Ponad 56,5 tys. pojazdów było zarejestrowanych w Nowym Sączu na koniec 2016 roku. Od tamtego czasu jeszcze ich przybyło, a kierowcy narzekają, że skazani są na uciążliwe korki.
- Olbrzymią uciążliwością są samochody nauki jazdy. Najgorzej jest na ruchliwych skrzyżowaniach w godzinach komunikacyjnego szczytu - mówi Adam Fecko, prezes korporacji taksówkowej Galicja w Nowym Sączu. - Instruktorzy jazdy dopiero tam wyjaśniają kursantom, jak należy ruszać. Uważam to za karygodne.
Elki poza szczytem
Na ten problem uwagę zwrócił Konstanty Legutko, radny miejski. Rzucił pomysł podczas ostatniej sesji o ograniczeniu ruchu „elek” w godzinach szczytu oraz w miejscach, gdzie akurat trwa remont jezdni.
- Stojąc w korku kursant niewiele się nauczy. Ruszając, często gaśnie mu silnik i tylko tamuje ruch kierowcom, którzy chcieliby błyskawicznie przejechać przez skrzyżowanie - mówi Konstanty Legutko. - Jadący za nim się irytują, często puszczają im nerwy, a w takiej sytuacji o kolizję naprawdę łatwo.
Dlatego, zdaniem miejskiego radnego, instruktorzy nauki jazdy między godz. 15 a 17 powinny wybierać mniej obciążone trasy.
Ten pomysł popiera Adam Fecko. Dodaje, że pierwsze treningi w ruszaniu powinny odbywać się na placu szkoleniowym, a nie na ulicach miasta.
- Nie obwiniam kursantów, ale postępowanie instruktorów oceniam jako bardzo nie fer wobec innych uczestników ruchu - podkreśla taksówkarz. - Nie chciałbym być na miejscu kursanta, którego wszyscy poganiają trąbieniem.
Jerzy Hejmej, który od kilkunastu lat szkoli sądeckich kierowców, byłby skłonny przystać na ograniczenie wyjazdów w godzinach szczytu.
- Jeśli pan prezydent zwróciłby się z taką prośbą, to jest to realnie do zrealizowania - mówi Hejmej.
Nic przeciwko scenariuszowi wyprowadzenia „elek” z centrum w godzinach szczytu nie mają też niektórzy kursanci. Potwierdza to Monika Długosz. - Każda godzina jazdy kosztuje, więc chcę ją wykorzystać efektywnie - podkreśla kursantka. - Między godz. 15 a 16 jedyne czego się uczę, to płynnego ruszania, bo cały czas stoję w gigantycznym korku. Tego samego mogę uczyć się na placu manewrowym.
Muszą się uczyć
Pomysłowi sprzeciwia się za to Krzysztof Groń, właściciel ośrodka Start.
- Niektórzy pracują i nie mogą jeździć w godzinach dopołudniowych. Zostaje więc późny wieczór, gdzie w Nowym Sączu ruchu jest jak na lekarstwo, a to też nie chodzi o to, by kierowca uczył się jazdy po pustych drogach - uważa instruktor. - Zakaz jazdy w godzinach szczytu dotknąłby tylko wybranej grupy, co jest niesprawiedliwe.
Wiesławowi Kądziołce, wicedyrektorowi Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Nowym Sączu pomysł ograniczenia „elek” również nie przypadł do gustu. - Przecież każdy z nas się kiedyś uczył jeździć. Nie wszyscy od razu poruszali się autem na poziomie Roberta Kubicy - podkreśla Kądziołka. - Miejmy więc cierpliwość do uczących się - apeluje.
Przy okazji dodaje, że odkąd w Nowym Targu otwarty został ośrodek egzaminacyjny, to ten w Nowym Sączu ma mniej zdających. - Nasze samochody nie wyjeżdżają już po godz. 14 na egzamin. Jest dwa razy mniej naszych samochodów na ulicach - podkreśla Kądziołka. A zatem raczej zostanie po staremu...