- Jest dużo szybszy w działaniu niż zwyczajny alkomat - mówi Franciszek Kwaśniewski, naczelnik drogówki z Wadowic. - Dzięki niemu możemy skontrolować o wiele więcej kierowców - dodaje.
Alkotester działa bezdotykowo, a badany nim kierowca nie musi nawet wysiadać z samochodu. Wystarczy, że uchyli okno i dmuchnie w trzymane przez policjanta urządzenie. Na odczycie alkotestera nie widać konkretnej liczby promili. Pokazuje on tylko trzy stany: trzeźwości, po spożyciu (powyżej 0,2 promila) i stan nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila).
- Urządzenie jest bardzo dokładne i czułe. Reaguje nawet gdy ktoś jadł wadowicką kremówkę albo zjadł cukierka z alkoholem - mówi naczelnik wadowickiej drogówki. Zastrzega jednak, że w przypadku stwierdzenia jakiegokolwiek spożycia alkoholu kierowca jest jeszcze badany atestowanym i dokładniejszym alkosensorem.
Policjanci bardzo skwapliwie korzystają z nowego gadżetu. Zazwyczaj ustawiają się na drodze krajowej nr 28 w Mucharzu, gdzie remontowany jest wiadukt i ruch odbywa się wahadłowo. Patrole kontrolują wszystkich czekających na zmianę świateł.
- Mamy alkotester od tygodnia, a już wyłuskaliśmy wielu takich, którzy wypili grzańca na stoku i myśleli, że im się uda - mówi naczelnik Franciszek Kwaśniewski.
Wadowicka policja na razie ma tylko jedno takie urządzenie. Otrzymała je z komendy wojewódzkiej jako egzemplarz testowy. Jeśli nowy alkotester się sprawdzi, stróże prawa dostaną kelejne egzemplarze. Kierowcy! Miejcie się na baczności.