Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Ocalał i zaraża optymizmem

Paweł Szeliga
Paweł Szeliga
fot. Paweł Szeliga
Zanim Michał Kociołek położył się na stole operacyjnym usłyszał, że raczej nie będzie żył. Wycięto mu guza mózgu, który miał go zabić. 26-latek napisał książkę, by nieść nadzieję chorym.

22-letni kierowca tirów stał pod prysznicem, gdy nagle jego ciałem wstrząsnęły padaczkowe skurcze. Gdy minęły wytarł się ręcznikiem i pomyślał, że powinien iść do lekarza. - Nie wiedziałem, że będzie to początek najtrudniejszej drogi w moim życiu - mówi Michał Kociołek.

Młody sądeczanin pracował w firmie transportowej pod Wrocławiem. Szef stanowczo stwierdził, że nie wpuści go za kierownicę dopóki nie wyjaśni, co mu dolega. No i zaczęły się schody. Już po badaniu tomograficznym czaszki lekarzowi zrzedła mina. Stwierdził, że w środku jest coś dużego. - Rzuciłem żartem, że to oczywiste, bo w głowie mam mózg - wspomina Michał. - Ale lekarzowi nie było do śmiechu.

Konkretną diagnozę usłyszał, gdy zrobiono rezonans. W lewej części mózgu był rak, glejak trzeciego stopnia. Rozpychał się i rósł. Miał powierzchnię osiem na sześć centymetrów. Pacjenta mogła uratować tylko natychmiastowa operacja. Gdyby jej nie zrobiono, żyłby najwyżej trzy miesiące.

W listopadzie 2012 r. Michał trafił na oddział neurochirurgii szpitala św. Łukasza w Tarnowie. Dr Piotr Barnaś, który miał go operować powiedział wprost, że szanse pacjenta na przeżycie są praktycznie zerowe. Rodzicom, którzy 12 godzin czekali na korytarzu, gdy z mózgu ich syna cierpliwie, po kawałku wycinano raka zasugerował, by nacieszyli się synem. I cieszą się nim do dziś, bo operacja się udała.

- Zawsze byłem optymistą, więc wierzyłem, że będzie dobrze - opowiada Michał Kociołek. - Gdy przyjąłem komunię, pomyślałem, że jestem rozliczony z życiem i mogę iść nawet na tę drugą stronę. Idąc na salę operacyjną zdawałem sobie sprawę, że może to jest moja ostatnia droga, ale chłopaki krzyczeli z sal: chłopie, czekamy na ciebie!

No i się doczekali. 12 godzin po operacji młody pacjent wstał z łóżka i uciekł do toalety, żeby wypalić papierosa. Pierwszego w swoim nowym życiu. Długo się nim jednak nie nacieszył, bo zauważyła go pielęgniarka, a lekarz zagroził, że jeśli będzie robił takie numery, to go przywiąże do łóżka.

Kilka dni później pacjent, któremu nie dawano szans na przeżycie, wrócił do domu. Jedynym śladem po operacji jest blizna w kształcie pytajnika z lewej strony głowy. Mówi, że ten pytajnik odnosi się do pytania, czy warto walczyć o życie. On już wie, że tak. I powołuje się na słowa aktora i mistrza wschodnich sztuk walki Bruce’a Lee, który mówił: bądź jak woda. Jeśli wleją cię do szklanki, bądź szklanką.

- Chodzi o to, żeby dostosować się do każdej sytuacji - wyjaśnia Michał Kociołek. - A przecież życie codziennie bombarduje nas sytuacjami. One nie powinny nas przerastać, tylko my powinniśmy im stawiać czoła, będąc jak ta woda mistrza Lee.

Gdy w 2014 r. ocalony z raka sądeczanin wybrał się na pielgrzymkę do Częstochowy, by podziękować Bogu za życie, ksiądz namówił go do napisania książki. Poruszony jego pozytywną energią stwierdził, że warto nią zarażać innych. Zwłaszcza tych, których nagle los doświadczył śmiertelnie groźną chorobą.

Michał namówił blogerkę Dorotę Wolanin do zrobienia z nim wywiadu. Spisała go na 72 stronach. Teraz szuka sponsorów, by tę książkę wydać, a potem móc z nią jeździć do szpitali w całej Polsce.

To jego misja, bo jako osoba trwale niezdolna do pracy nie może wrócić za kierownicę ciężarówki. Mimo to dba o kondycję. Pięć razy w tygodniu chodzi na siłownię. Mówi, że podrzuca tam ciężary, tak samo, jak wziął na klatę ciężar swojej choroby.

Z jego twarzy nie znika uśmiech nawet wtedy, gdy przyznaje, że kiedyś może dojść do nawrotu i wtedy znowu zacznie się ryzykowne balansowanie na granicy życia i śmierci. - Dlatego tym bardziej warto żyć - podkreśla Michał Kociołek. - Ja się po prostu z tą chorobą zakumplowałem. Tak łatwiej jest iść przez każdy kolejny dzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska