprawiedliwość. A najlepiej być też wyborcą tej partii. Stąd konieczność odpowiedniego modelu wychowania – wyjaśnił.
Podobne zdanie jak Broniarz ma opozycja oraz samorządy. Według nich nowelizacja znacząco zwiększa kompetencje kuratorów, odbiera autonomię uczniom, uczennicom, rodzicom i szkołom, a także ogranicza kompetencje samorządów lokalnych w zakresie sposobu pracy szkół oraz ich sieci.
- Minister Czarnek kolejny już raz wchodzi do tego domu z buciorami. Tym razem po to, żeby zamurować wszystkie okna, wygnać z niego rodziców, żeby to nie oni decydowali o tym, w jakich zajęciach biorą udział ich dzieci – ciągnęła. – By w gabinecie dyrektora posadzić swojego usłużnego strażnika, a w pokoju nauczycielskim jego karnych podwładnych. Drzwi szkoły otwierać chce jedynie dla kuratora-prokuratora, który sprawdzi, czy na lekcjach trzymana jest partyjna linia – mówiła podczas sejmowej debaty nad projektem posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Nowelizacja prawa oświatowego
Projekt został przyjęty w czwartkowym głosowaniu. Za głosowało 227 posłów, 214 było przeciwko, nikt się nie wstrzymał. Projekt poparło 219 posłów klubu PiS, czterech posłów Porozumienia, dwóch posłów Kukiz'15 i dwóch posłów niezrzeszonych (Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler).
Projekt nowelizacji prawa oświatowego poszerza kompetencje kuratorów, a ci powoływani są przez ministra i wojewodę.
Kurator, zgodnie z przepisami projektu, otrzyma możliwość wnioskowania do samorządu o usunięcie bez wypowiedzenia dyrektora szkoły, jeśli ten nie dostosuje się do zaleceń pokontrolnych. W tym przypadku "wnioskowanie" ma jednak przynieść zamierzony efekt. Jeśli samorząd nie przychyli się do wniosku w ciągu 14 dni, "powierzenie stanowiska dyrektora szkoły lub placówki wygasa".
Ministerstwo edukacji ocenia, że taka zmiana pozwoli na zrównanie praw kuratora z prawami organów założycielskich. Wiceminister stwierdził, że odwoływanie dyrektora przez kuratora będzie możliwe jedynie w bardzo rzadkich przypadkach naruszania prawa.
Projektowana nowelizacja zwiększa także nadzór nad zajęciami prowadzonymi w szkole przez stowarzyszenia i inne organizacje. Zgodnie z projektem dyrektor szkoły lub placówki będzie miał obowiązek uzyskać szczegółową informację o planie działania na terenie szkoły, konspekt zajęć i materiały wykorzystywane na oferowanych zajęciach, a także uzyskać pozytywną opinię kuratora oświaty dla działań takiej organizacji w szkole lub w placówce. Kurator będzie miał 30 dni na wydanie opinii. Udział ucznia w zajęciach prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje będzie wymagał pisemnej zgody rodziców niepełnoletniego ucznia lub zgody pełnoletniego ucznia.
