FLESZ - Zmiany w prawie spadkowym. Kuzyni przestaną dziedziczyć

Wiceprezydent Artur Bochenek, odpowiedzialny za miejskie inwestycje, nie ukrywa zadowolenia, że tym razem nie powtórzył się scenariusz z poprzedniej procedury przetargowej, kiedy to kolejne firmy zgłaszały swoje zastrzeżenia co do jej wyniku.
- Chcemy jak najszybciej podpisać umowę z grupą Blackbird tak, żeby jeszcze w czerwcu wykonawca mógł wbić pierwszą łopatę na placu budowy - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Czas odgrywa w tej kwestii niebagatelną rolę, ponieważ każdy mecz rozgrywany na wynajmowanym w Tychach boisku to spory wydatek dla klubu.
- Jest szansa, że jeśli wykonawca dołoży starań to w tym roku uda się skończyć nową płytę boiska - informuje wiceprezydent.
Przygotowanie murawy spełniającej wymagania pierwszej ligi niekoniecznie oznacza powrót piłkarzy do gry w rodzinnym mieście.
- Najpierw musimy poznać dokładny harmonogram prac, dopiero później będziemy mogli podjąć w tej sprawie wiążące decyzje - wyjaśnia Arkadiusz Aleksander, prezes spółki MKS "Sandecja" S.A.
Od momentu wbicia pierwszej łopaty wykonawca będzie miał dwa lata na wykonanie całej inwestycji. Oznacza to, że nowy stadion "biało-czarnych" powinien być gotowy w połowie 2023 roku. Oprócz prowadzonych równolegle prac projektowych, wykonawca będzie mógł także prowadzić prace rozbiórkowe. Sam teren został już przez miasto przygotowany do realizacji inwestycji m.in. wycięto i uprzątnięto drzewa, które rosły na przyszłym placu budowy.
Nareszcie światło w tunelu
Jarosław Raczek, członek Stowarzyszenia Kibiców Sandecji podkreśla, że wiadomość o wyłonieniu wykonawcy inwestycji to dobra wiadomość dla fanów "biało-czarnych", którzy już od prawie dziesięciu lat czekają na nowy obiekt dla swojej drużyny.
- Jest wykonawca, miasto zabezpieczyło środki na to przedsięwzięcie wydaje się zatem, że nic już nie powinno stanąć na przeszkodzie, abyśmy w końcu zagrali na porządnym stadionie - mówi.
Choć zatem kibice patrzą z optymizmem w przyszłość, Raczek przypomina, że fani Sandecji nie zrezygnują ze starań o stadion mogący pomieścić 8 tysięcy kibiców oraz dysponujący czterema trybunami.
- Traktujemy obecną inwestycję obliczoną na 4,5 tysiąca miejsc jako etap przejściowy, prowadzący do powstania obiektu jaki nam pierwotnie obiecano - zaznacza.
To była wyboista droga
Budowa nowego stadionu dla "biało - czarnych" to niekończący się serial ze zwrotami akcji w tle. W 2017 roku, było już blisko podpisania umowy na budowę ekstraklasowego obiektu na ponad 8 tys. miejsc, ale Ryszard Nowak, ówczesny prezydent miasta, unieważnił przetarg, w którym najkorzystniejsza oferta nie przekraczała 60 mln zł (planowano wydać 50 mln zł). Rok później, w trakcie wyborów samorządowych, kandydaci na prezydenta obiecali kibicom budowę obiektu na ponad 8 tys. miejsc. Taką właśnie obietnicę złożył obecny prezydent miasta Ludomir Handzel. Wprawdzie po swoim poprzedniku w ratuszu „odziedziczył” projekt stadionu, jego realizacja pochłonęłaby jednak około 116 mln zł. Dlatego też władze miasta zdecydowały się ostatecznie na obiekt mogący pomieścić 4,5 tys. kibiców, z możliwością dalszej rozbudowy.
- Wsie pod Nowym Sączem w kamerach Google Street View. Zobacz, co zarejestrowały
- Sądecka giełda cieszy się ogromną popularnością. W niedziele odwiedzają ją tłumy
- TOP 10 sądeckich szkół średnich według opinii w Google
- TOP 10 zamków i dworów maksimum w godzinę jazdy od Nowego Sącza
- Sądecka projektantka mody Zuzanna Żytkowicz podbija Instagram
- Najwyższe wygrane w LOTTO. Sądeczanie zgarnęli za szóstkę nawet kilkanaście milionów