FLESZ - Program “Dobry Start”. ZUS przelał 30 mln zł

Decyzja Aleksandra o rezygnacji ze stanowiska wywołała w Nowym Sączu spore poruszenie. Tym bardziej, że to już trzeci prezes (po Tomaszu Michałowskim i Arturze Kapelko), który w ciągu ostatnich dwóch lat opuścił gabinet przy ul. Kilińskiego.
- Teraz jest mi po prostu tak po ludzku smutno, że odchodzę z Sandecji. Szkoda mi również pracy wykonanej w ostatnim czasie na rzecz klubu - mówił w rozmowie z "Gazetą Krakowską", wkrótce po ogłoszeniu swojej decyzji.
Choć Aleksander nie chciał komentować przyczyn swojego odejścia, w kuluarach mówi się o różnicy zdań pomiędzy miastem czyli właścicielem klubu a byłym już prezesem odnośnie sposobu dalszego funkcjonowania Sandecji.
Natomiast prezydent Ludomir Handzel dobrze ocenia współpracę z Aleksandrem. Dodaje jednak, że nie ma ludzi niezastąpionych, zaś klub znajduje się w dobrych rękach.
- Aż do czasu podjęcia decyzji przez radę nadzorczą w sprawie nowego prezesa, sprawami Sandecji kieruje Łukasz Morawski - mówi w rozmowie z nami.
Nowy prezes i konieczność oszczędności
Morawski, dotychczasowy przewodniczący rady nadzorczej spółki "Sandecja" S.A. na razie pełni obowiązki tymczasowego prezesa aż do czasu wyłonienia nowego szefa klubu. Potwierdza, że rada nadzorcza prowadzi rozmowy z kilkoma kandydatami na fotel prezesa, dodaje jednak, że na razie za wcześnie na jakieś konkrety.
- To dla nas sprawa priorytetowa, ale nie chcemy podejmować pochopnych decyzji. Być może decyzja zapadnie do końca lipca, ale trudno na razie zagwarantować to na 100 procent - wyjaśnia.
Morawski zapewnia również, że klub funkcjonuje bez zakłóceń i jest na razie stabilny pod względem finansowym. Nie ukrywa jednak, że "biało - czarni" będą szukać oszczędności m.in. w kwestii obniżenia kosztów meczów.
- Pracujemy nad tym, aby klub nie musiał rozgrywać meczów w charakterze gospodarza na stadionie w Tychach. Każde spotkanie to wydatek rzędu ponad 100 tys. zł, być może uda nam się ich jednak uniknąć - deklaruje.
Z przyczyn finansowych i organizacyjnych wycofano także z rozgrywek IV ligi reaktywowaną po roku przerwy drużynę rezerw.
- To nie jest dobry moment na jej reaktywację. Musimy się skupić na pierwszej drużynie oraz na kwestii stadionu - tłumaczy Łukasz Morawski.
Zaznacza, że roczny koszt utrzymania drużyny rezerw to około 300 tys. zł. Problemem jest również zapewnienie miejsca do treningów. Piłkarze I zespołu grają obecnie w Paszynie, ale jest już dla nich przygotowywane boisko na os. Zawada.
Coraz bliżej nowej murawy
Bez zakłóceń przebiega natomiast budowa nowego stadionu "biało - czarnych". Jest szansa, że już w październiku piłkarze będą mogli zagrać przed swoimi kibicami.
- Do końca września ma zostać położona podgrzewana murawa, która spełnia wymagania I ligi oraz ekstraklasy - zapowiada prezydent Ludomir Handzel.
Dla kibiców "biało - czarnych" pozostawiono również jedną trybunę, która pomieści tysiąc widzów.
Z kolei pierwszy mecz w sezonie 2021/2022 (1 sierpnia) Sandecja rozegra w Łodzi, gdzie zmierzy się z Widzewem.
- Wsie pod Nowym Sączem w kamerach Google Street View. Zobacz, co zarejestrowały
- Sądecka giełda cieszy się ogromną popularnością. W niedziele odwiedzają ją tłumy
- TOP 10 sądeckich szkół średnich według opinii w Google
- TOP 10 zamków i dworów maksimum w godzinę jazdy od Nowego Sącza
- Sądecka projektantka mody Zuzanna Żytkowicz podbija Instagram
- Najwyższe wygrane w LOTTO. Sądeczanie zgarnęli za szóstkę nawet kilkanaście milionów