Mieszkanka dzielnicy Poręba Mała we wtorek po południu wyszła odwiedzić swych leciwych rodziców. Miała wkrótce wrócić do domu. Nie pojawiła się jednak nawet wówczas, kiedy nastała noc. Jej bliscy wiedzieli, że wizytę zakończyła około godz. 19 i wyszła. Gdzie mogła zniknąć, tego nikt nawet się nie domyślał.
- Po zgłoszeniu od krewnych kobiety natychmiast podjęliśmy szeroko zakrojone poszukiwania - relacjonuje inspektor Henryk Koział, komendant miejski policji w Nowym Sączu.
Czas płynął, nigdzie nie było śladów pozostawionych przez poszukiwaną starszą kobietę. Około północy policjanci poprosili o wsparcie straż pożarną.
- Nie było możliwości włączenia do akcji specjalnej Małopolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, bo ta akurat wyjechała do Czech na międzynarodowe ćwiczenia - opowiada brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.
Do poszukujących dołączyli druhowie m.in. z OSP w Nowym Sączu-Biegonicach, którzy też dysponują psami poszukiwawczymi. Nastał świt, a kobiety wciąż nie odnaleziono. I wtedy dopiero do rodzinnego domu przywiózł ją mieszkaniec Żeleźnikowej. Jadąc do pracy napotkał staruszkę idącą środkiem drogi w jego wiosce. Była kompletnie zdezorientowana.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!