FLESZ - Jak rozróżnić COVID od grypy?
Karetki Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego jeżdżą z dwuosobową załogą. Nawet w zwyczajnych akcjach często brakuje trzeciej osoby, by pomoc była skuteczna. Dotyczy to zwłaszcza transportu pacjenta do ambulansu. Ratownicy medyczni muszą wówczas prosić o wsparcie strażaków. Ostatnio sądeccy pożarnicy mieli całą serię takich "wspólnych" akcji.
Dwa takie wyjazdy zastępów z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu w celu wsparcia Pogotowia Ratunkowego były w środku nocy.
W jednym z bloków przy ul. Barskiej dwadzieścia minut po północy pomagali w przeniesieniu na noszach pacjenta z mieszkania na trzecim piątrze do ambulansu oczekującego przed klatką schodową. By pokonać kolejne zakręty, nosze z pacjentem trzeba było wydźwignąć ponad głowy ratowników którzy je nieśli. Dla dwóch osób, a taka jest teraz obsada karetki typu "P", było to zadanie niewykonalne.
Osiem minut po godzinie czwartej nad ranem także spieszyli pomagać Zespołowi Ratownictwa Medycznego, czyli załodze karetki Pogotowia Ratunkowego. Celem tego wyjazdu strażaków był jeden z domów przy ul. Jesionowej. Stamtąd do szpitala musiał trafić nieprzytomny 55-letni mężczyzna. Dwaj ratownicy medyczni nie byli w stanie go udźwignąć, bo... ważył 140 kg.
