FLESZ - Nowe obostrzenia od 1 grudnia

Temat sprzedaży Sandecji pojawił się ponad półtora roku temu, kiedy to radni wyrazili zgodę na sprzedaż spółki będącej w całości własnością miasta.
- Zgoda na zbycie udziałów spółki to szansa dla Sandecji, aby trafiła w dobre ręce i abyśmy mogli się cieszyć jej sukcesami sportowymi - przekonywał wówczas prezydent Ludomir Handzel.
Ratusz przedstawił również wyliczenia, z których wynikało, że wartość udziałów miasta wynosiła ponad 17,6 mln zł, zaś wartość pojedynczej akcji oszacowano na 50 zł (ogólna liczba akcji to ponad 352 tysięcy).
W połowie czerwca 2020 roku pojawiły się dwie wstępne oferty kupna akcji złożone przez lokalnych inwestorów, zostały one jednak odrzucone ponieważ oferenci oczekiwali, że miasto weźmie na siebie część odpowiedzialności finansowej za klub. Wiceprezydent Bochenek tłumaczył wówczas, że ratusz szuka inwestora, który w całości zdejmie z miasta ciężar utrzymania klubu.
Choć zainteresowanie klubem mieli wykazywać także inwestorzy zagraniczni, ostatecznie dalsze poszukiwania odłożono do czasu wyłonienia wykonawcy budowy nowego stadionu. Miał to być dodatkowy argument w negocjacjach z ewentualnymi nabywcami klubu "Biało - Czarnych".
Co dalej ze sprzedażą spółki?
Jak wyjaśnia dzisiaj wiceprezydent Artur Bochenek, miasto nie zrezygnowało z poszukiwań inwestora.
- Z całą mocą pragnę jednak podkreślić, że nie oddamy Sandecji byle komu, na byle jakich warunkach i za byle grosz - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Jeśli chodzi o wartość kapitału spółki, to wynosi ona obecnie 25 mln 645 tys. zł, zaś wartość nominalna pojedynczej akcji to wciąż 50 zł.
Osobną kwestię stanowi miesięczny koszt utrzymania klubu, który, jak wyjaśnia Artur Bochenek, jest zmienny i zależy m.in. od podpisanych kontraktów z zawodnikami oraz konieczności grania na wyjazdach.
- Utrzymuje się on w okolicach kilkuset tysięcy złotych - wylicza wiceprezydent.
Zaznacza również, że w 2021 roku miasto przekazało spółce (w ramach podniesienia kapitału zakładowego) kwotę 3 mln zł. Kolejne 2 mln zł zostaną przekazana "Biało - Czarnym" w najbliższych tygodniach
Nie bazujemy tylko na środkach z miasta
Miłosz Janczyk, nowy prezes Sandecji zapewnia, że choć spółka jest uzależniona od miejskich dotacji, nie bazuje jednak jedynie na tych środkach.
- W mijającym roku mieliśmy znaczące wpływy z Pro Junior System, z transferu Kamila Ogorzałego do Cracovii, pieniądze ze stacji Polsat Sport z tytułu praw telewizyjnych czy też od sponsora tytularnego firmy Fortuna - wylicza.
Miłosz Jańczyk zaznacza również, że klub cały czas stara się pozyskać środki z zewnątrz.
- Mogę już zdradzić, że na tą chwilę jestem bardzo blisko podpisania umowy z nowym podmiotem, który chce pojawić się na naszej koszulce meczowej. Rozmowy są, zaawansowane, jestem bardzo dobrej myśli - deklaruje.
Ponadto trwają rozmowy z firmami z branży bukmacherskiej, ale negocjacje utrudnia fakt, że klub jest w trakcie budowy stadionu i gra bez publiczności.
- Nie jest tajemnicą, że nasz klub ma budżet jeden z najniższych w lidze. Oczywiście pieniądze nie grają co pokazuje ligowa tabela, jednak musimy zdawać sobie sprawę, że bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego nie da się grać na zapleczu ekstraklasy - podsumowuje prezes Sandecji.
- Za nic mają przepisy! Sądeccy mistrzowie parkowania w akcji
- Klimatyczne i magiczne chaty w górach blisko Nowego Sącza
- Heron w Siennej robi furorę. To bardzo modne miejsce wśród Instagramerów
- HIT czy KIT? 10 kontrowersyjnych sposobów na upiększenie Nowego Sącza
- Zjazd absolwentów WSB-NLU. Kilkaset osób bawi się na 30-leciu uczelni